Gdyby nie bramka w doliczonym czasie gry, to można śmiało stwierdzić, że niewiele działo się na Goodison Park. Wiele strzałów gości mijało bramkę Roblesa w znacznej odległości, a próby Evertonu były rzadkie, ale efektowne. Brakowało jedynie kontrolowania ustawienia obrony "Obywateli". Gdyby ona była, to gospodarze prowadziliby nawet trzema bramkami. Sędzia jednak słusznie nie uznał dwóch goli gospodarzy.
Jak będzie przebiegać druga połowa? Przekonamy się niebawem.