menu

Rafał Siemaszko, piłkarz Arki Gdynia: U siebie zbudowaliśmy twierdzę [ROZMOWA]

16 sierpnia 2016, 11:48 | Szymon Szadurski

Rozmowa z Rafałem Siemaszko, napastnikiem Arki Gdynia.


fot. Fot. Przemysław Świderski

Wróciliście na Olimpijską i znowu imponujecie dobrą grą. Tym razem ograliście Śląsk. Co jest grane?

Ułożył nam się kolejny mecz na naszym stadionie. Zagraliśmy dobrą akcję, wyszliśmy na prowadzenie, a potem nie pozwoliliśmy przeciwnikowi na wiele. Trzeba się cieszyć, że w Gdyni na boisku jesteśmy panami. Zbudowaliśmy twierdzę. Strzelamy, nie tracimy goli. Trzeba teraz zastanowić się, co zrobić, abyśmy równie efektownie prezentowali się na obcych stadionach.

Po klęsce z Jagiellonią, gdy popełniliście mnóstwo błędów, była męska rozmowa, padły mocne słowa? Wyszliście na mecz ze Śląskiem i zagraliście o niebo lepiej.

Przeprowadzona została oczywiście analiza meczu. Omówiliśmy błędy, aby wyciągnąć z nich wnioski. Nie padły jednak słowa, które miały osobiście w kogoś uderzyć. Nie było nerwowej atmosfery. Wiadomo, ten mecz wybitnie nam nie wyszedł. Ale z drugiej strony może lepiej raz przegrać 1:4 niż kilka razy niżej. Wierzę, że w spotkaniu przeciwko Jagiellonii wyczerpaliśmy już limit tak poważnych błędów na tę rundę, a tego typu spotkanie się nie powtórzy.

Trener wyznaczył Panu rolę dżokera. Z Pana szybkością i dynamiką łatwiej jest skaleczyć zmęczonego przeciwnika?

Każdy piłkarz chciałby grać od pierwszej minuty. Ale miejsc w podstawowym składzie jest tylko jedenaście. Gdy wchodzisz na zmianę, przeciwnik rzeczywiście jest zmęczony. Z drugiej strony sam jesteś mniej rozgrzany. Trzeba dobrze wejść w mecz. Jedno, dwa nieudane zagrania mogą sprawić, że spalisz się psychicznie.

W Pana przypadku dotychczas tej tremy nie widać.

Cieszę się, że po powrocie do ekstraklasy udało mi się strzelić inauguracyjną na tym poziomie bramkę z Ruchem, ze Śląskiem następną. Daje mi to pewność siebie. Piłka szuka mnie w polu karnym i oby tylko tak dalej.

Teraz przed wami starcie z Legią Warszawa, która wydaje się być w słabej formie.

Nie możemy tak myśleć. Legia jest mistrzem Polski. Jeśli sami nie pokażemy odpowiedniej jakości na boisku i nie zagramy na wyjeździe tak, jak potrafimy, nie mamy na co liczyć.

Jednak dla Legii, szczególnie gdy nie uda jej się jutro wygrać z Dundalkiem, priorytetem będzie zapewne rewanż z Irlandczykami, który może dać awans do upragnionej Ligi Mistrzów.

Dziś możemy tylko spekulować, jak Legia podejdzie do starcia z nami, jaki wystawi skład. Trzeba jednak pamiętać, że to klub, który ma mocną kadrę. Nawet jeśli na boisko wyjdą zmiennicy, będą walczyć, mają bowiem coś do udowodnienia trenerowi, który na nich nie stawia. Nie wierzę, że Legia odpuści mecz z Arką. Nikt się przed nami w lidze nie położy i tylko własną postawą jesteśmy w stanie wywalczyć w Warszawie punkty. Wierzę, że tak właśnie będzie.

Arka chce podpisać kontrakt z Ukraińcem Andrijem Wacebą, który ćwiczy z wami od dawna. Zaimponował na treningach?

To perspektywiczny zawodnik. Ma zmysł do gry defensywnej, piłka słucha się go w środku pola. Może być z niego pożytek.

Follow @baltyckisport