menu

Rośnie napięcie w szeregach Arki Gdynia przed meczem z Legią Warszawa

18 sierpnia 2016, 10:13 | Szymon Szadurski

Piłkarze i trenerzy gdyńskiej Arki myślami są już w Warszawie, gdzie w sobotę gdynianie zmierzą się z mistrzem Polski, Legią.


fot. Przemyslaw Swiderski

Przed tym niezwykle prestiżowym spotkaniem sztabowi szkoleniowemu żółto-niebieskich przybyło niestety kłopotów. Yannick Sambea, jeden z liderów drugiej linii drużyny, ani we wtorek, ani też wczoraj nie trenował, lecz czas spędzał w gabinetach lekarskich, na badaniach i zabiegach rehabilitacyjnych. To pokłosie zdarzenia z ostatnich minut pierwszej połowy niedawnego meczu Lotto Ekstraklasy na ul. Olimpijskiej przeciwko Ślaskowi Wrocław. Kongijczyk z niemieckim paszportem w sobotę, po starciu z jednym z rywali, wyraźnie poirytowany opuścił boisko. Po chwili na jego nodze pojawił się okład z lodu. Kibice Arki, obserwujący to zdarzenie, liczyli, że Sambea szybko dojdzie do pełnej dyspozycji i będzie mógł zagrać z Legią. Jednak na dziś taka ewentualność wydaje się mocno wątpliwa. Na nodze zawodnika pojawił się specjalny usztywniacz, wczoraj poddawany był on kolejnym badaniom. Osoby ze sztabu medycznego Arki tradycyjnie nie informują, jak długo może potrwać przerwa w grze w przypadku Kongijczyka, aby nie ułatwiać zadania w zestawieniu składu trenerowi Legii, sytuacja wydaje się jednak dość poważna.

Drugim zawodnikiem, który mocno odczuł starcie ze Śląskiem, jest lewy obrońca Marcin Warcholak. Doznał on silnych stłuczeń mięśni. Wczoraj poddany został zabiegom medycznym, wykonywał ćwiczenia pod okiem lekarza Arki Marka Gaduły, a na boisku jedynie truchtał. W przypadku Warcholaka, który uchodzi za jednego z największych twardzieli w drużynie, rokowania są jednak pomyślne i raczej trudno wyobrazić sobie, aby zawodnika tego miało zabraknąć w spotkaniu z Legią. Nie w pełni dyspozycji jest ponadto Paweł Wojowski, jednak ten akurat gracz i tak miałby niewielkie szanse na załapanie się choćby do meczowej „18” przed starciem w Warszawie.

Z pozytywnych wieści, wczoraj z drużyną normalnie trenowali już Michał Nalepa i Paweł Abbott. Wygląda na to że rekonwalescenci, o ile tylko trener Grzegorz Niciński zdecyduje, że są mu w Warszawie potrzebni, będą do jego dyspozycji.

Podobnie sprawa wygląda z Tadeuszem Sochą, który przed meczem ze Śląskiem rozchorował się. Zawodnik nie ma już gorączki i może przeciwko Legii zagrać. W tym akurat wypadku trener Niciński będzie miał jednak sporo do myślenia. To dlatego, że przeciwko Śląskowi z dobrej strony pokazał się Damian Zbozień, zastępujący Sochę na prawej obronie. Dla tego zawodnika, jeśli oczywiście zagra, podobnie jak dla Mateusza Szwocha i Konrada Jałochy, mecz z Legią będzie szczególny. Wszyscy trzej dawniej występowali z „Elką” na piersi. Zbozień tylko w juniorach, lecz Szwoch i Jałocha, którzy z Legii są do Arki tylko wypożyczeni, debiutowali w jej barwach w ekstraklasie. Na szczęście działacze z Warszawy nie zastrzegli w zawartych umowach, iż gracze ci nie mogą w gdyńskich barwach występować przeciwko Legii. Dla całej wyżej wymienionej trójki będzie to więc mecz szczególny, tym bardziej, że żaden nie dostał przy ul. Łazienkowskiej prawdziwej szansy. Mają oni coś do udowodnienia.

- Nigdy jeszcze nie grałem z innym zespołem przeciwko Legii, w której nabierałem bramkarskich szlifów - mówi Konrad Jałocha. - Pierwszy raz stanę po drugiej stronie barykady. Cieszę się z tego i nie ukrywam, że emocje są ogromne.

Tymczasem rywal Jałochy w Arce, Pavels Steinbors, dostał właśnie powołanie do reprezentacji Łotwy.

Lekarz polskiej reprezentacji olimpijskiej: dla mnie igrzyska dopiero się zaczynają

Agencja Informacyjna Polska Press

Follow @baltyckisport