menu

Radović: Będziemy liderem do końca roku

22 września 2014, 01:06 | Jakub Podsiadło, Natalia Doległo

Miroslav Radović przypieczętował okazałe zwycięstwo Legii Warszawa w niedzielnym hicie 9. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Wisłą Kraków bramką w doliczonym czasie gry. Serb pojawił się na boisku dopiero w końcówce spotkania, podobnie jak inny szczęśliwy strzelec, Ondrej Duda. – Strzelanie goli to mój nawyk i muszę utrzymać go jak najdłużej – żartował wyraźnie rozradowany legionista po meczu.

– Co zrobić, że moje wywiady są dłuższe od czasu, który spędziłem na boisku – zaczął Radović, który większość niedzielnego spotkania oglądał z ławki rezerwowych. – Taka jest decyzja trenera - ważne, że wygraliśmy, zwłaszcza, że pierwsza połowa była wyrównana. Wisła miała swoje okazje, a w drugiej połowie zagraliśmy lepiej i wykorzystaliśmy to, co mieliśmy – podkreślił strzelec gola z - bagatela - 97. minuty meczu.

Serb do spółki z Ondrejem Dudą i Michałem Kucharczykiem odmienił mało skuteczny blok ofensywny Legii w drugiej połowie spotkania. To za sprawą świeżych zmienników podmęczona obrona "Białej Gwiazdy" w samej końcówce skapitulowała aż dwa razy. – Odpoczynek był nam bardzo potrzebny. Na boisku brakowało trochę Michała Żyro, ale mam nadzieję, że od przyszłego meczu będzie zdrowy – skwitował, a spytany o wrażenia po powrocie "Wojskowych" na szczyt tabeli żartował: – Myślę, że zostaniemy na pozycji lidera do końca grudnia. Na sto procent. Nie mamy zamiaru zmieniać miejsca w tabeli i wydaje mi się, że czekają nas ciekawe mecze. Jest z kim grać i z kim powalczyć.

Ligowy szlagier oglądała ponad trzydziestotysięczna widownia, co również przełożyło się na szybkie tempo meczu i zaangażowanie zawodników. – Atmosfera była super – potwierdził Radović. – Nie pamiętam, kiedy ostatnio na naszym meczu był pełny stadion, szczególnie tutaj. Oby meczów, w których przychodzi tyle ludzi było jak najwięcej - nie tylko na Wiśle, ale i w całej Polsce.

– Łatwiej gra się mecze z takimi zespołami, jak Wisła niż - na przykład - z Podbeskidziem. "Biała Gwiazda" też chciała atakować, a nie jedynie się bronić – przyznał.

Radović to jeden z tych zawodników, których większość trenerów w polskiej lidze chciałaby mieć w swojej drużynie. - No chyba słusznie, czyż nie? - śmiał się Radović.- Transfer do Cracovii? Nie wiem, to ciężki, bardzo ciężki temat - żartował Serb, dla którego gol w pojedynku z Białą Gwiazdą był dziesiątym w tym sezonie.


Polecamy