menu

Dariusz Zjawiński po meczu z Dolcanem: Mam nadzieję, że tymi golami dałem trenerowi do myślenia

12 sierpnia 2015, 08:40 | Konrad Kryczka

- Fajnie wracać do Ząbek, bo ludzie tutaj są optymistycznie nastawieni do życia. Z prezesem, kierownikiem, czy innymi osobami pracującymi w klubie mam dobry kontakt. Jeżeli mam czas, to zawsze dzwonię, żeby się dowiedzieć, jak wygląda sytuacja. Można powiedzieć, że jestem na bieżąco - powiedział po meczu z Dolcanem napastnik Cracovii, Dariusz Zjawiński.

Dariusz Zjawiński
Dariusz Zjawiński
fot. Andrzej Banaś/Gazeta Krakowska

Oceniamy Cracovię za pucharowy mecz z Dolcanem

Spodziewaliście się tak ciężkiej przeprawy?
Tak, to rzeczywiście był ciężki mecz, ale tego właśnie się spodziewaliśmy. To spotkanie mogło się skończyć różnie. Tempo w pierwszej połowie było naprawdę wysokie. Już w 14. sekundzie strzeliliśmy bramkę i niepotrzebnie pozwoliliśmy Dolcanowi szybko się skontrować, co skutkowało wyrównaniem. Ogólnie drużyna z Ząbek dobrze gra w piłkę i dzisiaj miała swoje sytuacje, żeby zdobyć więcej bramek. My cieszymy się z tego, że strzeliliśmy o jednego gola więcej od Dolcanu. Chcieliśmy wygrać, żeby pokazać, że nie jesteśmy w kryzysie, czy nie mamy – jak to mówią dziennikarze – słabszego momentu. Znów zaczynamy jakąś serię.

Udowadniacie, że porażka z Piastem była wypadkiem przy pracy?
Na pewno, już drugiego dnia zapomnieliśmy o tym meczu. Trener stwierdził bowiem, że nie ma co rozpamiętywać tego spotkania. Piast zagrał naprawdę dobrze taktycznie i potrafił wykorzystać nasze błędy, pięć minut naszego zawahania w drugiej połowie. Nie ma co się nad sobą rozczulać – ta porażka musiała kiedyś nastąpić. I wydaje się, że przytrafiła nam się w dobrym momencie – na początku rozgrywek. Teraz czeka nas mecz w Kielcach. Jeżeli go wygramy, to znów będzie cisza, bo będziemy mieli za sobą dwa zwycięstwa w jednym tygodniu.

Można cię chyba nazwać bohaterem. Strzeliłeś dwie bramki, ale rysą na wizerunku jest czerwona kartka.
Czy ja wiem… Myślę, że w sytuacji z czerwoną kartką sędzia też się trochę pomylił. Najpierw wyciągnął jedynie żółtą. Po czerwoną sięgnął ze względu na odgłosy bólu wydawane przez zawodnika Dolcanu, który wstał dość szybko i zaczął grać normalnie. Nie wydaje mi się, żebym zaatakował go z impetem, ale sędzia podjął taką, a nie inną decyzję. Trudno, takie jest życie.

Miło wracało się do Ząbek?
W Dolcanie zostało paru przyjaciół. Fajnie wracać do Ząbek, bo ludzie tutaj są optymistycznie nastawieni do życia. Z prezesem, kierownikiem, czy innymi osobami pracującymi w klubie mam dobry kontakt. Jeżeli mam czas, to zawsze dzwonię, żeby się dowiedzieć, jak wygląda sytuacja. Można powiedzieć, że jestem na bieżąco.

Myślisz, że te dwie bramki przybliżą cię do pierwszego składu?
Mam nadzieję, że dały coś do myślenia trenerowi. Podchodzę do tego w ten sposób, bo każdy z nas pracuje na treningach i chce grać. Mam więc nadzieję, że swoją postawą przeciwko Dolcanowi trochę podpowiedziałem w tej kwestii trenerowi.

Kluczowym momentem spotkania był gol wyrównujący – bramka na 2:2 strzelona na początku drugiej połowy, na którą Dolcan nie zdołał odpowiedzieć?
Można powiedzieć, że w pierwszej i drugiej połowie wyprowadziliśmy dwa szybkie ciosy. W takim meczu jeszcze nie grałem. Problemem było to, że w pierwszej połowie Dolcan zdołał odpowiedzieć na nasze trafienie. W drugiej części spotkania musieliśmy być więc skoncentrowani, żeby nie stracić bramki. To się udało, a do tego sami trafiliśmy po raz trzeci, chyba po błędzie obrońcy.

Stawiacie sobie konkretny cel w pucharze?
Znowu drabinka ułożyła się tak, że na zespół z Ekstraklasy możemy trafić najwcześniej w trzecim meczu. Teraz czekają nas albo Wigry Suwałki, albo GKS Katowice. Cel, jaki postawił przed nami prezes, jest jasny: zajść jak najdalej. Oczywiście, byłoby fajnie, gdyby udało się wygrać.

Notował: Konrad Kryczka

Więcej o PUCHARZE POLSKI


Polecamy