Niesamowita historia dzisiaj w Szczecinie. Mordercza pierwsza połowa Pogoni, piękne bramki, kompletnie stłamszeni rywale, nadzieja na przełamanie. Po przerwie szalony pościg Zagłębia zakończony golem Świerczoka w doliczonym czasie gry, dzięki czemu snajper Miedziowych skompletował hat-tricka. Jeśli szukać winnych w drużynie Portowców, to na myśl przychodzi Jarosław Fojut. To on sprokurował karnego i to on nie upilnował Świerczoka w ostatniej akcji. Kolejny raz Pogoń traci zwycięstwo w doliczonym czasie gry. Jeśli nie potrafi ona wygrać takiego meczu jak ten, to, powiem wprost, nie mam pojęcia kiedy doczekamy się przełamania Portowców. Co do samego wyniku, warto wspomnieć, ze remis niewiele daje jednym i drugim. Pogoń wciąż jest na poziomie dna i mułu, z tym, że zamiast ośmu punktów do piętnasego miejsca traci już siedem. Zagłębie dzięki punkcikowi wskoczyło na szóstą lokatę. Nie bez znaczenia jest tutaj postawa Wisły Płock, która w rozgrywanym równolegle meczu pokonała 1-0 imienniczkę z Krakowa, która dotychczas wyprzedzała Miedziowych.