Ruch Chorzów nie wygrał z mistrzem, ale utrzymał się w Ekstraklasie!
Ruch Chorzów nie zdołał pokonać Legii Warszawa, ale też nie dał sobie strzelić bramki nowemu mistrzowi Polski. Niebiescy utrzymali się w Ekstraklasie, bo punkty stracił GKS Bełchatów.
W Chorzowie więcej do stracenia mieli piłkarze Ruchu, którzy walczyli o utrzymanie. Pewni już mistrzostwa Polski zawodnicy Legii Warszawa mogli grać na luzie, bo jedyne co mogli stracić to premia za zwycięstwo. W tym sezonie zarobili już sporo, więc porażka przy Cichej nie zaburzyłaby ich budżetów.
Ale legioniści absolutnie nie zamierzali odpuszczać przedostatniego meczu w Chorzowie. W pierwszej połowie gości byli lepszą drużyną i dyktowali warunki gry od początku. Największe zagrożenie stwarzali z prawej strony Jakub Rzeźniczak i Michał Kucharczyk. Obaj często ruszali do przodu i zagrywali piłki w pole karne. Po jednym z takich dośrodkowań w bardzo dobrej sytuacji znalazł się Janusz Gol, ale jego strzał głową zatrzymał Michal Pesković.
Słowacki bramkarz wrócił do składu Ruchu i na brak pracy nie mógł narzekać. Często musiał interweniować po centrach czy też długich podaniach w wykonaniu mistrzów Polski. Na jego szczęścia i kolegów podopiecznym Jana Urbana brakowało precyzji. Gdyby byli dokładniejsi, to po pierwszej połowie z pewnością prowadziliby. Defensywa Ruchu nieprzypadkowo jest najgorszą w lidze. Legia nie potrafiła natomiast potwierdzić, że ma najlepszą ofensywę w ekstraklasie.
Chorzowianie w pierwszej połowie postawili na obronę, tak aby nie stracić gola. W ich przypadku punkt z Legią nie byłby najgorszym wynikiem. Dlatego podopieczni Jacka Zielińskiego schowali się na swojej połowie i czekali na kontry. Po jednej z nich mogli nawet objąć prowadzenie, jednak Macieja Jankowskiego w ostatniej chwili uprzedził Dusan Kuciak, który interweniował nogami.
Po przerwie na boisku nic się nie zmieniło. Legia dalej kontrolowała mecz i nie pozwalała gospodarzom stwarzać sobie bramkowych okazji. Groźnie za to było w szesnastce Ruchu. W 54. minucie doskonałą okazję zmarnował Miroslav Radović, który wyszedł sam na sam z Peskoviciem. Słowak okazał się lepszy od Serba i odbił jego strzał na rzut rożny.
Piłkarze stolicy szanowali piłkę, wymieniali sporo podań, przenosili ciężar gry z jednej strony na drugą. Ale często była to sztuka dla sztuki, bo gdy przychodziło do kluczowego zagrania brakowało im precyzji. Również przy rzutach rożnych, których mieli bardzo dużo. Ale nie ilość nie poszła w parze z jakością.
Po podopiecznych Jana Urbana widać było, że chcą wygrać, ale nie za wszelką cenę. Remis też będzie dobrym wynikiem. Chorzowianie za to starali się robić wszystko, aby wygrać. Tyle że brakowało im umiejętności, bo stołeczni gracze są w lepszej formie, co udowadniali spokojną i skuteczną grą. W drugiej połowie tak na dobrą sprawę Dusan Kuciak dopiero w ostatniej minucie mógł martwić się o to czy zachowa czyste konto. Okazji sam na sam nie wykorzystał jednak rezerwowy Grzegorz Kuświk.
Mecz w Chorzowie z trybun oglądali dwaj napastnicy Ruchu – Arkadiusz Piech i Artur Sobiech.
Zobacz zdjęcia z meczu: Ruch Chorzów - Legia Warszawa (GALERIA)