Krzemień mógł zaliczyć wejście smoka. Wyszedł prawą stroną sam na sam z Prusakiem, ale zamiast strzelać, mijać go albo podawać, po prostu efektownie wpadł na niego z piłką i przekoziołkował. Nie wiadomo czy liczył za coś takiego na karnego, ale mowy o nim być nie mogło.