Przewodniczący Kolegium Sędziów: Nie powinno być karnego dla Legii
Po wczorajszym bardzo kontrowersyjnym zakończeniu meczu Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok (1:0), w internecie nadal wrze po decyzji Pawła Gila, który 98. minucie spotkania podyktował dla mistrzów Polski bardzo kontrowersyjny rzut karny. Środowisko sędziowskie nie ma większych wątpliwości - karnego dla Legii być nie powinno.
fot. sylwester wojtas
Tuż po spotkaniu swoją opinię na ten temat przekazał były sędzia, a obecnie ekspert Canal+ Sławomir Stempniewski, który w programie Liga+ Extra nie potrafił znaleźć żadnego wytłumaczenia dla tej decyzji (więcej można posłuchać tutaj).
W czwartek rano do jego interpretacji przychylił się również przewodniczący Kolegium Sędziów Zbigniew Przesmycki. Pomimo że zdarzało mu się już w przeszłości tłumaczyć swoich podopiecznych nawet w beznadziejnych sytuacjach, tym razem i on nie miał wątpliwości, że jedenastka za zagranie ręką George'a Popchadze została podyktowana niesłusznie. - Kiedy sędzia asystent zaczął machać chorągiewką myślałem na trybunie "Paweł, nie daj się przekonać". Podpowiedź asystenta była jednoznaczna. Tłumaczył, że był pewny decyzji, że widział kontakt ręki z piłką i ruch ręki do piłki. Tak to wyglądało z jego perspektywy - przekonywał Przesmycki w rozmowie z Przeglądem Sportowym, którego zdaniem winą za ten błąd nie należy obarczać Pawła Gila, lecz jego asystenta.
- Paweł nie chciał dyktować karnego, bo widział, że zawodnik Jagiellonii nie próbował zablokować podania. Tym bardziej, że po zagraniu piłkarza gości, Legia miała swoją szansę, ale bramkarz obronił strzał. Niefortunna decyzja, która została podjęta chwilę po zdarzeniu w polu karnym Legii i spowodowała wybuch niezdrowych emocji. Może, gdyby wszystko wydarzyło się w innym fragmencie spotkania albo nie było wcześniejszego zdarzenia, odbiór byłby łagodniejszy. Tak czy inaczej, karnych nie było, ale mówienie, że sędziowie sprzyjają Legii to przecież nieporozumienie - tłumaczył przewodniczący Kolegium Sędziów.
Jego zdaniem, sędzia Gil podjął z kolei słuszną decyzję, nie dyktując chwilę wcześniej rzutu karnego dla Jagiellonii za domniemany faul Bartosza Bereszyńskiego na Przemysławie Frankowskim.
- W sytuacji w polu karnym Legii nie ma mowy o faulu. Dobrze, że Paweł Gil nie dal zawodnikowi Jagiellonii żółtej kartki, bo jedna z wytycznych UEFA mówi o napominaniu za "wyolbrzymianie skutków niewielkiego kontaktu". Może zawodnik Jagiellonii poślizgnął się po interwencji rywala i dlatego się przewrócił? - sugerował Przesmycki.