menu

Ruch dogonił Koronę. Chorzowianie strzelali ładne gole, kielczanie tylko w słupek i porzeczkę

8 maja 2015, 19:53 | Zbyszek Anioł

W 31. kolejce T-Mobile Ekstraklasy Korona Kielce przegrała u siebie z Ruchem Chorzów 0:2. Gole dla gości strzelali Filip Starzyński i Marek Zieńczuk.

Ruch Chorzów wygrał w 31. kolejce z Koroną na wyjeździe
Ruch Chorzów wygrał w 31. kolejce z Koroną na wyjeździe
fot. Maciej Gapiński / Polska Press

Trener Korony Kielce Ryszard Tarasiewicz w ataku postawił na Rafaela Porcellisa, który zapewnił wygraną z Lechią Gdańsk. W pomocy za zawieszonego za kartki Jacka Kiełba zagrał Siergiej Pilipczuk. W obronie natomiast na środek za kontuzjowanego Radka Dejmka został przesunięty Kamil Sylwestrzak, którego miejsce na lewej stronie zajął Leandro. Waldemar Fornalik w jedenastce Ruchu dokonał jednej korekty - na lewym skrzydle Marka Zieńczuka zastąpił Rołand Gigołajew.

Ruch grał odważniej niż w poprzednim meczu w Kielcach (0:0). Chorzowianie tym razem nie schowali się na własnej połowie, licząc na kontry, tylko ruszyli do przodu. Ale długo nie potrafili oddać groźnego strzału na bramkę gospodarzy. Golkiper Korony Vytautas Cerniauskas do 30. minuty tylko raz mógł poczuć się zagrożony, kiedy uprzedził pędzącego do piłki Gigołajewa. Po pół godzinie gry musiał piąstkować strzał Eduardsa Visnakovsa. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy Litwin wyciągał już piłkę z bramki po tym jak strzałem z rzutu wolnego zaskoczył go Filip Starzyński.

Korona grała od początku spotkania słabo i nieporadnie. Dopiero w 28. minucie zrobiło się niebezpiecznie pod bramką Ruchu. I to dwa razy. Najpierw mocny celny strzał oddał Pilipczuk, a po chwili po rzucie rożnym z bliska w zamieszaniu piłki do siatki nie potrafił skierować Piotr Malarczyk. Dziesięć minut później znowu zakotłowało się w szesnastce "Niebieskich", ale Matus Putnocky, który wcześniej źle wyszedł z bramki, obronił strzał głową Sylwestrzaka. Tuż przed przerwą gości uratował z kolei Martin Konczkowski, wybijając piłkę sprzed linii bramkowej po strzale Luisa Carlosa.

Po przerwie Korona od razu ruszyła do ataku, ale gospodarzy stać było ledwie na pięć minut lepszej gry. Chorzowianie szybko opanowali sytuację. Grali piłką, spokojnie wymieniali podania i kradli w ten sposób cenne sekundy. Prowadząc nie myśleli specjalnie o grze do przodu, a bardziej o pilnowaniu dobrego dla nich wyniku.

Kielczanie jednak dalej próbowali. W 59. minucie Pilipczuk miał kolejną szansę na gola, strzelił mocno, ale w poprzeczkę. Gospodarzom w kolejnych sytuacjach dalej brakowało celnych, groźnych strzałów. Często ich próby blokowali ofiarnie chorzowianie. Dziesięć minut przed końcem goście mieli jednak masę szczęścia, bo piłka uderzeniu Leandro najpierw trafiła w słupek, potem odbiła się od pleców bramkarza, a na koniec "zatańczyła" tuż przed linią bramkową.

To co nie udało się Brazylijczykowi, zrobił Zieńczuk, który pięknym strzałem z dystansu ustalił wynik meczu.

W końcówce spotkania na trybuny został odesłany jeszcze trener Ryszard Tarasiewicz.

Korona przegrała z Ruchem, bo nie potrafiła zagrać skutecznie w ataku. Ruch wygrał z Koroną, bo potrafił strzelić gola, a potem mądrze bronić wyniku, by na koniec dobić kielczan.

Po 31. kolejkach Ruch Chorzów ma tyle samo punktów co Korona Kielce - po 20.


Polecamy