menu

Wartość Bartosza Kapustki rośnie, przeciwnie do formy Cracovii

24 lipca 2016, 20:25 | Tomasz Biliński

Zagłębie Lubin gra dobrze na wszystkich frontach. W Poznaniu pokonało Lecha. Jagiellonia Białystok rozgromiła u siebie Ruch Chorzów, a Cracovia po słabej grze przegrała w Niecieczy z Bruk-Bet Termaliką.

Jagiellonia wygrała z Ruchem 4:1.
fot. Anatol Chomicz/Polska Press
Zagłębie Lubin wygrała w Poznaniu z Lechem 2:0.
fot. Grzegorz Dembinski/Polska Press
Jagiellonia wygrała z Ruchem 4:1.
fot. Anatol Chomicz/Polska Press
Zagłębie Lubin wygrała w Poznaniu z Lechem 2:0.
fot. Grzegorz Dembinski/Polska Press
Zagłębie Lubin wygrała w Poznaniu z Lechem 2:0.
fot. Grzegorz Dembinski/Polska Press
Jagiellonia wygrała z Ruchem 4:1.
fot. Anatol Chomicz/Polska Press
Cracovia przegrała z Termaliką 2:3
fot. michal gaciarz / polska press gazeta krakowska
Cracovia przegrała z Termaliką 2:3
fot. michal gaciarz / polska press gazeta krakowska
Cracovia przegrała z Termaliką 2:3
fot. michal gaciarz / polska press gazeta krakowska
1 / 9

Bartosz Kapustka mecz z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza rozpoczął na ławce rezerwowych. Wszedł w 46. min, gdy Cracovia przegrywała 1:3. Losów spotkania nie odwrócił. Choć zespół z Krakowa miał blisko 70 proc. posiadania piłki, to odrobił jeszcze tylko jednego gola, strzelając go z rzutu karnego. Po efektownym starcie sezonu i wygranej 5:1 tydzień temu (i to z wicemistrzem Polski, Piastem Gliwice), tym razem zagrał siermiężnie. Jacek Zieliński liczy na wzmocnienia, ale na razie bardziej musi się szykować na stratę swojego najbardziej utalentowanego piłkarza.

Zainteresowanie wokół Kapustki jest coraz większe. Poprzedni sezon, imponujący debiut w reprezentacji Polski, występ w mistrzostwach Europy sprawił, że rekord transferowy gracza sprzedanego z Polski może zostać pobity. Obecnie należy on do Adriana Mierzejewskiego, który z Polonii Warszawa przeszedł do Trabzonsporu za 5,25 mln euro (2011 r.).

Cracovia za 19-letniego pomocnika chce więcej. Ofertę na 5 mln euro odrzuciła. Kto ją złożył? Leicester City, mistrz Anglii. Brytyjski dziennik „Daily Mail” poinformował, że rewelacja poprzedniego sezonu Premier League podbiła stawkę i płaci 7,5 mln euro. W tej sytuacji z wyścigu o gracza odpada FC Koeln. Poza niemieckim klubem są jeszcze Southampton, Everton, Liverpool i Ajax Amsterdam.

Dzięki zwycięstwu odniesionemu u siebie Termalica jest jedną z dwóch drużyn, które po dwóch kolejkach mają komplet punktów. Tyle samo ma Zagłębie Lubin, które w Poznaniu wygrało z Lechem. Zespół Piotra Stokowca na starcie sezonu robi jeszcze większe wrażenie niż „Pasy” gromiące Piasta. Tydzień temu rozniósł 4:0 Koronę Kielce, w między czasie wyeliminował w eliminacjach Ligi Europy Partizana Belgrad.

W niedzielę zagrał bardzo mądrze przeciwko Kolejorzowi. Największy znak zapytania stawiany był przy tym, czy drużyna nie „pęknie” pod względem fizycznym. Tym bardziej, że rewanż z Partizanem w ostatni czwartek trwał 120 minut, a rozstrzygnął się dopiero w rzutach karnych. Obawy były niepotrzebne. Po zespole Stokowca nie było widać żadnych oznak zmęczenia. Do tego wychodziły im koronkowe akcje, jakby byli w środku sezonu.

Inna sprawa, że Lech jeszcze się nie rozkręcił. Zdobycie Superpucharu Polski, po zwycięstwie nad Legią Warszawa, mogło zamazać rzeczywisty obraz zespołu. Zespołu, któremu na tę chwilę brakuje zgrania, pomysłu i spokoju w rozgrywaniu akcji. Jeszcze więcej nerwowości wśród gospodarzy sprawiło podwyższenie prowadzenia Zagłębia. Gola - i to efektownego, z rzutu wolnego - strzelił Filip Starzyński, który przed weekendem związał się z ekipą z Lubina czteroletnim kontraktem.

Z kolei ozdobą spotkania Jagiellonii Białystok z Ruchem Chorzów było trafienie Patryka Lipskiego. Piętką, niczym Cristiano Ronaldo w trakcie Euro przeciwko Węgrom. Tyle tylko, że był to jedyny plus gości, którzy mecz kończyli w dziewiątkę po dwóch czerwonych kartkach. - Strzelony gol to niewielka osłoda. Zagraliśmy bardzo źle. Popełniliśmy mnóstwo błędów indywidualnych - ocenił Lipski.

Bardzo dobrze po stronie gospodarzy spisał się natomiast Konstantin Wasiljew. - Jeszcze nie grałem z kimś, kto tak jak on dogrywa piłki. To piłkarz przez wielkie „P” - przyznał napastnik Jagi Maciej Górski.

Zespół Michała Probierza to kolejny zespół, który początek sezonu może zaliczyć do udanych. Tydzień temu o mały włos nie wygrał z Legią.

współpraca Krzysztof Kawa