menu

Ruch - Wisła LIVE! Pojedynek byłych selekcjonerów

13 grudnia 2014, 02:34 | Konrad Kryczka

Ekstraklasa zawita do Chorzowa po raz ostatni w tym roku. Mecz między Ruchem a Wisłą będzie pojedynkiem drużyny z czołówki z zespołem ze strefy spadkowej, aczkolwiek tak naprawdę trudno jednoznacznie wskazać faworyta. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że trenerami obu zespołów są byli selekcjonerzy reprezentacji Polski.

Obaj trafiali do reprezentacji jako trenerzy spełnieni w jakiś sposób na krajowych boiskach. Jeden miał ogromny bagaż doświadczeń, tytuły mistrza Polski czy grę w europejskich pucharach. Drugi wyciągnął niesamowity wynik z bardzo przeciętną drużyną Ekstraklasy. I w końcu obaj nie udźwignęli ciężaru prowadzenia reprezentacji narodowej. Pierwszy przerżnął wielki i niezwykle prestiżowy turniej, jakim było Euro 2012. Drugi nie wprowadził kadry na światowe salony, czyli tegoroczny mundial, a sama drużyna narodowa skompromitowała się w eliminacjach, wyprzedzając jedynie Mołdawię i San Marino. Teraz staną naprzeciwko siebie, tyle że już za sterami drużyn ligowych. I mimo tego, że prowadzone przez nich zespoły lokują się w zupełnie różnych częściach tabeli, trudno uwierzyć, żeby miał to być mecz do jednej bramki.

Każda z drużyn ma właściwie jeden cel – wygrać, aby udanie zakończyć ten rok. Tydzień temu Ruch ograł 2:0 Podbeskidzie, z kolei Wisła uległa u siebie 1:2 Lechowi. Krakowianie nie ukrywali niezadowolenia po tamtym spotkaniu, bo to jednak oni pierwsi wyszli na prowadzenie. Tak czy inaczej, teraz dla krakowian liczy się tylko i wyłącznie najbliższe spotkanie i jako że grają z przedostatnią drużyną ligi, satysfakcjonować będzie ich wyłącznie komplet punktów. – Celem jest wygrać mecz z Ruchem, ale to zależy od piłkarzy. Jest to ostatni mecz, po którym już w Krakowie zawodnicy zasiądą wspólnie do kolacji, którą sami zorganizowali, zresztą jak zawsze, i wszyscy się na to składają. Widać, że przez półtora roku zawodnicy zżyli się ze sobą i dobrze się ze sobą czują – przypomniał o już wiślackim zwyczaju szkoleniowiec „Białej Gwiazdy”, Franciszek Smuda.

W Chorzowie są już przygotowani na przyjazd krakowian. – Jesteśmy świadomi tego, że przyjeżdża dobry zespół, w którym gra kilku bardzo wartościowych zawodników. Na pewno jest to drużyna, która znajduję się na 4. pozycji nie przypadkowo. Z Wisłą musi się liczyć każdy przeciwnik i my sobie zdajemy z tego sprawę, a także z jej klasy. Jednak zawsze walczymy o trzy punkty – zaznaczył szkoleniowiec „Niebieskich”, Waldemar Fornalik. Bez względu na wynik jutrzejszego meczu jego drużyna pozostanie do wiosny w strefie spadkowej. Jutro o wygraną może być o tyle trudno, że będzie brakowało wykartkowanego Rołanda Gigołajewa, który był bohaterem ostatniego spotkania z Podbeskidziem. W Wiśle zabraknie natomiast wyrzuconego ostatnio z boiska Donalda Guerriera.

Mecze między oboma ekipami to także świetna okazja do szukania wszelakich podtekstów. Liczenia, ilu ex-wiślaków gra w Ruchu, a ilu byłych piłkarzy zespołu z Chorzowa reprezentuje obecnie barwy Wisły. U gospodarzy możemy znaleźć aż pięciu zawodników związanych w przeszłości z Wisłą. Są to Łukasz Surma, Marek Zieńczuk, Michał Szewczyk, Sebastian Janik oraz Piotr Stawarczyk. Z kolei krakowianie przed tym sezonem dokonali aż trzech „niebieskich” wzmocnień – przybyli Maciej Jankowski (do gry będzie gotowy na początku roku), Maciej Sadlok oraz Michał Buchalik. Oprócz nich Ruch Chorzów w cv może sobie Łukasz Burliga, który był tam na rocznym wypożyczeniu. Do tego trzeba pamiętać o Jacku Bednarzu, który aktualnie pracuje w Ruchu, a jeszcze na początku tego sezonu był prezesem Wisły.

O wyniku meczu powinni decydować napastnicy – to oni mają strzelać gole gwarantujące ich drużynom cenne punkty. Można powiedzieć, że dzisiaj na boisku dojdzie do pojedynku prawdziwych snajperów. Obaj mają w tym sezonie po tyle samo trafień (osiem) i chrapkę na następne. Chodzi oczywiście o Grzegorza Kuświka oraz Pawła Brożka. O tym, ile ten drugi znaczy dla Wisły wie doskonale Franciszek Smuda. – Jak on da z siebie wszystko, to i strzeli bramki, i będzie dla każdego groźny. On musi to zrobić w tym ostatnim meczu. Moi zawodnicy chcą jak najdłużej grać w piłkę, przedłużać kontrakty, ale do tego trzeba wielkiego zaangażowania. Paweł przez ostatni rok jest sam w ataku, ale nie może tylko czekać na podanie. Piłka się zmieniła, trzeba znacznie więcej biegać – podsumował Franz.


Polecamy