menu

Grzegorz Baran: Mamy trochę za wąską kadrę

6 listopada 2017, 16:45 | Bartosz Karcz

– Przydałyby się wzmocnienia w zimie. To, co wystarczało spokojnie na I ligę, w ekstraklasie już nie zawsze wystarcza – mówi piłkarz Sandecji Grzegorz Baran.


fot. Anna Kaczmarz

– Przegraliście z Wisłą Kraków 0:3, a patrząc na sobotnie spotkanie, można było dojść do wniosku, że Sandecji zabrakło trochę jakości piłkarskiej w starciu z „Białą Gwiazdą”.
– Trzeba się zgodzić z taką tezą. Widać było, że Wisła jakościowo w ofensywie wyglądała dużo lepiej od nas. My staraliśmy się walczyć, nadrobić swoje braki charakterem, ambicją, ale popełniliśmy za dużo prostych błędów. Sami wystawialiśmy się Wiśle na kontry, a wiadomo, że jest to zespół, który bardzo dobrze czuje się w szybkim ataku. Wisła to w tym meczu tylko potwierdziła, wygrała w pełni zasłużenie.

– Zaczęliście jednak ten mecz dobrze, wysoko, agresywnie. Podobnie było na początku drugiej połowy. Nie dało się tego podtrzymać przez większość meczu?
– Z boiska też tak czuliśmy, że zaczęliśmy dobrze. Problem polegał jednak na tym, że praktycznie pierwsza dobra okazja Wisły, zakończyła się jej golem. Wzięliśmy się do pracy, chcieliśmy odrabiać straty, było kilka strzałów z dystansu, ale tak naprawdę zabrakło nam konkretów. W drugą połowę weszliśmy nieźle, ale później poleciały te race, była dłuższa przerwa w grze i to nam też nie pomogło. W dodatku doszedł jeszcze karny, po którym muszę uderzyć się w pierś, choć z drugiej strony takich sytuacji w meczu jest z dziesięć. Fakt, że Arsenić dobrze wykorzystał sytuację, owinął się wokół mojej ręki. Rzut karny, 2:0, drugi gong i mogliśmy już tylko starać się pozostawić po sobie jak najlepsze wrażenie. Za dużo było jednak złych wyborów, strat, sami prokurowaliśmy kontry Wisły.

– Wspomniał Pan o tej przerwie w grze, spowodowanej racami. To był taki decydujący moment meczu?
– Nie ma, co mówić, że przez to przegraliśmy to spotkanie, bo zadecydowało o tym pełne 90 minut, ale na pewno to nam nie pomogło. Szkoda, że tak się to wszystko potoczyło, a nie inaczej, bo dobrze weszliśmy w drugą połowę.

– Żeby nie było tak gorzko, to po piętnastu kolejkach jako beniaminek możecie być chyba z siebie zadowoleni?
– Nie było źle, ale też mogło być lepiej. Trzeba też popatrzeć, jak zaczyna kształtować się sytuacja w tabeli. Drużyny z jej dołu zaczynają wygrywać, zbierają punkty, a my mamy z tym ostatnio problem. Nie ma co owijać w bawełnę – gramy o utrzymanie i możemy walczyć o to nawet do samego końca sezonu. Tak, jak mówiliśmy na wstępie, brakuje nam trochę jakości. To, co wystarczało spokojnie na I ligę, w ekstraklasie już nie zawsze wystarcza. Im dłużej trwa sezon, tym coraz bardziej widać, że mamy trochę za wąską kadrę. Przydałyby się wzmocnienia w zimie. Mam nadzieję, że nasi prezesi, trenerzy pomyślą o tym, bo w przeciwnym razie, ciężko nam będzie się utrzymać. O ile na początku sezonu nie wszyscy przykładali się do Sandecji i trochę punktów udało się wywalczyć, o tyle teraz nikt nas już nie lekceważy. My przecież ostatni mecz wygraliśmy sześć kolejek temu z Termalicą, a później przyszły same remisy, porażki. Trzeba wziąć się do jeszcze większej pracy i zacząć zbierać punkty. Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby utrzymać ekstraklasę dla Nowego Sącza.

– Zadanie tym trudniejsze, że czeka was cały sezon na wyjeździe. Pewnie w jakimś stopniu już przyzwyczailiście się do Niecieczy, ale nie uwierzę, że to jest to samo, co gra w Nowym Sączu?
– Pewnie, że nie jest. Ciężko się przyzwyczaić do Niecieczy. Nie czujemy się tam, jak w domu. Nie jest to też fajnie pod względem lokomocyjnym. Nawet jak gramy u siebie, to musimy się zbierać dużo wcześniej, jechać dwie godziny. Cały dzień jest rozbity, trudniej się jest przygotować do meczu. To nie jest to samo, co na stadionie w Nowym Sączu. Czekamy z utęsknieniem na powrót na nasz stadion. Mamy nadzieję, że jego budowa wreszcie ruszy, ale tym bardziej musimy wziąć się do pracy, żeby utrzymać ekstraklasę dla Sandecji. Tak, żeby mogła ona w najwyższej klasie rozgrywkowej zagrać rzeczywiście u siebie.

Follow @sportmalopolska

Sportowy24.pl w Małopolsce


Polecamy