menu

Prezes Borussii: Koronawirus nie oznacza przecen dla gigantów

29 marca 2020, 17:07 | BG

W lecie jednym z najgorętszych nazwisk na rynku transferowym będzie Jadon Sancho z Borussi Dortmund. Angielscy giganci liczyli na obniżenie ceny za zawodnika w związku z pandemią koronawirusa, ale prezes niemieckiego klubu nie chce o tym słyszeć.


fot.

Powoli rozpoczyna się saga transferowa, która będzie towarzyszyć kibicom piłkarskim na całym świecie aż do lata. Jadon Sancho może opuścić Borussie Dortmund, a zainteresowanie Anglikiem wykazują praktycznie wszyscy giganci na Wyspach. Media prześcigają się w doniesieniach, kto prowadzi w wyścigu po skrzydłowego, ale pewne jest tylko jedno - wysoka cena.

-Bardzo chcemy, by Jadon z nami został, ale ostateczna decyzja zawsze należy do piłkarza - zdradza prezes BVB Hans-Joachim Watzke dając niejako wskazówkę, że piłkarz myśli o transferze. Niemiec uciął przy okazji wszelkie spekulacje dotyczące ceny, ponieważ Anglicy liczyli iż w związku z pandemią koronawirusa, oczekiwana przez Niemców suma mocno spadnie. 
- Powiem to bardzo jasno. Najbogatsze kluby nie mają co liczyć, że skorzystają z transferowej okazji. Nie mamy zamiaru sprzedawać nikogo za mniej niż rzeczywiście jest wart - zakończył Watzke.

Zainteresowani będą musieli więc przygotować się na wydatek rzędu 130 milionów euro co i tak nie jest wygórowaną ceną. Spekulowano, że gdyby Sancho został jedną z gwiazd Euro 2020, to kwota odstępnego mogłaby oscylować nawet w okolicach 200 mln. Dziś w kontekście zakupu Anglika najczęściej wymienia się Chelsea i Manchester United - w obu przypadkach skrzydłowy z miejsca stałby się czołową postacią drużyny i mianowano by go twarzą odbudowy potęgi klubu. Angielskie media przekonują, że Czerwone Diabły od miesięcy są już po słowie z piłkarzem, natomiast niemiecka praca jako faworyta w tym wyścigu wskazuje The Blues. Komu więc wierzyć? A może decydujące słowo będzie miał Manchester City, którego wychowankiem jest Sancho, lub Liverpool, którego portal goal.com łączył jednak ostatnio z Ousmane Dembélé z Barcelony?


Polecamy