menu

Remis w meczu Dolcanu z Zagłębiem, "Miedziowi" wciąż wiceliderem

5 października 2014, 14:25 | Tomasz J. Górski

W ostatnim niedzielnym meczu 11. kolejki 1. ligi Dolcan Ząbki zremisował z Zagłębiem Lubin 2:2. Podział punktów sprawił, że "Miedziowi" utrzymali pozycję wicelidera, zaś gospodarze spotkania są na siódmym miejscu.

Dolcan Ząbki podzielił się punktami z Zagłębiem Lubin
Dolcan Ząbki podzielił się punktami z Zagłębiem Lubin
fot. Tomasz Łasica

Duże zainteresowanie mediów (telewizja) spowodowało, że obie drużyny chciały rozpocząć to spotkanie w wysokiego „C”. Lepiej to szło podopiecznym Marcina Sasala, którzy stwarzali zagrożenie za sprawą Grzegorza Piesio, Kamila Mazka i nadzwyczaj aktywnego Tomasz Chałasa.

W 11. minucie uderzenie Kamila Mazka sprawiło sporo kłopotów Konradowi Forencowi, który nie spodziewał się, że będzie miał pełne rękawice roboty. Sześć minut później Tomasz Chałas, który nie ograniczał się do stania i czekania na piłkę, często schodził do boków by pomóc w rozegraniu piłki. Zapoczątkował akcję, po której dostał piłkę ze skrzydła od Pawła Tarnowskiego i strzelił w akrobatyczny sposób na poprzeczką bramki Zagłębia. Te dwa sygnały ostrzegawcze został;y zlekceważone przez gości. W myśl powiedzenia „do trzech razy sztuka” piłka znalazła się w bramce gości. Crossowy przerzut Grzegorza Piesio w lewy narożnik pola karnego do podłączającego się do akcji Rafała Grzelaka, a wykończenie – strzał z ostrego kąta w okienko – był palce lizać. Konrad Forenc próbował co w swojej mocy by zatrzymać piłkę, ale nie sięgnął jej.

Od strzelenia bramki Dolcan oddał inicjatywę rywalowi, który strzelał głównie z dystansu. Po jednej z akcji prób piłkarze Piotra Stokowca doprowadzili do remisu. Arkadiusz Woźniak strzelił z pola karnego w stronę środka bramki, piłkę „wypluł” Rafał Leszczyński i Michal Papadopoulos wślizgiem doprowadził do remisu.

Od tego momentu emocje lekko „siadły”, ale od czasu do czasu obie strony stworzyły okazje, po których powinna paść bramka. Na dziesięć minut przed końcem „setkę” zmarnował w sobie znany sposób Aleksander Kwiek. Pomocnik „Miedziowych” znalazł się w sytuacji sam na sam z Rafałem Grzelakiem i chciał go „objechać”. Powiodło mu się to, ale wrócił obrońca Dolcanu i te przerwał akcję gości.

Po zmianie stron lepiej w mecz weszli goście, którzy trzymali grę na połowie Dolcanu, lecz niewiele z tego wynikało. Dośrodkowania z bocznych sektorów pewnie – jak w pierwszych trzech kwadransach – pewnie wyłapywał Rafał Leszczyński. Przeważała chaotyczna, szarpana gra i zamiast gry piłką przeważała walka w środku pola.

Dolcan głównie liczył na akcje w wykonaniu Grzegorza Piesio, ale momentami nie miał z kim grać. Do 72. minuty niewiele było akcji, o których warto napisać. Wówczas Arkadiusz Błąd dośrodkował w pole karne z rzutu rożnego na głowę Arkadiusza Woźniaka, który niepilnowany strzelił głową nie obrony. Gospodarze bez wiary „rzucili” się do odrabiania straty, ale niewiele z tego wynikało. Nastawione na kontry Zagłębie miało dogodną okazję za sprawą Arkadiusza Błąda, ale przegrał pojedynek sam na sam z Rafałem Leszczyńskim. Niewykorzystana sytuacja zemściła się niespełna pięć minut później – w zamieszaniu w polu karnym piłkę do siatki wepchnął z najbliższej odległości Szymon Matuszek uprzedzając interweniującego Konrada Forenca.

Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry była swoista wymiana ciosów, ale zostało dwóch lekko rannych zamiast jednego zabitego. Kontry Adriana Błąda i Miłosza Przybeckiego nie zamienił na bramkę ten pierwszy i w ostatniej akcji meczu Arkadiusz Woźniak, który szczupakiem nie trafił w piłkę z 8 metrów, Dolcan miał jedną okazję, lecz Bartosz Wiśniewski nie opanował piłki w "16" od Grzegorza Piesio.


Polecamy