menu

Sandro Kulenović: To pierwsza poważna bramka w moim życiu

28 października 2018, 09:19 | Kaja Krasnodębska

- To pierwsza poważna bramka w moim życiu. Premierowa w Legii, mam nadzieję że nie ostatnia - powiedział Sandro Kulenović, który w piątek w samej końcówce uratował Wojskowym remis w Białymstoku. Spotkanie na szczycie tabeli zakończyło się wynikiem 1:1.

Dzięki bramce Sandro Kulenovicia Legia wywalczyła w Białymstoku punkt.
Dzięki bramce Sandro Kulenovicia Legia wywalczyła w Białymstoku punkt.
fot. Wojciech Wojtkielewicz

Jagiellonia to rywal, który piłkarzom Legii wyraźnie nie leży. Mimo zmian w składzie czy sztabie szkoleniowym nie mogą z nim wygrać od listopada 2016 roku. Wówczas dla Wojskowych gole strzelali m.in. Vadis Odidja - Ofoe czy Aleksandar Prijović. W piątek autorem jedynej bramki warszawian okazał się Sandro Kulenović. Dla Chorwata było to pierwsze trafienie zarówno w barwach Legii, jak i w Lotto Ekstraklasie. - To pierwsza poważna bramka w moim życiu. Premierowa w Legii, mam nadzieję że nie ostatnia. Dedykuję ją mojej babci, która zmarła dwa miesiące temu. Gdy strzeliłem tego gola, od razu o niej pomyślałem - podkreślał po zakończeniu spotkania.

Spotkania, które zakończyło się remisem 1:1. Gol dla białostoczan padł już w pierwszej minucie: strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Arkadiusza Malarza pokonał Ivan Runje i warszawianie od początku musieli gonić wynik. Najlepsze sytuacje miał Sebastian Szymański, ale gola zdobył dopiero wpuszczony w końcówce Sandro Kulenović. Dla Chorwata był to piąty występ w aktualnym sezonie. - Na każdym treningu daję z siebie wszystko, reszta zależy już od trenera. Jestem mu bardzo wdzięczny, bo w ostatnich meczach dostaję szansę. To motywuje mnie do dalszej pracy - mówił napastnik, który w zeszłym sezonie przebywał na wypożyczeniu do Juventusu Turyn.

Latem zmienił klub na Legię, a przed meczem z Jagiellonią fryzurę. Niespełna 19-letni zawodnik obciął swoją bujną czuprynę. - Była potrzebna zmiana i zdecydowałem się właśnie na zmianę fryzury. Nie miałem ochoty już tak bardzo dbać o włosy. Byłem już jak kobieta - śmiał się.

Boisko opuszczał w dobrym nastroju, bo jego gol okazał się tym na wagę punktu. - Bardzo ważna bramka, bardzo ważny punkt. Być może kluczowy pod koniec sezonu. Znowu pokazaliśmy charakter. To nie jest przypadek, że drugi raz w ciągu pięciu dni strzelamy w 90. minucie. Walczyliśmy do końca, udowodniliśmy że potrafimy. Teraz musimy skoncentrować się na Piaście i w Gliwicach już zwyciężyć.

Na Górny Śląsk warszawianie udadzą się już we wtorek. Jako jedyny zespół z Lotto Ekstraklasy w 1/16 Pucharu Polski zmierzą się z innym zespołem z tej klasy rozgrywkowej. W sobotę gliwiczanie również zremisowali. Ich wyjazdowe spotkanie z Wisłą Płock zakończyło się wynikiem 1:1. Tak jak w szeregach Ricardo Sa Pinto, również u Niebiesko-Czerwonych pozostała nuta niedosytu. - Chcieliśmy zdobyć sześć punktów, mamy dwa. Nie jesteśmy zadowoleni, ale na końcu te oczka mogą okazać się decydujące.


Polecamy