Lech nacierał i nacierał. Próbował wedrzeć się w pole karne ze wszystkich sił, ale Biała Gwiazda walczyła tam prawie całą jedenastką. W końcu strzal z dystansu oddał Marcin Robak. Łukasz Załuska wybił piłkę prosto pod nogi Dawida Kownackiego. Linię spalonego złamał Maciej Sadlok