Reprezentant Polski kontra najmłodszy kapitan w ekstraklasie, czyli wspomnienie Turnieju sprzed 12 lat
Od IV ligi do miejsca na podium w ekstraklasie. Od 10-latka z głową pełną marzeń do reprezentanta Polski. 12 lat to w świecie piłki nożnej wystarczający czas na spełnienie marzeń. Udowadniają to słynni uczestnicy Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” z 2008 roku.
Czerwiec 2008 roku. Reprezentacja Polski pod wodzą Leo Beenhakkera po raz pierwszy w historii bierze udział w mistrzostwach Europy. W jej składzie znajdują się m.in. Wojciech Kowalewski, Mariusz Jop czy Roger Guerreiro. Meczami Biało-Czerwonych żyją kibice w całym kraju, w tym 10-letni uczestnicy VIII edycji Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” przebywający na zgrupowaniach w czterech częściach kraju.
W tym samym czasie Pogoń Szczecin po wygraniu rozgrywek zachodniopomorskiej IV ligi przystępuje do baraży o grę w nowopowstałej II lidze. Jej rywalem jest Zatoka Puck. Portowcy zwyciężają w dwumeczu 5:1 i w przyszłym sezonie w walce o I ligę będą się mierzyć z 17 drużynami, wśród których jest Raków Częstochowa.
Niecałe 12 lat później reprezentacja szykuje się do swojego czwartego już Euro. Gdyby nie zerwane więzadło w kolanie pewniakiem do znalezienia się w kadrze Jerzego Brzęczka byłby jeden z chłopców, którzy latem 2008 roku na obozie w Błażejewku koło Poznania trzymał kciuki za swoich idoli. W ekstraklasie tymczasem o tytuł mistrza Polski walczy Pogoń Szczecin mająca najmłodszego kapitana w lidze. Po 21 latach przerwy w najwyższej klasie rozgrywkowej jest też Raków. W powrocie do elity w znacznym stopniu pomógł mu pewien młodzieżowiec z Nowego Sącza.
Krystian Bielik, Sebastian Kowalczyk i Miłosz Szczepański to dzisiaj piłkarze pełną gębą. Ważni dla swoich klubów, powoływani do reprezentacji (seniorskiej i U-21), spełniający swoje chłopięce marzenia. Kariery rozpoczynali w różnych zakątkach kraju, spotykając się przy okazji największych ogólnopolskich turniejów dla dzieci. Jednym z tych, które szczególnie utkwiły w ich pamięci był organizowany przez Polski Związek Piłki Nożnej Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Chłopcy brali udział w jego VIII edycji. Ich drużyny podzieliły się wówczas miejscami na podium.
Głowa i talent – w tej kolejności
- Doskonale pamiętam tę edycję i większość naszego składu. Finał ogólnopolski odbywał się w Krakowie na przebudowywanym stadionie Wisły – wspomina Marcin Łazowski, który w 2008 roku wraz z Piotrem Łęczyńskim poprowadził podopiecznych z województwa zachodniopomorskiego do triumfu w rozgrywkach. Pytany o chłopców z tamtego zespołu bez trudu wymienia nazwiska 9 spośród 12 zawodników. Opowiada też, co słychać u niektórych z nich: - Hubert Dzierabin już nie gra w piłkę, Filip Kop-Ostrowski podobnie. Teraz jest trenerem w Salosie Szczecin. Bardzo dobry kontakt mam z Damianem Pawłowskim, wypożyczonym obecnie do Wisły. Dzwoni do mnie po każdym meczu, widzieliśmy się też w Krakowie.
Łazowski pełni obecnie funkcję koordynatora piłki dziecięcej w akademii Pogoni Szczecin. W klubie regularnie spotyka Sebastiana Kowalczyka. – To od samego początku był materiał na świetnego piłkarza. Pamiętam go z Salosu, gdzie prowadził go trener Łęczyński. Sebastian wyróżniał się na tyle, że w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” wystąpił już w VII edycji jako zawodnik z młodszego rocznika. Pamiętam, że wtedy finał odbywał się u nas, w Szczecinie. To była pierwsza tak huczna impreza po tym, jak sponsorem głównym zmagań została firma Tymbark – opowiada Łazowski.
Równie pochlebnie o talencie Kowalczyka wypowiada się jego kolega z boiska, Kacper Gajdemski, najlepszy bramkarz VIII edycji Turnieju. – Od razu było widać, że to będzie piłkarz. Miał niesamowity talent i porządek w głowie. To drugie jest chyba nawet bardziej istotne, o czym przekonałem się na własnej skórze – mówi 21-latek, który w przeszłości ocierał się o młodzieżowe reprezentacje Polski, a dzisiaj nie gra już w piłkę. Nie ukrywa, że w jego przypadku na pewnym etapie rozwoju praca nad własnym rozwojem nie szła w parze z talentem. Po ukończeniu gimnazjum futbol przestał być dla Kacpra najważniejszy. Jego ostatnim klubem był GKS Mierzyn z ligi okręgowej. 21-latek ma bardzo ważne przesłanie do dzieci, które marzą o grze w reprezentacji i najlepszych polskich klubach: - W piłkę grają najwytrwalsi. Warto iść zdecydowanie w kierunku swoich pragnień, odrzucając pokusy, które na pewno się pojawią. Kiedy oglądam w telewizji mecz i widzę swoich kolegów z dzieciństwa, to zadaję sobie pytanie, czemu nie zrobiłem więcej, aby tam z nimi być.
Obozy półfinałowe, czyli turniej, treningi i dobra zabawa
Co ciekawe, gdyby w 2008 roku Turniej odbywał się na takich samych zasadach jak obecnie, Gajdemski i kilku innych chłopców ze zwycięskiej ekipy zakończyliby udział w nim już na finale wojewódzkim. – W tamtych czasach regulamin rozgrywek po każdym etapie zakładał możliwość doboru zawodników z pokonanych zespołów. W ten sposób do naszych chłopców z Salosu dokooptowaliśmy Kacpra, Dawida Kalinowskiego i Krystiana Ziółkowskiego z Polic oraz Mateusza Bartolewskiego ze Szczecinka. Tak skonstruowana drużyna pojechała na obóz półfinałowy – tłumaczy Łazowski.
Obóz, o którym mówi, odbywał się w Błażejewku niedaleko Poznania. Poza reprezentacją zachodniopomorskiego brały w nim udział drużyny z województw: wielkopolskiego, pomorskiego oraz kujawsko-pomorskiego. Podczas 12-dniowego zgrupowania zespoły te rywalizowały ze sobą o dwa miejsca w finale ogólnopolskim. Poza meczami zawodnicy uczestniczyli w treningach prowadzonych przez trenerów z Polskiego Związku Piłki Nożnej i poznawali się z kolegami z innych części kraju. – Mimo że w Turnieju graliśmy przeciwko sobie, to po zajęciach i meczach wspólnie spędzaliśmy czas na terenie ośrodka. Razem się bawiliśmy i oglądaliśmy spotkania Euro 2008 – wspomina Gajdemski.
Obozy półfinałowe (takie same jak ten w Błażejewku odbywały się także w trzech innych częściach kraju) były dla ich uczestników sporym przeżyciem. – To tam poznawałem nie tylko chłopaków z innych województw, ale też i ze swojej drużyny. Mieszkaliśmy w jednym domku, dla 10-latka to była wielka przygoda. Pierwszy większy turniej, pierwszy wyjazd z domu na dłużej niż tydzień – mówi Krystian Bielik, reprezentujący w rozgrywkach „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” Wielkopolskę. Jego zespół zdobył w Błażejewku 11 punktów w 6 meczach i z 2. miejsca awansował do finału. Lepsza od Wielkopolski okazała się tylko drużyna zachodniopomorskiego.
W tym czasie w innej części kraju przez turniej półfinałowy jak burza przeszli młodzi piłkarze z województwa małopolskiego. Drużyna oparta na zawodnikach drużyny MUKS Dunajec Nowy Sącz wygrała wszystkie swoje mecze, strzeliła w nich 27 goli, tracąc zaledwie jednego. Nic więc dziwnego, że podopieczni Krzysztofa Szczepańskiego byli faworytami finału w Krakowie.
Finał na Wiśle
Ceremonia otwarcia finału ogólnopolskiego odbywała się na Placu Szczepańskim obok Rynku Głównego. Prowadził ją niezawodny Dariusz Ślęzak (DJ Ucho). – Pamiętam, że towarzyszył mi wtedy Tomasz Zubilewicz. Był też koncert Mezo, a mecze rozgrywano na głównej płycie stadionu Wisły, który był wtedy remontowany z myślą o Euro 2012. Na boisku w roli prowadzącego wspierał mnie Sergiusz Ryczel – odtwarza w pamięci spiker, który z Turniejem związany jest już od 15 lat.
Sam finał rozgrywany był według prostego schematu. Osiem drużyn podzielonych zostało na dwie grupy. Awans do półfinałów uzyskiwały po dwie najlepsze ekipy z każdej z nich. Analogicznie toczyła się rywalizacja wśród dziewcząt.
- My (Salos – przyp. red.) zawsze mieliśmy problem z Dunajcem Nowy Sącz. To rywale częściej wychodzili zwycięsko z naszych potyczek. W Krakowie trafiliśmy na nich już w pierwszym meczu. Pokonaliśmy ich 1:0 i uwierzyliśmy, że możemy triumfować w całym Turnieju – opowiada Łazowski. – Po pierwszym meczu chyba wszyscy wiedzieliśmy, że to wygramy. Po meczu z Małopolską byliśmy tak naładowani, że nawet gdyby przyjechała szkółka Barcelony, to nie dałaby nam rady – dodaje z uśmiechem Kacper Gajdemski.
Podopieczni trenerów Łazowskiego i Łęczyńskiego faktycznie byli w Krakowie nie do zatrzymania. W pozostałych meczach grupowych wygrali 3:0 z Dolnym Śląskiem i 3:1 ze Śląskiem. W barwach tego drugiego zespołu występował m.in. Patryk Dziczek, obecny mistrz Polski i reprezentant Polski U-21, kupiony latem za 2 miliony euro przez Lazio Rzym.
W półfinale zachodniopomorskie uporało się z Mazowszem (2:1). W meczu kończącym Turniej doszło do powtórki z obozu w Błażejewku i starcia z Wielkopolską. – Finał był już bardzo spokojny. Moim zdaniem chłopcom pewności siebie dodało to, że dość dobrze znali już rywali i potrafili ich pokonać podczas turnieju półfinałowego – mówi Łazowski. Ostatecznie jego drużyna wygrała 4:1. Rywalom nie pomógł nawet obdarzony niezwykle silnym i precyzyjnym strzałem Bielik. – Pamiętam go zwłaszcza z jednej sytuacji, kiedy po jego uderzeniu z rzutu wolnego sparowałem piłkę na słupek. Rok później, podczas innych rozgrywek, dał mi się we znaki znacznie mocniej. Strzelił wtedy chyba trzy gole, w tym jednego z naprawdę dalekiej odległości – dzieli się swoimi wspomnieniami Gajdemski.
10-latkowie z wielkim potencjałem
Co prawda w samym finale się nie udało, ale we wcześniejszych meczach Bielik niejednokrotnie zaskakiwał bramkarzy rywali. – W mojej pamięci pozostają gole strzelane spod własnej bramki – mówi pomocnik Derby County, który w czasach dzieciństwa i wczesnej młodości zdobywał bardzo dużo bramek. Na dużym stadionie po raz pierwszy udało mu się to w Krakowie. – Dla mnie to było coś niesamowitego. Na trybunach zgromadziło się dużo kibiców, którzy przyszli tam po to, by nas oglądać. Można powiedzieć, że to była moja pierwsza styczność z poważniejszą piłką.
Krystian Bielik swój olbrzymi potencjał pokazywał już jako 10-latek. W ubiegłym roku jako pierwszy zawodnik z rocznika 1998 zadebiutował w seniorskiej reprezentacji Polski i szybko stał się jej podstawowym piłkarzem. Przed 12 laty, gdy występował w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, to jednak nie on był typowany do zrobienia największej kariery.
- Z VIII edycji Turnieju pamiętam chłopca, który dzisiaj gra w Rakowie Częstochowa. To zawsze pomiędzy nim a Sebastianem Kowalczykiem toczyła się rywalizacja o to, kto zostanie najlepszym zawodnikiem albo królem strzelców danych rozgrywek. W Krakowie tę pierwszą statuetkę otrzymał właśnie Miłosz Szczepański – wspomina Łazowski. – Rywalizacja ze „Szczepankiem” zawsze była zacięta. Wyróżniał się od kiedy pamiętam. Cieszę się, że do tej pory mamy kontakt. Od małego rywalizowaliśmy ze sobą w turniejach, a dzisiaj spotykamy się w ekstraklasie – wtóruje swojemu pierwszemu trenerowi Sebastian Kowalczyk.
Grającego obecnie w Rakowie Częstochowa pomocnika pamięta także Dariusz Ślęzak (DJ Ucho): – Był na tyle utalentowany, że gdy organizowaliśmy mecze dorosłych, to on z nami grał i jeszcze się wyróżniał. To jeden z najzdolniejszych chłopaków, jakich widziałem w tym Turnieju.
Talent Szczepańskiego do 14. roku życia rozkwitał pod okiem jego ojca. Pan Krzysztof prowadził Miłosza przez 10 lat aż ten odszedł do warszawskiej Legii. – Tata w dalszym ciągu jest w zarządzie szkółki. Trenuje też jeden z roczników – mówi 21-letni piłkarz. Do trwającej, XX edycji Turnieju Dunajec Nowy Sącz zgłosił dwie chłopięce drużyny: w kategoriach do lat 8 oraz 10. Przed dwoma laty drużyna z rocznika 2008 dotarła do finału ogólnopolskiego dziesięciolatków. Zajęła 11. miejsce.
Wembley w nagrodę
Najlepszym piłkarzem VIII edycji Turnieju był Miłosz Szczepański. Statuetkę dla najlepszej zawodniczki otrzymała z kolei Julia Wycisk z województwa śląskiego. Obecnie jest ona piłkarką Czarnych Sosnowiec – czołowej drużyny ekstraligi. W 2008 roku wyróżnienie indywidualne było dla niej dodatkiem do zwycięstwa w całym Turnieju. W nagrodę wraz ze swoim zespołem oraz triumfatorami rozgrywek chłopięcych pojechała do Londynu na mecz eliminacji mistrzostw świata 2010 pomiędzy Anglią i Kazachstanem. Na miejscu ekipy z Polski rozegrały towarzyskie mecze z angielskimi kolegami.
- Wyjazd do Londynu to był mój pierwszy lot samolotem. Przeżycia związane z wycieczką były niesamowite, duże wrażenie zrobiło na mnie zwiedzanie miasta. Ukoronowaniem całości była możliwość obejrzenie meczu na Wembley. Dla dzieci pasjonujących się piłką to spełnienie marzenia. Mając po 10 lat oglądaliśmy z bliska naszych idoli: Wayne’a Rooneya i Stevena Gerrarda – opowiada Sebastian Kowalczyk.
Lot do Anglii był pierwszym w życiu nie tylko dla kapitana Pogoni Szczecin i innych uczestników Turnieju, ale także dla… DJ’a Ucho: – Dzieci na lotnisku wypytywały mnie, jak to jest latać. Stresowały się. Ja też, chyba nawet bardziej niż one. Ale robiłem dobrą minę do złej gry. To, że dzieciaki na mnie patrzyły sprawiło, że musiałem trzymać fason. Opowiadałem im zatem, co nas czeka w powietrzu, tak jakby latanie było dla mnie codziennością.
Inni uczestnicy też robią karierę
Na pokładzie samolotu lecącego do Londynu było łącznie 24 dzieci: po 12 dziewcząt z województwa śląskiego oraz chłopców z zachodniopomorskiego. Wśród nich byli piłkarze, którzy obecnie grają zawodowo. Oprócz Kowalczyka w ekipie z zachodniopomorskiego grali wtedy wspomniani wcześniej Damian Pawłowski (Wisła Kraków) i Mateusz Bartolewski (Ruch Chorzów) oraz Mateusz Bochnak (Błękitni Stargard) i Rafał Maćkowski (Pogoń Szczecin). W kadrze dziewczynek ze Śląska poza grającą w ekstralidze Wycisk znajdowała się m.in. reprezentantka Polski w beach soccerze Justyna Wójcik, której sylwetkę szerzej przedstawialiśmy TUTAJ.
Karierę w futbolu robią również koledzy z drużyny Krystiana Bielika. Mateusz Spychała jest podstawowym obrońcą ekstraklasowej Korony Kielce, jego brat bliźniak Maciej zimą przeszedł z Wisły Płock do Chojniczanki, a Damian Sierant wraz ze Stalą Rzeszów walczy o awans do I ligi. Do zawodowej piłki przebili się łącznie 4 zawodnicy z 12-osobowego składu na turniej 10-latków z 2008 roku. W zachodniopomorskim te proporcje są jeszcze lepsze. – Uważam, że tych 4-5 chłopców grających na poziomie centralnym to niezły wynik. Pracując z nimi wtedy moje wyobrażenie było takie, że jeśli to są chłopcy najlepsi z całego województwa, to wszyscy zagrają w ekstraklasie, a kilku nawet w ligach zagranicznych. Na bazie doświadczeń wiem już, że to nie jest takie proste. Triumf w takim Turnieju w kategorii U-10 jest sukcesem, ale to dopiero początek drogi – mówi Łazowski. Zgadza się z nim koordynator ds. szkolenia dzieci i młodzieży w Polskim Związku Piłki Nożnej, Michał Libich: - Co trzeci chłopak z drużyny 10-latków przebijający się do piłki to spory sukces. Co musi się stać, aby utalentowany zawodnik doszedł do poziomu zawodowego? Fundamentem jest charakter i osobowość – czy jest nastawiony na pracę? Czy dąży do celu? Drugim aspektem jest szczęście do ludzi. Czy będą go odpowiednio rozwijać? Czy stworzą mu odpowiednie warunki? Czy dadzą mu szansę w seniorach? Talent to jedno, ale pozostaje kwestia, czy taki zawodnik da się dogonić rówieśnikom. Jeśli odpowiednio pracuje – nie powinien.
Oczywistym jest, że nie każdy zwycięzca nawet największego piłkarskiego turnieju dla dzieci przebije się do zawodowego futbolu. – To brutalne, ale niestety tak właśnie jest, że sukces jednego czasami bywa blokadą dla drugiego. Biorąc pod uwagę, że jest dana liczba zawodników w jednym środowisku, tak jak np. u nas jedynym dużym klubem jest Pogoń, to jeżeli przebił się Seba Kowalczyk i jeśli pod uwagę był brany Damian Pawłowski, to już taki Mateusz Bochnak nie mógł dostawać tylu szans i musiał szukać dla siebie okrężnej drogi. Po drodze komuś zabrakło może cierpliwości, może szczęścia, może talentu, a może wszystkiego po trochu. Nie doszukiwałbym się, że jest jakaś złota recepta na dojście do zawodowstwa, bo każdy przypadek jest indywidualny. Życie pisze różne scenariusze. Kluczem jest determinacja, konsekwencja i to, żeby się nie załamywać. To, że w kategorii U-10 jest fajnie i odnieśliśmy sukces, to nie znaczy, że teraz będzie już z górki. Analizując przypadki tych, którzy się przebili, wiem, ile ich to kosztowało pracy – tłumaczy Łazowski, który z Turniejem „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” związany był przez siedem edycji. W latach 2007-2013 pełnił funkcję koordynatora wojewódzkiego rozgrywek. Odszedł, gdy zaproponowano mu posadę w sztabie reprezentacji Polski U-16. Obecnie jest asystentem Rafała Lasockiego w kadrze do lat 15.
Kręta piłkarska droga
12 lat to w futbolu epoka. W 2008 roku Polacy debiutowali w mistrzostwach Europy, Pogoń Szczecin rywalizowała o 1. miejsce w IV lidze z Astrą Ustronie Morskie, a Raków Częstochowa był dopiero w połowie swojej ponad dwudziestoletniej walki o powrót do ekstraklasy. Wszystkie te drużyny przebyły w czasie tych 12 lat niepowtarzalną drogę. Podobnie jak ich zawodnicy: Krystian Bielik, Sebastian Kowalczyk i Miłosz Szczepański, którzy mając po 10 lat napisali jeden z najbardziej pamiętnych rozdziałów w historii Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Turnieju, który w tym roku odbywa się już po raz 20. i który urósł do rangi największych piłkarskich rozgrywek dla dzieci w Europie.
***
Organizatorem Turnieju jest Polski Związek Piłki Nożnej, sponsorem głównym już od 13 lat firma Tymbark, a sponsorem brązowym od trzech edycji Electrolux. Rozgrywki objęte są Patronatem Honorowym Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej Andrzeja Dudy, a także wsparciem Komitetu Honorowego, na który składają się patronaty Ministerstwa Edukacji Narodowej, Ministerstwa Sportu oraz Ministerstwa Zdrowia.
[xlink]761d492d-edc6-6f26-9135-ed6dc58aa64e,c65431b1-344d-de7d-c76c-dad0d850821e[/xlink]