Ostatnie kilka minut upływały (wolno) pod wpływem deszczu. Może to ciśnienie, albo zmęczenie po ostatniej kolejce... Nie wiadomo, nie bardzo było o czym pisać w pierwszej połowie. W ekipie gospodarzy brakuje Szymona Matuszka, który potrafił jako-tako uporządkować grę w środku pola i nie ograniczał się do przerywania akcji rywala wślizgami/faulami jak to robi Adrian Łuszkiewicz. Dogodnych okazji można policzyć na palcach jednej ręki, a i tak kilka zostanie wolnych (oby nie na zapas). Liczmy, że obie drużyny dostaną coś pobudzającego do herbaty z cytryną i z pełnym animuszem przystąpią do drugiej połowy.