Ruch Chorzów - Piast Gliwice LIVE! Dopóki piłka w grze...
Jeszcze nie opadły wczorajsze emocje związane z walką o pozostanie w Ekstraklasie, a dzisiaj już czas na kolejne. Tego środowego wieczoru do boju stanie bowiem grupa mistrzowska. Stawka jest więc wysoka, równie jak idące za nią oczekiwania. Również w Chorzowie, gdzie na boisku lokalnego Ruchu zawita wicelider – Piast Gliwice. Goście, jeżeli chcą nadal marzyć o mistrzostwie, nie mogą pozwolić sobie na potknięcie.
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
<iframe width="740" height="92" src="http://widget.ekstraklasa.net/widget/scorebox.html?mecz_id=570bd4a780557d734bd5e746&c=0&h=92&w=740"></iframe>
Do zakończenia aktualnego sezonu dla zespołów górnej ósemki pozostały już tylko dwie kolejki. Podopieczni Radoslava Latala już na ten moment przeszli do klubowych annałów. Dla zespołu z Gliwic rozgrywki 2015/2016 okazały się najbardziej owocnymi. Dobra forma jesienią zaskoczyła nie tylko rywali, ale i głodnych kolejnych sukcesów kibiców. Mimo słabszych występów na początek wiosny, coraz głośniej zaczęto rozmawiać o Piaście w kontekście tytułu mistrza Polski.
Decydujące starcie miało nadejść w niedzielę. I przyszło, jednak w Warszawie nic nie zagrało według scenariusza gliwiczan. Rosnąca z kolejnymi minutami przewaga Legii przyniosła gospodarzom cztery bramki, tym samym praktycznie zapewniając stołecznej drużynie pierwsze miejsce na stulecie klubu. Jak już wiele razy pokazało życie, dopóki piłka w grze wszystko może się jeszcze zdarzyć. Zwłaszcza, że "Piastunkom" pozostała jeszcze wiara, nadzieja oraz, jakże lubiane w Polsce, matematyczne szanse.
Teraz nie mogą już polegać wyłącznie na sobie. Muszą także liczyć na pomoc ze strony Lechii Gdańsk oraz Pogoni Szczecin. Jeżeli oba zespoły z Pomorza staną na wysokości zadania i odbiorą Legii punkty, wtedy mistrzostwo dla Piasta może stać się realne. Pod warunkiem oczywiście, że i gliwiczanie nie stracą już łatwo oczek. Dlatego dzisiaj z pewnością nie ściągną nogi z gazu oraz zrobią wszystko, by do domów wracać z pełną pulą.
Ruch także nie powinien odpuścić. "Niebiescy" po raz kolejny będą się starali udowodnić, że swoją grą nie tylko zasłużyli na górną ósemkę, ale przede wszystkim, że nie są chłopcami do bicia. W rundzie finałowej nie udało im się wyjść z żadnego ze starć zwycięsko. Czy dzisiaj nadszedł dzień przełamania?
W sobotę było blisko - z Lechią. Po słabej pierwszej części gry, po przerwie podopieczni Waldemara Fornalika zupełnie inaczej weszli w mecz. Momentami praktycznie zamknęli rywali na ich połowie, tworząc sobie coraz to groźniejsze sytuacje. Zdołali przełożyć to jedynie na jedną bramkę, zdobytą przez Tomasza Podgórskiego.
Czy dzisiaj bramkarz rywali będzie miał więcej okazji do wyciągania piłki z siatki? W lipcu, podczas premierowego starcia tych zespołów w aktualnym sezonie, Jakub Szmatuła zmuszony był do tego dwukrotnie. W drugiej części gry pokonali go Eduards Visnakovs oraz Michał Efir. Ten pierwszy nie powtórzy swego sukcesu już na pewno, natomiast drugi najprawdopodobniej większość spotkania spędzi na ławce rezerwowych.
Czy podstawowy snajper chorzowian, Mariusz Stępiński zdoła pójść w ich ślady? Ta sztuka nie udała mu się w listopadzie, kiedy to zagrał od premierowej minuty w Gliwicach. Tamto spotkanie okazało się bowiem bardzo niefortunnym dla Ruchu. Wspierani przez swoich kibiców nie zdołali stawić czoła liderującemu wtedy Piastowi. Pogrążyły ich trafienia Josipa Barisicia, Gerarda Badii oraz samobójcze Mateusza Cichockiego.
Jak będzie wyglądało dzisiejsze spotkanie? Na obraz gry z pewnością nie będą mieli wpływu kontuzjowani piłkarze z Chorzowa: Michał Helik, Maciej Urbańczyk oraz Paweł Oleksy. Niepewnym wydaje się być także występ Kamila Mazka. Najbardziej martwić może ewentualny brak tego ostatniego – bez niego Niebiescy jeszcze nie zwyciężyli. Po ostatnim spotkaniu do grona nieobecnych dołączył także pauzujący za czerwoną kartkę, Michał Koj. Za indywidualne boiskowe kary swoje odczekać musi także Kamil Vacek. Żółty kartonik, który obejrzał w Warszawie, okazał się ósmym w sezonie.