Szalony mecz oglądali dzisiaj kibice w Krakowie. Najpierw nacisk i bramka Arki, potem dominacja Wisły okraszona nieuznanym golem, słupkiem, a tuż przed przerwą bombą Imaza i błędem Steinborsa. Po przerwie kolejny babol bramkarza Arki, jeszcze więcej fauli, gol trochę z przypadku Marcjanika, następnie drugie trafienie Arsenicia w końcówce i interwencja Buchalika w ostatnich sekundach. Wszystko to "wzbogacone" sporą ilością przewinień. Można śmiało powiedzieć, że Wisła na wygraną po prostu zasłużyła, gdyż w samym meczu radzili sobie lepiej, aczkolwiek nie wiemy jak by się to wszystko potoczyło, gdyby Steinbors był w takiej dyspozycji jak jesienią.