menu

Puchar Polski. Wymiana ciosów w Krakowie. Kolejorz o dwie bramki lepszy od Wisły

30 listopada 2016, 22:24 | Jakub Podsiadło

Puchar Polski. Po upływie 38 minut piłkarze Lecha prowadzili już 3:0 i wydawało się, że w Krakowie może dojść do pogromu. Po przerwie wiślacy pozbierali się i zdobyli dwie bramki, ale w pościgu za rywalem nie pomogła gospodarzom czerwona kartka, którą obejrzał Adam Mójta. Awans Kolejorza do półfinału przypieczętował gol Radosława Majewskiego. Pierwszy mecz zakończył się remisem. 1:1

Lech pokonał w Krakowie Wisłę i awansował do 1/2 finału PP
fot. Andrzej Banas / Polska Press
Lech pokonał w Krakowie Wisłę i awansował do 1/2 finału PP
fot. Andrzej Banas / Polska Press
Lech pokonał w Krakowie Wisłę i awansował do 1/2 finału PP
fot. Andrzej Banas / Polska Press
Lech pokonał w Krakowie Wisłę i awansował do 1/2 finału PP
fot. Andrzej Banas / Polska Press
Lech pokonał w Krakowie Wisłę i awansował do 1/2 finału PP
fot. Andrzej Banas / Polska Press
Lech pokonał w Krakowie Wisłę i awansował do 1/2 finału PP
fot. Andrzej Banas / Polska Press
Lech pokonał w Krakowie Wisłę i awansował do 1/2 finału PP
fot. Andrzej Banas / Polska Press
Lech pokonał w Krakowie Wisłę i awansował do 1/2 finału PP
fot. Andrzej Banas / Polska Press
Lech pokonał w Krakowie Wisłę i awansował do 1/2 finału PP
fot. Andrzej Banas / Polska Press
Lech pokonał w Krakowie Wisłę i awansował do 1/2 finału PP
fot. Andrzej Banas / Polska Press
Lech pokonał w Krakowie Wisłę i awansował do 1/2 finału PP
fot. Andrzej Banas / Polska Press
Lech pokonał w Krakowie Wisłę i awansował do 1/2 finału PP
fot. Andrzej Banas / Polska Press
1 / 12

Zima nie zaskoczyła pucharowiczów, przynajmniej tego z Krakowa. Przed rewanżowym meczem ćwierćfinału Pucharu Polski sypnęło śniegiem. "Biała Gwiazda” szybko stanęła na wysokości zadania. Błyskawicznie włączono podgrzewanie murawy, przemalowano linie na boisku i wyciągnięto z magazynów pomarańczowe piłki. Gospodarze sprzedali na spotkanie z Lechem więcej biletów niż na ostatnie spotkanie z Arką. Kibiców i tak przyszło sporo, bo niecałe dziesięć tysięcy, jednak wielu potencjalnych widzów pogoda zapewne zatrzymała przed telewizorami.

W ponad miesiąc od pierwszego, remisowego meczu w Poznaniu zmieniło się sporo. Wisła straciła trenera Dariusza Wdowczyka, trochę zaufania od własnych fanów przez wysoką porażkę w Szczecinie, a przede wszystkim kilku piłkarzy, wliczając kontuzjowanego na rozgrzewce Arkadiusza Głowackiego. Tymczasem poznańska lokomotywa przejechała się po kilku rywalach w lidze i pod Wawel przyjechała jako faworyt. Zasłużony? Początek spotkania nie zwiastował tego, co Nenad Bjelica i spółka zrobili krakowianom. Nawet gdy lechici prawie strzelili bramki po błędach Łukasza Załuski (musiał kiwać się z Marcinem Robakiem) i Bobana Jovicia (za lekko podawał głową do bramkarza).

Śnieg na boisku topniał, a razem z nim szanse „Białej Gwiazdy” na awans. Dość powiedzieć, że zmalały do zera już w ciągu pierwszej połowy. Najpierw, w 20. minucie, Darko Jevticia w polu karnym zaczepił Boban Jović. Decyzja Pawła Raczkowskiego o podyktowaniu „jedenastki” była chyba jedną z najmniej kontrowersyjnych w środowym meczu. Wcześniej wychodzący z bramki Jasmin Burić zahaczył szarżującego Pawła Brożka. Napastnik Wisły wypuścił sobie piłkę i Bośniak go sfaulował, ale arbiter nie zareagował. Rzut karny dla „Kolejorza” już szósty raz w tym sezonie pewnie wykorzystał Robak.

„Kolejorz” załatwił sprawę awansu kilka minut po pierwszej bramce, gdy zmyślne podanie Jevticia pewnym strzałem w róg bramki wykończył Maciej Makuszewski. Kibice mieli pretensje do sędziego z Warszawy również za trzecią bramkę Lecha. Jak się okazało po powtórkach, Jevtić idealnie wyszedł do podania z głębi pola i jeśli był na spalonym, to takim z gatunku minimalnych. Po solowym rajdzie przez połowę Wisły spokojnie posłał piłkę obok Załuski. Tym razem nie zawinił arbiter, a środek wiślackiej obrony. Zaspali Alan Uryga i Piotr Żemło, współwinni gładkiej porażki. Tak złą połowę Wisła zagrała chyba tylko w Szczecinie.

Skandowane z trybun „chcemy awansu, Wisełko, chcemy awansu” brzmiało jak ponury żart. Sami piłkarze dali swoim kibicom trochę nadziei i przynajmniej nawiązali kontakt z rozluźnionym Lechem. Tuż po zmianie stron błąd w sztuce popełnił Jan Bednarek i Petar Brlek łatwo zmniejszył bramkową stratę gospodarzy. Zanim w głowach kibiców mogła w ogóle pojawić się myśl o „remontadzie”, Adam Mójta spóźnił się ze wślizgiem w Macieja Makuszewskiego i zszedł z boiska po drugiej żółtej kartce. Ostatnim podrygiem Wisły w meczu była bramka Patryka Małeckiego z 66. minuty. W polu karnym znowu niepewnie zachował się Bednarek, a Małecki płasko strzelił przy dalszym słupku bramki Buricia. „Biała Gwiazda” zdążyła jeszcze stracić czwartego gola, kiedy pod linię końcową podbiegł zmiennik Kamil Jóźwiak i wystawił piłkę Radosławowi Majewskiemu na pewną bramkę.

Wiślacy odpadli, ale ćwierćfinał z „Kolejorzem” to ich największy sukces w Pucharze Polski od półfinału w sezonie 2012/2013. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że o pierwszej połowie gospodarze powinni jak najszybciej zapomnieć. Za drugą, rozegraną w dodatku w dziesięciu – gloria victis, chwała zwyciężonym. Gdyby nie kontrowersyjne decyzje sędziego Raczkowskiego, Lech mógł mieć w Krakowie o wiele trudniejszą przeprawę. Nie oznacza to jednak, że „Kolejorz” nie zasłużył na awans do półfinału. Każdą okazję do zdobycia kolejnych bramek wykorzystywał z wyrachowaniem znanym z ligowych spotkań z Lubina i Chorzowa. Czy to wystarczy do zdobycia trofeum, nawet gdy po wygranej w Krakowie „Kolejorz” wylosuje Pogoń Szczecin?

Bohater meczu: Darko Jevtić
Atrakcyjność meczu: 7/10

PUCHAR POLSKI w GOL24


Więcej o PUCHARZE POLSKI - newsy, wyniki, terminarz, drabinka

TOP 10 letnich transferów w Lotto Ekstraklasie

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!


Polecamy