Obraz nędzy i rozpaczy... Gostomski ruszył do piłki po strzale Zuffiego, by ratować zespół przed rzutem rożnym (gdzieś po drodze był rykoszet). Odbił futbolówkę, po czym... obrócił się do niej tyłem przekonany chyba, że wyszła w aut. Dobrze, że ktoś mu krzyknął, że nie wyszła, bo w przeciwnym razie mielibyśmy kuriozalnego gola, a tak golkiper Lecha zdołał jeszcze złapać dośrodkowaną pod bramkę piłkę.