Nieźle zapowiadająca się akcja Podbeskidzia, która zamiast przynieść zagrożenie pod bramką Treli, osłabiła jedynie całą słabość gospodarzy. Najpierw Możdżeń zagrywając do Kowalskiego na prawą stronę boiska uczynił to zbyt mocno, wyrzucając kolegę do boku. A gdy ten dopadł do piłki, miał mnóstwo czasu na wypracowanie dośrodkowania, to posłał piłkę w okolice przeciwległej linii bocznej tak, że zamykający akcję kolega z zespołu (nie dojrzeliśmy, kto tam stał) ledwo dopadł do niej, zanim wyszła w aut.