menu

Sebastian Mila: U "Kiepskich" było niesamowice. Fajna przygoda

21 lutego 2015, 09:05 | Paweł Stankiewicz / Dziennik Bałtycki

- Było niesamowicie. Przede wszystkim było sporo śmiechu. Fajna przygoda. Nie jest to łatwe i było też trochę stresu. Miałem zatem dzień trochę przyjemny, ale i trochę pracowity - mówi o swojej wizycie na planie "Świata według Kiepskich" kapitan Lechii, Sebastian Mila.

Sebastian Mila
Sebastian Mila
fot. Tomasz Bolt/Polskapresse

Trener Jerzy Brzęczek mówi, że wygrana z Wisłą niczego nie zmieniła, bo dalej macie tylko cztery punkty przewagi nad strefą spadkową. Faktycznie oglądacie się za siebie czy patrzycie w górę ligowej tabeli?
Plan jest taki, że skupiamy się na najbliższym przeciwniku. Gdybyśmy po każdej kolejce odrabiali jeden punkt do czołowej "8" to byłoby super. Chcemy po prostu wygrywać.

Kibice bardzo miło przywitali Cię w barwach Lechii po blisko 14 latach.
To jest dla mnie coś niesamowitego. Moje przejście do Lechii było spowodowane tym, że potrzebowałem nowej motywacji i wyzwania. Takie dostałem w Gdańsku, a wsparcie od kibiców sprawia, że jestem pełen wiary i optymizmu, że jesteśmy w stanie zrobić coś fajnego. Nie mam zresztą za dużo czasu, żeby marnować go na granie o nic. Moje lata idą w górę. Chciałbym maksymalnie wykorzystać to, co w danym momencie jest do zdobycia.

Wpłynąłeś na zespół Lechii jako kapitan. Mam tu na myśli te obrazki, jak motywujesz kolegów przed meczem, w przerwie i jak cieszycie się po zwycięstwie.
To jest tak fajna i dojrzała drużyna. Każdy z zawodników dba o to, żeby w szatni dobrze się działo. Wbrew pozorom, to ja wiele się uczę i czerpię z tej energii. Jako całość fajnie funkcjonujemy. Każdy z chłopaków walczy o drugiego, ławka rezerwowych, trenerzy. Zawodnicy, którzy nie znaleźli się w "18" na mecz z Wisłą, byli z nami w szatni przed tym spotkaniem. Widać, że ta drużyna się spaja. Meczów jest i mało, i dużo, więc każdy z zawodników będzie potrzebny i będzie musiał wziąć ciężar gry na siebie. To powoduje, że rywalizacja jest duża, ale i zdrowa.

Szymon Marciniak powiedział w jednym z wywiadów, że Sebastian Mila już się uspokoił na boisku, bo kiedyś był gorszy.
(śmiech) Szymon Marciniak jest bardzo dobrym sędzią. Zresztą ja ogólnie uważam, że w Polsce nie mamy co narzekać. Każdemu się zdarzają błędy, również i nam jako zawodnikom, ale i ludziom. Czasami się wywiera presję, żeby zyskać korzyść dla swojej drużyny. Ja zrobię wszystko dla chłopaków i Lechii, żeby odnosiła sukcesy.

Po meczu z Wisłą, w skali szkolnej, jaką byś wystawił sobie ocenę?
Nie mam pojęcia. Nie zastanawiałem się nad tym, a dla mnie najważniejsze jest zwycięstwo drużyny. Jestem zadowolony ze swojej gry. Mam nadzieję, że to nie jest apogeum i będę grał jeszcze lepiej.

Na ile Cię mobilizuje i motywuje perspektywa gry na Euro 2016?
To dla mnie szalenie ważna sprawa. Zresztą tak jak dla każdego piłkarza, a wielu mocno rywalizuje o miejsce w reprezentacji. To sprawia, że ten poziom jest naprawdę wysoki. A jeśli Lechia będzie odnosiła sukcesy, to każdy z nas indywidualnie będzie podnosił swoje umiejętności.

Przed Lechią mecz z Zawiszą, ostatnią drużyną w tabeli, a tymczasem trener Brzęczek zapowiedział, że to będzie trudniejszy mecz niż z krakowską Wisłą.
To prawda. Zespoły, które są niżej w tabeli, stwarzają dużo więcej problemów. Wiadomo, nasza sytuacja w tabeli też nie jest zbyt wesoła, więc to jest bardzo ważny mecz i na pewno nie będzie łatwo.

Widziałeś Zawiszę w pierwszym wiosennym meczu z Górnikiem Łęczna?
Tak, oglądałem mecz, a do tego doszła analiza przeprowadzona przez trenera, więc nasza wiedza o rywalu jest spora. Zawisza to niebezpieczny zespół i jak nie będziemy skoncentrowani na sto procent, to może nam zrobić kuku.

Bydgoszczanie będą raczej skoncentrowani na defensywie. To może być pole do popisu dla Ciebie, bo o wyniku mogą decydować stałe fragmenty gry?
Obojętnie, czy to będzie stały fragment gry, czy nie, ważne, żeby strzelić bramkę. Może być trochę niedokładności w ataku pozycyjnym. Tym bardziej że nasze boisko nie jest jeszcze gotowe i trudno na nim o płynną grę. Jeśli dobrze wejdziemy w mecz i dobrze będziemy się czuli, to stan boiska spadnie na drugi plan.

Po meczach w reprezentacji Polski i transferze do Gdańska twoje nazwisko często pojawia się w mediach. Jak się czujesz z tą popularnością?
To jest onieśmielające. Nigdy nie przypuszczałem, że ktoś będzie mógł mnie rozpoznać na ulicy. To jest bardzo miłe i czasami nie wiem, jak się mam zachować w takiej sytuacji. Muszę przyznać, że mocno motywuje mnie to do dalszej pracy i mam nadzieję, że kibice dalej będą dopingować mnie i moją drużynę.

Stałeś się trochę piłkarskim celebrytą?
(śmiech) Mam nadzieję, że jednak tak nie jest. Staram się koncentrować na tym, co robię najlepiej, czyli na grze w piłkę nożną. To jest mój główny cel. Pewne rzeczy robię, żeby mieć nową przygodę i trochę odmienić swoje życie, a niektóre robię charytatywnie. Staram się to łączyć.

Jak jesteśmy przy nowych wyzwaniach życiowych, to jakie są Twoje wrażenia po wizycie u Ferdynanda Kiepskiego?
Było niesamowicie. Przede wszystkim było sporo śmiechu. Fajna przygoda. Nie jest to łatwe i było też trochę stresu. Miałem zatem dzień trochę przyjemny, ale i trochę pracowity.

Kiedy będzie można zobaczyć Cię w telewizji?
Wstępnie emisja tego odcinka zaplanowana jest na 1 kwietnia i zobaczymy, jak to będzie wyglądało.

Czytaj w Dzienniku Bałtyckim: Bogusław Kaczmarek: Pan młody na trzech weselach [FELIETON]

Dziennik Bałtycki


Polecamy