menu

Jak pan od wuefu ograł całą ekstraklasę

7 maja 2012, 11:12 | Cezary Kowalski/Polska The Times

- Jeszcze nie spinajcie mojego trenerskiego życia klamrą, to nie jest jeszcze koniec - powiedział trener Śląska Wrocław Orest Lenczyk zaraz po tym, jak sędzia ostatni raz gwizdnął w meczu z Wisłą Kraków i jego drużyna drugi raz w historii zdobyła mistrzostwo Polski.

Orest Lenczyk to również... Marek Wleciałowski, który zawsze pomaga mu w pracy
fot. Ryszard Kotowski/Ekstraklasa.net
Orest Lenczyk
fot. Ryszard Kotowski/Ekstraklasa.net
1 / 2

Zobacz najpiękniejsze chwile w sezonie: Śląsk Wrocław mistrzem Polski w sezonie 2011/2012!

Lenczyk swoje pierwsze i dotychczas jedyne trofeum za wygranie ligi zdobył z Wisłą właśnie w Krakowie 34 lata temu. - Byłem krytykowany, wyszydzany, życzono mi źle, ale warto było wytrzymać dla takiego widoku - wskazał na szalejących ze szczęścia piłkarzy i kibiców.

70-letni trener nawiązywał do trudnych chwil, które przeżywał w trakcie rundy rewanżowej, kiedy Śląsk - choć był liderem jesienią - długo nie mógł wygrać meczu. Jego drużyna momentami grała żałośnie, jak choćby przegrywając z Legią 0:4 i Polonią 0:3. Zespół z Wrocławia nawet w końcówce sezonu, w której wygrał trzy kolejne mecze, nie zachwycił nikogo, a niedzielny mecz z Wisłą to była prawdziwa męczarnia. Tym bardziej jednak należą się wielkie brawa samemu Lenczykowi. Dokonał niebywałej sztuki, zdobył mistrzostwo z drużyną, która jest co najwyżej przeciętna i przez długi czas była bez formy.

O klasie poszczególnych graczy świadczy fakt, że ani jeden zawodnik nie trafił nawet do szerokiej kadry Franciszka Smudy na Euro 2012, a jedynym, o którego ewentualnie upominały się media, był Sebastian Mila, mistrz asyst (12 w sezonie).

Czytaj wywiad! Celeban: Z całym szacunkiem dla innych - Śląsk jest najlepszą drużyną w Polsce

Umiejętne manewry Lenczyka. Zmiany w taktyce i ustawieniu na konkretne spotkania, umiejętność zmobilizowania drużyny w najistotniejszym momencie, odrobina szczęścia plus słabość największego rywala - Legii - sprawiły, że "pan od wuefu", jak go nazywają nieprzychylni, wyćwiczył mistrzów Polski.

W niesamowity sposób zachowywali się kibice zaprzyjaźnionej ze Śląskiem Wisły Kraków. W momencie kiedy w końcówce piłkarze Michała Probierza zaatakowali i byli bliscy wyrównania (w takiej sytuacji mistrzem zostałby Ruch Chorzów), fani buczeli i domagali się zwycięstwa Śląska. To prawdziwy cyrk, a nie sport. Z jednej strony przez lata oburzano się za ustawiane przez piłkarzy mecze, a tym razem chciano wymusić porażkę własnej drużyny w imię takich, a nie innych sympatii (kto wie, czy się nie udało?).

Legia otwarcie uznana została za frajerów sezonu

Za to, co zrobiła w drugiej części sezonu. Klub z Warszawy miał dosłownie wszystko, aby tym razem mistrzostwo zdobyć, a nie zrobił tego i wbrew pozorom wcale nie zadecydował jeden przegrany mecz z Lechią Gdańsk w przedostatniej kolejce, ale cała seria spotkań (dwa zwycięstwa w dziewięciu meczach od momentu, kiedy zostali liderem), bojaźliwa taktyka Macieja Skorży itd.

Na chłodno trzeba jednak dostrzec, że obecny sezon był dla Legii w sumie lepszy niż poprzedni. Co prawda znów osiągnięto tylko trzecie miejsce w lidze i Puchar Polski, ale jednak w przekroju całego sezonu trafiło się kilka bardzo dobrych meczów, a udane występy w Lidze Europejskiej momentami zapierały dech w piersiach.

Tak czy inaczej Skorża jest przegrany. Trener ze spuszczoną głową, który bez przerwy powtarza, że po porażce w Gdańsku "świat nam się zawalił", tak naprawdę ma na myśli swoją osobę (po piłkarzach porażki spływają jak po kaczce).

Gdyby Skorża zdobył mistrzostwo, miałby już za sobą w sumie trzy w wieku 40 lat i nie miałby żadnej konkurencji w walce o przejęcie schedy po Franciszku Smudzie (być może już po mistrzostwach Europy).
W tej chwili znacznie bliżej tej posady jest Orest Lenczyk. Co prawda kiedyś powiedział, że jego to reprezentacja interesowała tylko przed Euro 2012, ale analizując mnóstwo wypowiedzi nestora wśród polskich trenerów, można uznać, że kokietował.

Czytaj koniecznie: Koko, koko - Legia spoko, trzecie miejsce też wysoko...


Polska The Times


Polecamy