Z dobrych wiadomości Lech awansował do fazy grupowej Ligi Europy po pokonaniu Charleroi 2:1 i grając w osłabieniu w ostatnich kilkunastu minutach.
Jeżeli chodzi o Legię... Gdyby nie Artur Boruc, to w pierwszej połowie byłoby po meczu. Jednak 65-krotny reprezentant Polski uratował mistrzów Polski w kilku groźnych sytuacjach i są szanse, byśmy mieli kolejną polską ekipę w LE. By tak się stało, trzeba coś zdziałać z "przodu". Bo strzał Joela Valencii i próba Filipa Mladenoicia to zdecydowanie za mało.
Co nas czeka po zmianie stron? Przekonamy się niebawem.