menu

Piłkarska 3 liga: Ruch Zdzieszowice - GKS Jastrzębie 1-4

4 września 2016, 12:07 | Mirosław Szozda

Lider tabeli okazał się zdecydowanie lepszy.

Piłkarski "balet" w wykonaniu obrońcy Ruchu Daniela Nowaka (z prawej) i ukraińskiego pomocnika gości Farida Aliego.
Piłkarski "balet" w wykonaniu obrońcy Ruchu Daniela Nowaka (z prawej) i ukraińskiego pomocnika gości Farida Aliego.
fot. Mirosław Szozda

Jastrzębianie udowodnili że nieprzypadkowo prowadzą w tabeli 3 ligi. Postawa podopiecznych trenera Jarosława Skrobacza mogła się podobać, a ich agresywna i konsekwentna gra we wszystkich formacjach przyniosła powodzenie w postaci efektownej wygranej.

Inna rzecz, że swoimi błędami gospodarze wydatnie pomogli przyjezdnym w zdobywaniu goli. Tak było choćby w 8. min, gdy zbyt lekkie podanie Denisa Sotora do bramkarza „Zdzichów” Grzegorza Kleemanna przejął Wojciech Caniboł i dał swojemu zespołowi prowadzenie. Grających bojaźliwie i statycznie zdzieszowiczan goście „ukłuli” po raz drugi w 20. min. Obronę Ruchu lekkim, technicznym dośrodkowaniem oszukał Kamil Jadach, a mający snajperskiego „nosa” Caniboł uderzeniem głową zaskoczył Kleemanna. W 28. min mogło być po meczu. Sam przed golkiperem „Zdzichów” znalazł się Kacper Kawula, ale Kleemann pokazał się z bardzo dobrej strony kapitalnie broniąc główkę z kilku metrów obrońcy GKS-u.

– Ciężko jest się podnieść po dwóch, w dodatku tak szybko straconych bramkach - przyznawał zdzieszowicki obrońca Konrad Kostrzycki. - GKS to naprawdę dobry zespół, któremu nie potrafiliśmy zrobić większej krzywdy.

Okazją do wstania z kolan przez miejscowych było kontaktowe trafienie Dawida Czaplińskiego, który głową wykończył dośrodkowanie z rzutu rożnego Jarosława Wieczorka. Zaraz po przerwie trybuny eksplodowały radością, ale tylko na chwilę, bo gol Dariusza Zapotocznego nie został uznany. Dogrywający mu Łukasz Damrat zrobił to zza końcowej linii boiska.

Lepszy fragment gry w wykonaniu Ruchu trafieniem zaznaczyli … goście i niestety znowu przy udziale naszych zawodników. Wrzutkę Jadacha nieudanie przeciął w polu karnym Kleemann, a wszędobylski Caniboł odegrał ją przed bramkę Ruchu, gdzie głową Damian Zajączkowski wpakował ją do siatki i było 1-3.

Miejscowych, tuż przed końcem spotkania dobił niekwestionowany bohater tego spotkania – Wojciech Caniboł. Najpierw trafił futbolówką w rękę jednego z defensorów Ruchu, a gdy arbiter podyktował rzut karny, sam zamienił go na czwartego gola ustalając końcowy rezultat.

- Jak w każdym meczu daliśmy z siebie wszystko, tak wyjątkowo popełnialiśmy koszmarne błędy - podkreślał Czapliński. - Przespaliśmy początek meczu i przeciwnik to wykorzystał. Mieliśmy krótko kryć ich najgroźniejszego napastnika, tymczasem ten szybko nas trafił. Goście przeważali w tym meczu potwierdzając, że są naprawdę solidną ekipą.

Radości po wygranym spotkaniu nie krył za to ten, który „trójpakiem” dał pierwsze zwycięstwo GKS Jastrzębie w Zdzieszowicach.

– Nigdy nie mieliśmy wyjazdowego patentu na „Zdzichy” - podkreślał Caniboł. - Przegraliśmy tutaj przed dwoma laty, rok temu wyszarpaliśmy remis. - Ruch to niezwykle solidny zespół, więc tym bardziej cieszy robota jaką wykonaliśmy. Od początku meczu zagraliśmy wysoko i nasz plan przyniósł zakładane efekty. Oby nasza passa trwała jak najdłużej.

Jego drużyna licząc z poprzednim sezonem nie przegrała już 13 meczów ligowych z rzędu.

Ruch Zdzieszowice - GKS Jastrzębie 1-4 (1-2)
0-1 Caniboł - 8., 0-2 Caniboł - 20., 1-2 Czapliński - 31., 1-3 Zajączkowski - 56., 1-4 Caniboł - 89. (karny)
Ruch: Kleemann - Sotor, Kostrzycki, Bachor, Nowak (81. Szatkowski) - Kiliński, Damrat (62. Zyla), Czajkowski, Wieczorek - Wanat (46. Zapotoczny), Czapliński. Trener Adam Nocoń.
GKS: Drazik - Zajączkowski, Szymura, Kawula, Mazurkiewicz - Ali, Musioł, Tront, Kopacz - Jadach (77. Szczepan), Caniboł (90. Dzida). Trener Jarosław Skrobacz.
Sędziował Robert Parysek (Głogów). Żółte kartki: Wieczorek, Czapliński - Mazurkiewicz, Ali, Musioł, Kopacz, Caniboł. Widzów 300.


Polecamy