Ryszard Słoma o odrodzeniu Lecha pod wodzą Nenada Bjelicy
Głosowanie na najlepszych sportowców i trenera nabrało już kolorytu. Nie byłoby jednak tak ciekawe, gdyby nie wybory piłkarza i piłkarki roku.
fot. Fot. Grzegorz Dembiński
O tych ostatnich rozmawialiśmy z Ryszardem Słomą, synem legendy Kolejorza, Zygfryda Słomy. Popularny „Bociek” całe życie związany był z drużyną z Bułgarskiej, co w dzisiejszych czasach trudno nawet sobie wyobrazić. Jak łatwo się domyślić w sercu jego syna też pulsuje wyłącznie niebiesko-biała krew...
– Ojciec zawsze mówił mi, że poznańska Lokomotywa musi mieć zespół walczący bez względu na to, w której gra lidze i o co walczy. Wtedy kibice zawsze zapełnią stadion i będą wspierać drużynę. Jesienią pojawiły się symptomy odrodzenia zespołu i wyjścia z ligowej szarzyzny, ale wciąż odnoszę wrażenie, że zarząd klubu nie wie dokąd zmierza i co chce w piłce osiągnąć –zauważył właściciel firmy Helmex.
Według niego przyjście Nenada Bjelicy okazało się dla Dumy Wielkopolski zbawienne. – Gra Lecha pod wodzą chorwackiego szkoleniowca stała się płynniejsza, bardziej ustabilizowana i ładniejsza dla oka. Za kadencji Jana Urbana styl był taki nijaki i bardziej oparty na powiedzeniu „kupą mości panowie” niż na taktyce. Podobało mi się też u Bjelicy to, że postanowił równo traktować piłkarzy, choć szybko wypracował trzon swojej drużyny. Tacy piłkarze jak Łukasz Trałka czy Szymon Pawłowski, przestali być jednak pewniakami i na równych prawach z innymi musieli zacząć walczyć o miejsce w wyjściowej jedenastce – przyznał Słoma.
W jego indywidualnej klasyfikacji dwa czołowe miejsca zajęli Darko Jevtic i Tomasz Kędziora. – Pierwszy był motorem napędowym Kolejorza, ale pewnie by się tak nie stało, gdyby Bjelica mu nie zaufał i nie znalazł mu odpowiedniego miejsca na boisku. Drugi natomiast grał chyba najrówniej w Lechu, a poza tym był mocnym punktem młodzieżówki – dodał Słoma.
Uważa on, że Kolejorz wiosną może zdobyć Puchar Polski i zająć miejsce w czołowej trójce ligi, ale w obecnym składzie nie będzie i tak przygotowany do gry w europejskich pucharach. – Bez wzmocnień grozi nam albo kompromitacja, albo odpadnięcie we wczesnej fazie rozgrywek z jakimś europejskim średniakiem. Dla mnie wciąż słabą stroną Lecha jest skauting. Procent nieudanych transferów wciąż jest zbyt wysoki. Kilku piłkarzy jest bardzo perspektywicznych, ale nie ma się co oszukiwać, to nie są gracze formatu Artjoma Rudniewa czy Łukasza Teodorczyka, o Robercie Lewandowskim już nie wspominając – podkreślił stały uczestnik balu. Jego zdaniem celem transferowym nr 1 powinien być napastnik, choć w zimowym okienku transferowym wzmocnień może wymagać też formacja defensywna. – Marcin Robak większość bramek zdobył z karnego, a Dawid Kownacki jest dopiero napastnikiem na dorobku. Lechowi wciąż brakuje piłkarza do wykańczania akcji – zakończył Słoma.
Zaproszenia na Wielki Bal Sportowca, w cenie 320 zł od osoby, można rezerwować pod nr tel. 502 499 909.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? r.patroniak@glos.com