Rymaniak dla Ekstraklasa.net: Od następnej rundy musimy tak grać od początku
Obrońca Zagłębia Lubin jest jednym z autorów dzisiejszego sukcesu Miedziowych. Poza solidną grą w obronie popisał się interwencją, która uratowała gości przed stratą gola i paroma groźnymi wejściami ofensywnymi.
fot. sylwester wojtas
Wygrana z Polonią, która jest sensacją obecnego sezonu, na Konwiktorskiej. Plan wykonany ponad miarę? Minimum był tutaj jeden punkt, a są trzy.
Po naszych ostatnich meczach przeciwnik na pewno spodziewał się, że nie będzie to łatwy mecz. Pokazaliśmy na Śląsku Wrocław i Górniku Zabrze, że jeśli bronimy całym zespołem i wychodzimy z kontry to na pewno jesteśmy groźni. Wiedzieliśmy, że Polonia gra podobnym stylem, bo mają szybkich skrzydłowych, szybkich napastników i właśnie trener nam mówił żebyśmy wyeliminowali ich szybkie kontry. I to się udało, nie stworzyli sobie dużo takich sytuacji. Mieli może dwie takie stuprocentowe, które udało nam się wybronić, a potem strzelić jedną bramkę z kontrataku i to cieszy. Nie zgodzę się z tym, że przyjechaliśmy tu po jeden punkt. Chcieliśmy przyjechać tu po wygraną, bo po meczu ze Śląskiem i Górnikiem wiedzieliśmy na co nas stać i walczyliśmy o pełną pulę.
Wróćmy właśnie do tego "wybraniania". Pan chyba przyczynił się do tego szczególnie, kiedy w pierwszej połowie wybił strzał Piątka z samej linii bramkowej...
Cóż, po to jestem obrońcą, żeby w takich sytuacjach, kiedy bramkarz wyjdzie, jako ostatni taką piłkę wybijać. Dobrze, że się udało, poszedłem do końca, strzał nie był jakiś precyzyjny, udało się go wybić, a koniec wygraliśmy.
Widział Pan już tą piłkę w siatce? To był "rzut ostatniej szansy" czy jednak do końca była nadzieja, że uda się to wybić?
Myślałem, że jak trafi w bramkę to będzie gol, ewentualnie odbije się od kogoś i w ogóle nie trafi. Sądziłem, że uderzy bardziej precyzyjnie, ale dobrze się stało, że tam stałem i udało się wybronić tę sytuację.
To już trzecia wygrana Zagłębia z rzędu. Początek sezonu w Waszym wykonaniu przebiegał różnie, w kratkę, bo były porażki, ale zdarzyła się i wygrana z mistrzem kraju. Co Was tak pobudziło? Zbliżanie się do strefy spadkowej?
Nie wiem. Któryś sezon z kolei powtarzamy sobie, że mamy zdobywać punkty, a nigdy tak nie jest. Początki mamy słabe - nie wiem dlaczego. Później, gdy sytuacja zaczyna się pogarszać to bierzemy się w garść i pokazujemy, że możemy wygrać z każdym. Od następnej rundy musimy to robić od samego początku, a nie tylko wtedy kiedy jest naprawdę źle.
Nastroje przed najbliższym meczem muszą być dobre?
Na pewno. Nie od dzisiaj wiadomo, że dobra atmosfera buduje wyniki, a my te wyniki w ostatnich tygodniach mamy. Tylko jechać na Lechię i wygrać tam mecz. Na pewno będziemy wtedy w jeszcze lepszych humorach.
Plany na koniec rundy, na ostatnie dwa mecze, to sześć punktów?
Oczywiście, że tak!
W Warszawie rozmawiał Marek Koktysz / Ekstraklasa.net