Radomiak Radom wywiózł jeden punkt z Poznania
- Ciężko jest ten mecz ocenić, bo tak naprawdę nie było co w tym meczu oglądać. Na to miał wpływ stan murawy i był to mecz bardzo prostych środków i kilku sytuac ji po prostych środkach. My jako zespół, który o coś walczy nie mieliśmy prawa oddać tego prowadzenia - tak mówił po meczu Warty Poznań z Radomiakiem, Robert Podoliński, trener radomskiej drużyny.
fot. radomiak.pl
- Nie chcę oceniać pracy sędziów, ale sami napędziliśmy Warcie tych rzutów wolnych, to stworzyć na tym boisku jakąś sytuację z gry było wielką sztuką. W ogóle ryzykiem było na tym boisku wymienić cztery, pięć podań. Tak jak w poprzednich meczach chwaliłem zawsze zmienników, w tym meczu po zejściu Rossi Leandro mieliśmy ogromny problem z utrzymaniem piłki na połowie przeciwnika i był główny powód, że tak piłka szybko do nas wracała. Myślę jednak, że nieco bardziej doświadczony zespół by trzy punkty z Poznania wywiózł - mówił dalej o meczu w Poznaniu radomski szkoleniowiec. Bramki:
Warta Poznań - Radomiak Radom 1:1 (0:0)
0:1 Rossi Leandro 55 z rzutu karnego,
1:1 Łukasz Białożyt 90+3 z rzutu wolnego.
Warta: T. Laskowski - Chromiński, Kieliba, Dejewski, Fiedosewicz, A. Laskowski, Białożyt, Cywiński (80’ Brzostowski), Goździk (85’ Onsorge), Ciarkowski, Broź (74’ Siwek).
Radomiak: Szady - Spychała, Grudniewski, Kościelny, Sulkowski - Stąporski (76 Stanisławski), Bemba (89’ Filipowicz), Kwiek, Tarnowski, Brągiel (55’ Stanisławski), Leandro (69’ Agu).
Zespół, który myśli o awansie do pierwszej ligi, nie ważne, czy bezpośrednio, czy w barażu, nie może sobie pozwolić na taką nonszalację, jaką pokazał w meczu z bardzo przeciętnym zespołem, jakim jest Warta Poznań.
Niestety podopiecznym trenera Roberta Podolińskiego, piłkarzom Radomiaka należy się sporo słów krytyki za występ w stolicy Wielkopolski.
Mecz z Wartą, zespołem zagrożonym spadkiem z drugiej ligi, powinien wygrać sam Mateusz Stąporski, skrajny pomocnik Radomiaka.
Dwie sytuacje jakie miał ten futbolista w 46 i 69 minucie, muszą się zakończyć strzeleniem gola. Jest to przecież zawodnik w dość bogatą przeszłością gry w ekstraklasie.
Zamiast trzech pewnych punktów, Radomiak przywiózł do Radomia zaledwie jeden, który absolutnie nikogo nie zadawala.
Bez sytuacji bramkowej
W pierwszej połowie nawet bliżsi strzelenia gola byli gospodarze. W 16 minucie, po błędzie naszych obrońców, Dominik Chromiński znalazł się w dogodnej sytuacji, ale strzał tego piłkarza na rzut rożny sparował bramkarz Adrian Szady.
Kilka minut później mocnym strzałem z 20 metrów popisał się Brazylijczyk Rossi Leandro, ale piłka przeleciała tuż obok słupka. Później bramkarz Warty, Tomasz Laskowski z najwyższym trudem strzał z rzutu wolnego Davida Kwieka wybił na korner.
W 40 minucie, Mateusz Stąporski ograł lewego obrońcę Nikodema Fiedosewicza i zamiast zagrać piłkę do dobrze ustawionych w polu karnym Rossi Leandro i Pawła Tarnowskiego zdecydował się na strzał i piłka poleciała kilka pięter na bramką poznańskiej Warty.
Zgubił piłkę w polu karnym
Druga połowa spotkania powinna rozpocząć się od prowadzenia Radomiaka. Paweł Tarnowski dograł piłkę do Mateusza Stąporskiego, a ten w sytuacji jeden na jednego z Tomaszem Laskowskim zgubił ją, będąc kilka metrów przed bramką i wszystko skończyło się na strachu.
W 52 minucie to Warta mogła prowadzić. Z 12 metrów na bramkę Adriana Szadego strzelał Michał Ciarkowski, ale trafił w stojącego na linii strzału ... Mateusza Brozia.
Faul i rzut karny
W 55 minucie, Paweł Tarnowski zagrał piłkę do Rossi Leandro, który w polu karnym zwodem zwiódł obrońcę Warty Bartosza Kielibę i Brazylijczyk został sfaulowany. Sędzia z Krakowa wskazał na jedenasty metr. Pewnie karnego na gola zamienił sam poszkodowany.
W 59 minucie, dał znać na boisku w zespole gospodarzy, były zawodnik Radomiaka - Łukasz Białożyt. Popularny Biały przymierzył z rzutu wolnego, ale piłka odbiła się od poprzeczki i wyleciała poza boisko. W 64 minucie prawą stroną boiska szarpnął Mateusz Stąporski, ale niezbyt dokładnie dograł piłkę w pole karne do Szymona Stanisławskiego, który nie zdążył do niej dobiec. Takie sytuacje trzeba koniecznie wykorzystywać.
Idealna okazja Stąporskiego
W 69 minucie, po zagraniu Davida Kwieka do Mateusza Stąporskiego, ten drugi znalazł się w idealnej sytucji do podwyższenia prowadzenia. Mając przed sobą tylko bramkarza, próbował do lobować. Tomasz Laskowski (wzrost 189 centymetrów) złapał piłkę w ręce jak muchę. Nasz piłkarz próbował jeszcze dobitki, ale ta też padła łupem golkipera Warty.
W 79 minucie mocny strzał z głowy Łukasza Białożyta w bardzo dobrym stylu obronił Adrian Szady.
Im było bliżej końca meczu, tym podopieczni trenera Roberta Podolińskiego zaczęli bardziej oddawać pole gry gospodarzom. Arbiter z Krakowa doliczył aż sześć minut do regulaminowego czasu gry. W trzeciej minucie tego czasu zdaniem arbitra, młody Maciej Filipowicz w walce o piłkę, bark w bark z Franciszkiem Siwkiem go faulował i podyktował na 17 metrze rzut wolny.
Idealnie przymierzył Łukasz Białożyt i Adrian Szady nie miał żadnych szans na obronę. Futbolówka wylądowała w samym okienku bramki i tuż przy słupka. Nasz bramkarz próbował interweniować.
Radomiak jeszcze zerwał się do ataków i miał okazję na 2:1. Strzał Radosława Mikołajczaka z kilku metrów szczęśliwie obronił Tomasz Laskowski.
Po meczu Warta bardzo się cieszyła z jednego punktu, Radomiak bardzo zły schodził do szatni.
Środa Bełchatów, sobota Gryf
W tym tygodniu drugoligowcy rozegrają dwie kolejki. Pierwsza w środę, 17 maja. Radomiak na miejskim stadionie przy ulicy Narutowicza 9 podejmował będzie GKS Bełchatów. Jesienią na wyjeździe Radomiak po golu Rossi Leandro wygrał 1:0.
W sobotę, 20 maja natomiast kolejna 32 kolejka. Radomiaka czeka bardzo daleki wyjazd do Wejherowa na mecz z tamtejszym Gryfem.