Trenerzy po meczu Zawisza Bydgoszcz - Rozwój Katowice
Piłkarze Zawiszy Bydgoszcz pokonali dziś u siebie Rozwój Katowice 2:1. Oto, co po naprawdę wyrównanym spotkaniu mieli do powiedzenia szkoleniowcy obu ekip.
fot. Wojciech Adamczak
Mirosław Smyła (Rozwój Katowice): Ostatni raz grałem tu kilka lat temu, jeszcze w 2. Lidze, jako trener GKSu Tychy. Przegraliśmy wtedy bodajże 3:0, Zawisza zagrał wtedy wielkie zawody i bardzo gratulowałem mu występu, życząc awansu, który faktycznie nastąpił. Teraz to swoim zawodnikom chcę pogratulować. Myślę że zagraliśmy bardzo dobry mecz i zasłużyliśmy na punkt, ale w pierwszej lidze za zasługi się punktów nie przyznaje, trzeba po prostu być skutecznym pod bramką rywala. Tego nam zabrakło, ale będę chwalił drużynę, bo jestem tu od 10 dni i już w tak krótkim czasie widzę niesamowity progres u poszczególnych zawodników, wzrost jakości gry. Z czasem pojawią się punkty. Jeśli zawodnicy będą się starać, wierzyć i pracować na treningach tak jak obecnie to wierzę że osiągniemy ten cel, te punkty. Swoją pracą moi zawodnicy zasłużyli na wymierne efekty.
Mieliśmy jasno określony plan na ten mecz, co było jasno widoczne. Niższy pressing na początku, próby kontrataku, z czasem wychodziliśmy wyżej, aż do momentu gdzie mieliśmy duży wpływ na obraz widowiska. Pokazaliśmy szereg rozwiązań które możemy wprowadzać w trakcie meczu i to było, oprócz tych dwóch sytuacji, gdy straciliśmy bramki, skuteczne. Poza tymi sytuacjami Zawisza nie miał zbyt wiele sytuacji, grało mu się ciężko. Rywalom dziś gratuluję skuteczności.
Daniel Osiński (Zawisza Bydgoszcz): Na pewno bardzo się cieszymy z tych 3 punktów. Był to dla nas trudny mecz, bo jesteśmy w nowym składzie jeśli chodzi o sztab szkoleniowy. Na pewno bramka z początku dała nam dużo wiary, jednak potem rywale grali naprawdę dobrze, ciężko nam było się przedostać i tworzyć sytuacje. Staraliśmy się dużo grać skrzydłami, ale faktycznie to nam nie wychodziło. W drugiej połowie jednak było widać że to piłkarze z Katowic przeważali.
Wprowadzenie Maćka Kony, który dał nam spokój w środku pola, nastąpiło odrobinę za późno, bo po golu na 1:1. Jego nieobecność w pierwszym składzie była podyktowana względami taktycznymi – chcieliśmy wyjść na boisko dwoma zmieniającymi się rozgrywającymi (Panayotov i Mica – przyp. Aut.), niestety, nie dało to do końca takich rezultatów, jakich byśmy chcieli. Co prawda gol na 1:0 wpadł po takiej zaplanowanej akcji, Wasyl zszedł i zrobił miejsce Kubie Łukowskiemu, ale takiej realizacji założeń było za mało. Brakowało ruchu w środku pola, stąd zmiana, którą przeprowadziliśmy o sekundy za późno. Po tym golu bardzo dobry sygnał dla zespołu poszedł od doświadczonych zawodników, muszę pochwalić Nawotczyńskiego, który podrywał zespół do gry, no i Kamil Drygas i jego bramka – stadiony świata. 2:1 udało się dowieźć do końca i za to swoim piłkarzom dziękuję.