Korona w pierwszej połowie praktycznie nie istniała. Jeden strzał Możdżenia, który wylądował na słupku po rękawicy Dahne, ale poza tym kompletnie nic. Wisła gra pewnie w środku pola i w obronie kompletnie tłamsząc poczynania ofensywne Kielczan. Nie inaczej jest w ataku, gdzie Kante, Varela i Michalak robią z obrońcami gości co tylko chcą. Jeśli Korona nie otrząśnie się i nie zacznie grać na przyzwoitym poziomie, to możemy spodziewać się jeszcze większego pogromu.