menu

Rezerwowy Prijović katem Śląska. Trzecie z rzędu zwycięstwo Legii [RELACJA, ZDJĘCIA]

21 listopada 2015, 19:51 | Tomasz Biliński/Polska The Times

Warszawska Legia pokonała przy Łazienkowskiej Śląsk Wrocław, ale zwycięstwo nie przyszło stołecznej ekipie łatwo. Jedynego gola dla gospodarzy strzelił niedługo po wejściu na boisko Aleksandar Prijović. Piłkarze Stanisława Czerczesowa utrzymali ośmiopunktową stratę do Piasta.

Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
fot. sylwester wojtas
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
fot. sylwester wojtas
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
fot. sylwester wojtas
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
fot. sylwester wojtas
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
fot. sylwester wojtas
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
fot. sylwester wojtas
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
fot. sylwester wojtas
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
fot. sylwester wojtas
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
fot. sylwester wojtas
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
fot. sylwester wojtas
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
fot. sylwester wojtas
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
fot. sylwester wojtas
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
fot. sylwester wojtas
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
fot. sylwester wojtas
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
fot. Szymon Starnawski / Polska Press
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
fot. Szymon Starnawski / Polska Press
Legia Warszawa - Śląsk Wrocław
fot. Szymon Starnawski / Polska Press
1 / 17

Od początku spotkania stroną przeważającą był stołeczny zespół. Kombinacyjnie próbowało grać trio Guilherme, Ondrej Duda i Tomasz Jodłowiec. Z akcji nic jednak nie wychodziło. Kilka razy sam na sam z Mariuszem Pawełkiem wychodził Nemanja Nikolić, ale za każdym razem był na spalonym. Najlepszą sytuację do objęcia prowadzenia miał w 28. min Michał Kucharczyk. Skrzydłowy Legii dopadł do prostopadłej piłki zagranej przez Jodłowca, wyprzedzając obrońców gości, ale strzelił nad bramką. W pierwszej połowie Pawełek musiał się wykazać dopiero pod jej koniec, gdy złapał piłkę po strzale Jodłowca zza pola karnego.

Śląsk chęci odpowiedzieć Legii może i miał, ale kompletnie ich nie pokazywał. Trudno wymienić jednego zawodnika z zespołu Tadeusza Pawłowskiego, który by się choć trochę wyróżniał. Przez ponad pół godziny goście nie potrafili stworzyć nawet jednej sytuacji. Z pomocą przyszedł im Łukasz Broź, którego niedokładne podanie do Igora Lewczuka zamieniło się w pojedynek Jacka Kiełba z Arkadiuszem Malarzem (Duszan Kuciak wciąż jest kontuzjowany). W doskonałej sytuacji napastnik nie trafił w bramkę.

Druga połowa zaczęła się o kolejnych ataków Legii. W jednej ucierpiał Piotr Celeban, ale wrócił do gry. Chwilę później w wyścigu do piłki Kucharczyka wyprzedził Pawełek, a za minutę obronił strzał Nikolicia. Natomiast Śląsk dalej grał niedokładnie. Marcel Gecov próbował rozruszać atak swojego zespołu, ale jedyne co robił, to rozkładał bezradnie ręce. Choć pretensje powinien mieć też do siebie. Podobnie jak Dudu Paraiba, po którego błędzie w obronie w 57. min Nikolić zagrał do Kucharczyka. Drugi pojedynek skrzydłowego gospodarzy z Pawełkiem znów wygrał ten drugi. Dobrze grał Mariusz Pawelec, który kilka razy przerwał groźnie zapowiadające się akcje gospodarzy.
Legioniści sposób na defensywę Śląska znaleźli w 72. min. Guilherme dośrodkował do Kucharczyka, a ten genialnie (albo jeśli ktoś woli - w swoim stylu) z pierwszej piłki zagrał wzdłuż bramki do Prijovicia, bawiąc się w "głupiego Jasia" z Pawełkiem. Serb, który dwie minuty wcześniej zastąpił na boisku Vranjesa, bez trudu wpakował futbolówkę do niemal pustej bramki.

Do końca meczu obraz gry nie zmienił się. Po zwycięstwie Legia wciąż jest druga i nadal traci osiem punktów do pierwszego Piasta Gliwice. Lider w piątek wygrał na wyjeździe z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza 5:3. Z kolei Śląsk przed 16. serią gier był 14. i w najlepszym wypadku pozostanie na tej pozycji. Chyba że mający punkt mniej Lech Poznań wygra w niedzielę z Pogonią w Szczecinie. Wtedy zespół Pawłowskiego spadnie do strefy spadkowej.

Dodajmy, że w sobotnim spotkaniu Michał Pazdan wrócił na środek obrony, a w pomocy obok Jodłowca wystąpił Vranjes. Z jednej strony nie ma się co dziwić, bo Jakub Rzeźniczak ma kontuzję. Z drugiej - może to być efekt rozmów sztabu szkoleniowego Legii z selekcjonerem Adamem Nawałką, który widzi Pazdana jako partnera Kamila Glika na środku obrony reprezentacji Polski.


Polecamy