Ratujmy polski futbol w Europie! Czas na Ligę Bałtycką? [KOMENTARZ]
Polskie kluby w pierwszych meczach eliminacji europejskich pucharów, używając łagodnego określenia, zawiodły. Nie ma co się rozczulać nad wynikami, bo to i tak niczego nie zmieni. My, czyli dziennikarze i kibice, ponarzekamy, pokrzyczymy i popłaczemy, a piłkarze obiecają poprawę. Wszystko będzie wyglądało pięknie aż do kolejnego spotkania. Może jednak jest sposób na poprawę sytuacji? Wpadłem na pewien pomysł. Nieco abstrakcyjny i mocno ironiczny pomysł ratunku przed łomotem.
Ponad półtora roku temu w Rosji oficjalnie przedstawiono nowy projekt. Oligarchowie, bogaci prezesi, inwestorzy jak i sam premier Rosji byli niezadowoleni z kolejnych niepowodzeń klubów reprezentujących Sborną w Lidze Mistrzów, a także tym, że należy płacić kary FIFIE, wzięli sprawy w swoje ręce. Aleksiej Miller, czyli szef Gazpromu zaproponował żeby stworzyć Champions League dla... Rosji i Ukrainy. No bo po co męczyć się z Realem, Barceloną czy Interem. Stwórzmy ligę, w której Zenit będzie grał w finale z Szachtarem i wszyscy będą zadowoleni. Po prostu nie możemy czegoś wygrać - zróbmy coś, w czym będziemy grać tylko my.
Pomysł został oczywiście natychmiastowo skrytykowany przez Seppa Blattera, ale za to UEFA podeszła już bardziej przychylnie. Ligę WNP obśmiali nawet właściciele klubów i federacji, ale wtedy obiecano 50 milionów dolarów za zgodę na udział 9 ukraińskich i 9 rosyjskich klubów, które zajmą czołowe lokaty w tabeli, w tej odmianie Ligi Mistrzów i wraz z widmem luksusowych samochód liga zaczęła się podobać. Co z resztą krajów WNP? A kto by tam pamiętał o Białorusi... Liga do tej pory nie powstała, jednak wciąż istnieje spore prawdopodobieństwo, że Rosjanie będą mieli swoją Champions League. Do czego dążę?
Eureka! Stworzymy Ligę Bałtycką! Bez takich pieniędzy jak w Rosji (miliard do podziału to mniej niż w LM, ale dzieli się to na 18 drużyn, czyli zyski są większe), bez takich zawodników jak w Rosji, ale ligę na naszym poziomie. Czemu kluby z Estonii, Łotwy, Litwy czy właśnie Białorusi miałyby się nie zgodzić? Jedynie Ci ostatni mieli w XXI wieku przedstawiciela w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Zbierzmy się razem, można dorzuć Finów, którzy od 15 lat nie grali w CL, bo Szwedzi i Norwegowie swoje szanse w Europie raczej mają. Pomyślcie, jakie to byłyby emocje?! Polskie kluby przez cały rok na antenie! Podczas gdy w finale na stadionie Realu w Madrycie grałby Manchester United i Paris Saint Germain w naszej lidze na stadionie Levadii w Tallinie grałby Lech Poznań z Nomme Kalju. Albo Legia z Vetrą Wilno. Czy to może się nie udać?
Może. Oczywiście należy podejść do tego tekstu tak jak ja - ironicznie i prześmiewczo. Jest to bowiem pomysł absurdalny, ale z drugiej strony... absurd najlepiej nam wychodzi. Po co tracić nerwy, paznokcie zjadane podczas meczu, włosy wyrywane po straconych bramkach... Ja w awans naszych do kolejnej rundy wierzę, bo nie jesteśmy jeszcze tak słabi, ale co z tego? Ruch ogra zespół z Liechtensteinu by potem zebrać bęcki od lepszej ekipy z Belgii. Zawisza może wygrać z Zulte, ale wleją im Szwedzi. Legia pokona Irlandczyków, a potem znów trafi na Steauę. Lech po rozgromieniu Nomme na Bułgarskiej spanikuje na wieść o rywalu z Turcji.
Łatwiej byłoby nam grać na własnym poziomie. Platini podobno miał pomóc słabszym ligom - nam nie pomógł więc należy zadać sobie pytanie na jakim poziomie jest nasza piłka? Ciągle mówimy że na słabym, a mimo to w pucharach liczymy na to, że jeszcze wiosną zobaczymy w nich Polskie drużyny. Brak awansu do Ligi Mistrzów przez 18 lat to bardzo słaby wynik ale tak naprawdę na naszym poziomie. Próbujemy dorównać Europie, ale wciąż biegniemy za nią zbyt wolno. Tyle, że... co jeśli nawet w Lidze Bałtyckiej nie potrafilibyśmy sprostać rywalom? Jeśli naprawdę okazałoby się, że Lech jest gorszy od Nomme, a Legia od Vetry? No cóż, wtedy pozostaje nam zawsze... żużel.