menu

Ruch nie sprostał beniaminkowi. Szybki gol Basty dał zwycięstwo GKS Bełchatów

21 września 2014, 17:23 | Dominik Gołdyn

Bramka Adriana Basty z 8. minuty spotkania z Ruchem Chorzów dała GKS Bełchatów cenne wyjazdowe zwycięstwo. Niebiescy starali się przez cały mecz doprowadzić do wyrównania, ale nie byli w stanie sprostać defensywie rywali.

Już przed pierwszym gwizdkiem na stadionie przy ulicy Cichej 6, Jan Kocian, trener Ruchu Chorzów zaskoczył wyjściowym ustawieniem swojej drużyny. Ruch na spotkanie z GKS-em Bełchatów wyszedł formacją 3-5-2. Parę napastników stworzyli Grzegorz Kuświk i Eduards Visnakovs. Lewy obrońca ''Niebieskich'' Daniel Dziwniel przesunięty został na lewy bok pomocy. Marek Zieńczuk rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych.

GKS Bełchatów już po pierwszym gwizdku rzucił się na bramkę rywali, lecz dośrodkowanie zawodnika z Bełchatowa nie znalazło odbiorcy w polu karnym chorzowian. Po kilku minutach kontroli meczu przez graczy Ruchu, po raz pierwszy ''Niebiescy'' zagrozili bramce Arkadiusza Malarza, jednak bez efektu.

W 7. minucie kapitalną akcję przeprowadził za to GKS Bełchatów. Fantastyczne podanie Bartłomieja Ślusarskiego, po stracie Łukasza Surmy w środku pola, wykorzystał Adrian Basta. Ruch po stracie bramki ponownie zaczął utrzymywać się przy piłce i kontrolować przebieg meczu, a bełchatowianie próbowali znaleźć swoją szansę w kontratakach. W 13. minucie piłka po raz drugi zatrzepotała w siatce Krzysztofa Kamińskiego, lecz sędzia odgwizdał spaloną pozycję Michała Maka. Po grze bełchatowian już od pierwszym minut widać było, że trener Kamil Kiereś w założeniach taktycznych przekazał drużynie, aby szybko kontrować ''Niebieskich'' i zdobyć przewagę w środku pola. Całkowicie niewidoczny pozostawał Filip Starzyński, który po przerwie reprezentacyjnej nie potrafi odnaleźć formy z początku sezonu.

W 22. minucie kolejną akcję, zakończoną strzałem przez Grzegorza Barana, przeprowadzili goście z Bełchatowa. Ruch z minuty na minutę grał coraz bardziej nieporadnie i zbyt wolno. Gospodarze zupełnie nie mieli pomysłu na rozpoczęcie szybkiej akcji i mozolnie przesuwali się pod bramkę Arkadiusza Malarza. Na ''Cichej 6'' zaczęły pojawiać się pierwsze gwizdy niezadowolonych kibiców, którzy w liczbie 5400 osób stawili się na stadionie w Chorzowie. Trener Kocian dość szybko wycofał się ze swojego eksperymentalnego ustawienia drużyny. Po dwóch kwadransach ''Niebiescy'' wrócili do formacji z czwórką obrońców. Efektu na boisku jednak to nie przyniosło. To dalej drużyna Kamila Kieresia kontrolowała korzystny dla siebie wynik. Na trzy minuty przed kończącym pierwszą połowę gwizdkiem Jarosława Przybyła dwie dobre okazje na wyrównanie wyniku zmarnowali chorzowianie. Piłkę spod nóg Visnakovsa wybili obrońcy GKS-u, po czym futbolówka po dośrodkowaniu z rzutu rożnego nie znalazła się w bramce gości.

Drugą połowę meczu rozpoczęły dwie zmiany w składzie Ruchu. Za Łukasza Surmę na murawie pojawił się Wołodymyr Tanczyk, a Jakuba Kowalskiego zastąpił Jan Chovanec. Mimo tych roszad, to bełchatowianie ponownie rzucili się na drużynę Ruchu. W 55. minucie Niebiescy byli jednak blisko doprowadzenia do wyrównania. Z rzutu wolnego fantastycznie uderzył nie kto inny, jak specjalista od stałych fragmentów w drużynie Ruchu - Filip Starzyński, lecz jego strzał wybronił Malarz. Dwie minuty później ponownie refleksem i bramkarskim kunsztem wykazał się golkiper GKS-u, który wyszedł obronną ręką po strzale Grzegorza Kuświka w sytuacji sam na sam.

Z czasem chorzowianie zaczęli grać dużo lepiej niż w pierwszej połowie. Jan Kocian w szatni wyraźnie wstrząsnął swoimi graczami. Zawodnicy GKS Bełchatów po szaleńczej pierwszej połowie stracili wiele sił, co dało Ruchowi szansę na dużo szybszą grę. W 69. i 71. minucie Ruch był blisko zdobycia bramki i złapania kontaktu z GKS-em. Strzały chorzowian pewnie bronił nadal Malarz, który raz po raz ratował dzisiaj swoją drużynę.

W końcówce na boisku pojawił się Marek Zieńczuk, który zmienił Dziwniela i już minutę po pojawieniu się na murawie kapitalnie dośrodkował na głowę Visnakovsa, który piłkę skierował co najmniej metr nad poprzeczką. Minutę przed końcem z kontrą ruszył jeszcze GKS Bełchatów, jednak Prokic oddał bardzo słaby strzał i Kamiński nie miał problemu z opanowaniem futbolówki. Ruch atakował do końca, ale nie zdołał uratować chociażby punktu.

GKS Bełchatów jako beniaminek nadal zachwyca na ligowych boiskach. Zawodnicy Kamila Kieresia szczególnie w pierwszej połowie raz po raz zagrażali bramce Krzysztofa Kamińskiego, wychodząc z groźnymi kontrami.

Ruch Chorzów w eksperymentalnym zestawieniu nie przypominał dobrze zorganizowanej drużyny, wiedzącej w jaki sposób chce prezentować się na boisku. Choć po przerwie gra ''Niebieskich'' nieco się ożywiła, to piłka jak zaczarowana wędrowała obok bramki lub w rękawicach Arkadiusza Malarza.


Polecamy