Rozpędzona Lechia nie dała szans Cracovii. Lechiści wskoczyli na podium
Dzięki świetnej ofensywnej grze w drugiej połowie piłkarze Lechii Gdańsk pokonali na PGE Arenie Cracovię 3:1. Po drugim w tym sezonie zwycięstwie podopieczni Michała Probierza awansowali na trzecie miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasy.
Pojedynek Lechii z Cracovią nie miał ewidentnego faworyta. Cracovia była uskrzydlona ostatnim zwycięstwem z Ruchem Chorzów, zaś Lechia tydzień temu pokonała na PGE Arenie Jagiellonię Białystok 2:0.
Mecz obfitował w akcje ofensywne już od pierwszych minut. Lechia mogła objąć prowadzenie już w 1. minucie. Paweł Buzała nie wykorzystał jednak sytuacji sam na sam po fatalnym błędzie obrony „Pasów”. Cracovia nie chciała oddać inicjatywy gospodarzom i próbowała nacierać na bramkę Lechii, jednak bez skutków.
W 8. minucie gry powróciły demony Cracovii. Piłkarze Wojciecha Stawowego nie wyciągnęli wniosków i po stałym fragmencie gry było 1:0 dla gdańszczan. Zamieszanie w polu karnym wykorzystał Pietrowski.
Po zdobyciu gola przez gospodarzy mecz się wyrównał, a żadna z ekip nie potrafiła zdominować środka pola.
W 22. minucie Dawid Nowak mógł zdobyć bramkę na 1:1. Po doskonałej wrzutce Kusia, były gracz GKS-u Bełchatów uderzył głową. Jednak piłka minęła o centymetry bramkę Bąka.
W 25. minucie był już remis. Genialną akcję przeprowadził Edgar Bernhard i pięknym uderzeniem pokonał Mateusza Bąka.
Lechia miała dobrze wypracowane stałe fragmenty gry. W 28. minucie po raz kolejny gdańszczanie oddali strzał na bramkę Pilarza po tym elemencie gry.
Po zdobytym golu przez drużynę z Krakowa, Lechia zakasała rękawy. Raz po raz nacierała na bramkę gości. W 39. minucie przed polem karnym Cracovii został sfaulowany Wiśniewski. Strzał Deleu powędrował jednak nad bramką Krzysztofa Pilarza.
W doliczonym czasie pierwszej połowy przed znakomitą szansą stanął Piotr Grzelczak. Po dośrodkowaniu z prawej flanki zawodnik Lechii próbował zaskoczyć bramkarza „Pasów” strzałem po krótkim rogu. Jednak Pilarz wybił piłkę na rzut rożny.
Przed drugą połową Michał Probierz przeprowadził jedną zmianę. Do bramki za Mateusza Bąka wszedł Sebastian Małkowski. Początek drugiej połowy w wykonaniu Lechii był piorunujący. W 47. minucie katastrofalny błąd Szeligi wykorzystał Piotr Wiśniewski, który płaskim strzałem pokonał Pilarza.
Zawodnicy Probierza chcieli podwyższyć rezultat. W 50. minucie Buzała stanął oko w oko z bramkarzem Cracovii. Jednak tym razem to golkiper „Pasów” wyszedł obronną ręką.
W 52. minucie Bieniuk po stałym fragmencie nie trafił do bramki Cracovii… z 3 metrów. W tej sytuacji po raz kolejny błysnął golkiper drużyny z ulicy Kałuży. Chwilę później Deleu przeprowadził znakomitą indywidualną akcję, jednak uderzył niecelnie.
W 67. minucie gospodarze przeprowadzili koronkową akcję, jednak strzał Grzelczaka został zablokowany. Kilkadziesiąt sekund później „Pasy” powinny wyrównać, jednak uderzenie Danielewicza zostało zablokowane.
W 80. minucie Matsui zagrał świetną piłkę do Grzelczaka. Jednak ponownie Pilarz był na posterunku. W 84. minucie Lechia w końcu podwyższyła rezultat. Matsui piętą odegrał do Pawła Buzały, a ten skierował piłkę w „okienko” bramki rywali.
Niedługo potem Pilarz po raz kolejny w tym spotkaniu uratował „Pasy”. Bramkarz Cracovii odbił do boku niebezpieczny strzał Pietrowskiego.
Druga połowa pokazała, że Cracovii brakuje jakości. Mecz w Gdańsku toczył się w szybkim tempie i obfitował w akcje ofensywne i strzały. Trener Stawowy ma o czym myśleć, bowiem w każdym dotychczasowym meczu obrona Cracovii popełniała kompromitujące błędy. Gra Lechii mogła się podobać i jeśli gracze Michała Probierza utrzymają dotychczasową formę, to z pewnością napsują krwi wielu ekipom z Ekstraklasy.