Remis w Chojnicach. GieKSa dalej bez wyjazdowego zwycięstwa
GKS Katowice pozostaje bez wyjazdowego zwycięstwa w tym sezonie. Chojniczanka udowodniła w meczu z faworyzowanym rywalem, że jest najlepszym z tegorocznych beniaminków. Mecz zakończył się remisem 1:1.
fot. Arkadiusz Gola / Polskapresse
Spotkanie to ogłaszane było w Chojnicach jako wydarzenie sportowe rundy jesiennej. Przyjazd takiej firmy piłkarskiej jak GKS Katowice spowodował, iż na trybunach zasiadła spora liczba kibiców. Wśród nich była także ponad dwustuosobowa grupa fanów GieKSy.
Obie drużyny chciały sięgnąć po trzy punkty. Gospodarze sobotniego starcia odnieśli na własnym boisku dwa kolejne zwycięstwa i chcieli kontynuować dobrą passę. Przyjezdni natomiast nie przegrali od pięciu spotkań (mimo, iż na wyjeździe jeszcze w tym sezonie nie zdobyli kompletu oczek).
GKS przystąpił do spotkania z kilkoma zmianami w składzie, spowodowanymi głównie tym, że za żółte kartki pauzować musieli Mateusz Kamiński oraz Alan Czerwiński. W ich miejsce wystąpili Kamil Cholerzyński oraz Sławomir Duda. Na prawym skrzydle zagrał Grzegorz Goncerz, Tomasz Wróbel został przesunięty do środka. Od pierwszej minuty wystąpił również Gancarczyk, który "wygryzł" ze składu Wołkowicza.
Pierwsze dwadzieścia minut to absolutna dominacja Chojniczanki. Raz za razem w polu karnym katowiczan było bardzo gorąco, wydawało się, że bramka jest kwestią czasu. Najpierw Radler uderzył głową minimalnie niecelnie. Niewiele później Orłowski dwukrotnie został zablokowany przy próbie oddania strzału.
Gospodarze dopięli swego w 20. minucie. Budziłek dwukrotnie efektownie bronił strzały piłkarzy Chojniczanki, jednak za trzecim razem, gdy uderzał Orłowski, był już bezradny.
Po stracie gola GKS przeszedł niesamowitą metamorfozę i zawładnął boiskiem w Chojnicach. Składne akcje podopiecznych Kazimierza Moskala były jednak raz po raz przerywane przez obrońców gospodarzy.
W 35. minucie GieKSa zdołała jednak wyrównać. Po dośrodkowaniu Gancarczyka piłka znalazła się w gąszczu nóg, a w tym zamieszaniu najlepiej odnalazł się Pitry, który wpakował futbolówkę do pustej bramki.
Katowiczanie mogli już przed przerwą wyjść na prowadzenie, jednak pięć minut przed końcem pierwszej połowy uderzenie głową Dudy z najwyższym trudem obronił Jałocha.
W przerwie trener Moskal dokonał dwóch zmian, które miały przynieść poprawę gry GKS-u. Wołkowicz wszedł za Goncerza, a Chwalibogowski za Sadzawickiego.
Już na początku drugiej części gry gospodarze mogli odzyskać prowadzenie, jednak Budziłek wygrał pojedynek 1 na 1 z zawodnikiem Chojniczanki.
Kolejne minuty były względnie spokojne. Gracze gospodarzy grali w tym fragmencie bardzo ostro, co odczuli na własnej skórze rywale (między innymi Fonfara i Duda).
Na boisku panował chaos i niedokładność. Żadna z drużyn nie potrafiła stworzyć składnej akcji, a nieliczne uderzenia (między innymi Fonfary i Ziąbskiego) były bardzo niecelne.
W 70. minucie okazję na zagrożenie bramce Budziłka mieli gospodarze, jednak bardzo niecelny strzał z rzutu wolnego z 18. metra wywołał burzę gwizdów na trybunach. Kilka minut później interweniować musiał bramkarz Chojniczanki. Nie miał jednak większych problemów z obroną strzału głową Pitrego.
W 87. minucie miejscowi mogli zdobyć decydującą bramkę, jednak Radler w dobrej sytuacji uderzył w boczną siatką. W odpowiedzi szczęścia próbował Wołkowicz, jednak piłka odbiła się od jednego z rywali i Jałocha nie musiał interweniować.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1, który na pewno nie zadowala żadnej z drużyn. Mimo, iż to szósty mecz z rzędu bez porażki GieKSy, to jednocześnie jest to trzeci kolejny remis drużyny ze stolicy Górnego Śląska, który powoduje, że rośnie strata do czołowej dwójki w tabeli.
Katowiczanie nadal nie potrafią wygrać na wyjeździe w tym sezonie. Teraz ich uwaga skupi się na środowym meczu 1/8 finału Pucharu Polski z Zawiszą Bydgoszcz.