Koszmar reformatorów - podsumowanie 36. kolejki T-Mobile Ekstraklasy
Podział punktów w rundzie finałowej miał gwarantować emocje do ostatnich sekund sezonu, jednak większość niewiadomych rozstrzygnęła się na dwie kolejki przed końcem rozgrywek, zaś po przedostatniej wiemy już wszystko: Legia mistrzem, Ruch w pucharach, Widzew i Zagłębie w pierwszej lidze. W związku z tym ostatnia kolejka, zamiast o wszystkim decydować, będzie tylko serią meczów towarzyskich. A co działo się jeszcze w 36. kolejce? Zapraszamy na podsumowanie wszystkich spotkań.
fot. Grzegorz Dembiński
Lech miażdży Niebieskich, strzelanina w Białymstoku
Sprawa utrzymania była rozstrzygnięta już przed początkiem tej kolejki, dlatego można było się spodziewać, że w meczach grupy B emocji zabraknie. Jednak mecz Jagiellonii z Koroną z pewnością nie rozczarował kibiców. Choć gospodarze po dziewięciu minutach prowadzili już 2:0, a w drugiej połowie gromili przyjezdnych 4:1, kielczanie zdołali się podnieść i ostatecznie to niesamowite spotkanie zakończyło się remisem 4:4. O takie spotkania chodziło pewnie zwolennikom reformy, którzy liczyli na to, że grające bez presji zespoły będą grały bezkompromisowo, ofensywnie i bez żadnych kalkulacji. Wiele wskazuje na to, że ten spektakularny mecz był ostatnim dla Daniego Quintany w barwach Jagiellonii. Hiszpan od dłuższego czasu daje do zrozumienia, że chętnie zmieniłby otoczenie, a działacze białostockiego klubu nie będą trzymali go na siłę. Jeśli to miało być jego pożegnanie z klubem z Podlasia, to wypadło znakomicie: Quintata strzelił dwie bramki i należał do najlepszych piłkarzy na boisku.
Prawie nic nie działo się za to w spotkaniu Śląska z Cracovią. Jeśli chodzi o opis tego spotkania, to wystarczy powiedzieć, że wrocławianie zdobyli gola po uderzeniu Dudu, które pierwotnie zmierzało gdzieś w kierunku band reklamowych, ale niefortunna interwencja Papadopoulosa skierowała ją do siatki. Mimo że poziom meczu rozczarował, passa Śląska musi robić wrażenie: w sześciu meczach rundy finałowej nie przegrał on meczu i nie stracił nawet bramki, a nad strefą spadkową ma przewagę dwunastu punktów. To pokazuje, że miejsce wrocławian jest zdecydowanie w grupie mistrzowskiej, a kibice WKS-u mogą jedynie żałować, że trener Pawłowski nie przyszedł do klubu wcześniej.
W ostatnim domowym spotkaniu Lech mierzył się u siebie z Ruchem. Poznaniakom wystarczyło zaledwie oczko, by zapewnić sobie tytuł wicemistrzowski, bowiem mogli mu jeszcze zagrozić właśnie chorzowianie. Środowy mecz pokazał, że choć te dwa zespoły sąsiadują ze sobą w tabeli, to na boisku dzieli je prawdziwa przepaść. Lech rozgniótł Niebieskich aż 4:0 i z przytupem zaklepał wicemistrzostwo. W pojedynku dwóch zespołów, które w przyszłym sezonie będą reprezentowały Polskę na europejskiej arenie, tylko Lech pokazał, że jest na to gotowy. Lechici obnażyli bowiem wszystkie mankamenty chorzowian, których w tym meczu stać było jedynie na kilka chaotycznych ataków. Jeśli przygoda Ruchu w Lidze Europy ma potrwać dłużej niż dwa mecze, musi on grać o niebo lepiej niż w środowy wieczór w Poznaniu.
Godne pożegnanie Łodzi, puchary nie dla Gdańska
W fatalnym stylu sezon kończy Zagłębie, które przegrało czwarty mecz z rzędu i zdecydowanie chciałoby, żeby sezon już się skończył. Lubinianie, od minionej kolejki będący już bez szans na utrzymanie, ulegli w Bielsku Podbeskidziu, które z kolei notuje znakomitą serię. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego, jeszcze niedawno będący pewniakiem do spadku, teraz należą do grona czołowych drużyn grupy B. Nie ma żadnych wątpliwości, że obecne wyniki Górali to wyłączna zasługa ich szkoleniowca, który, mając do dyspozycji piłkarzy co najwyżej przeciętnych, zbudował drużynę poukładaną i groźną dla każdego. Choć nie jest to w pełni wymierne, warto spojrzeć na potyczki Podbeskidzia z mistrzem kraju, warszawską Legią. Pod wodzą Czesława Michniewicza Górale polegli 0:4, w rundzie rewanżowej, już z Ojrzyńskim na ławce, zwyciężyli 1:0. Bez wątpienia były szkoleniowiec Korony jest dla zespołu z Bielska bezcenny i działacze powinni zrobić absolutnie wszystko, by zatrzymać go na dłużej.
Choć mecz Widzewa z Piastem miał odbyć się w czwartek, natura postanowiła oddać łodzianom ostatni hołd i pozwoliła zagrać im w piątek, wraz z najlepszymi drużynami w kraju. Nieprawdopodobna ulewa, jaka przeszła nad stadionem przy ulicy Piłsudskiego, pozwoliła bowiem na rozegranie zaledwie 12 minut, po czym mecz przerwano i przełożono na następny dzień. Zmiana terminu wyszła łodzianom na dobre, gdyż zwyciężyli z niepokonanym dotąd pod wodzą Angela Pereza Garcii Piastem 2:1. Dzięki trzem punktom Widzew opuścił ostatnie miejsce, co wbrew pozorom może mieć dla nich niebagatelne znaczenie. Jeżeli uda im się utrzymać piętnastą lokatę, kasa klubowa wzbogaci się o 200 tysięcy złotych, o tyle bowiem rośnie nagroda od Ekstraklasy za każde miejsce w górę.
Potknięcie Ruchu mogła wykorzystać Lechia i przedłużyć swoje szanse na awans do europejskich pucharów. Gdańszczanie nie wykorzystali jednak swojej szansy – z krakowską Wisłą wywalczyli zaledwie remis i w ostatniej kolejce rozegrają już mecz o nic. Pojedynek lechistów z wiślakami był tak naprawdę pojedynkiem dwóch bośniackich rozgrywających: z jednej strony Stojana Vranjesa, z drugiej Semira Stilicia. Obaj strzelili po dwie bramki, choć łącznie aż trzy z rzutów karnych. Dla Lechii sezon właściwie już się skończył, ale Wisła zdecydowanie ma jeszcze o co walczyć, choć na europejskie puchary również nie ma już szans. Biała Gwiazda jest aktualnie szósta, ale ma jeszcze szanse nawet na awans o dwie lokaty. To oznaczało by dla niej dodatkowe 400 tysięcy złotych, a to w jej sytuacji pieniądze wręcz kolosalne, dlatego w niedzielnym meczu stawka będzie dla nich wysoka.
Przemiana Górnika, Legia z trzema punktami
Nadspodziewanie dobrze sprawują się w ostatnich tygodniach zawodnicy Górnika. Runda wiosenna w ich wykonaniu byłą katastrofalna i do ostatniej chwili walczyli o utrzymanie się w grupie mistrzowskiej, w której jesienią byli przecież wiceliderem. Trzy zwycięstwa i remis odniesione już w rundzie finałowej pozwoliły zabrzanom przesunąć się na czwarte miejsce w tabeli, choć zmagania w grupie A zaczynali na ósmym miejscu. Gdyby nie postanowienia komisji licencyjnej, w ostatniej kolejce o puchary z Ruchem walczyłby właśnie Górnik, a nie chociażby Lechia czy Wisła, które otwarcie zapowiadały, że spróbują sforsować bramy do Europy. Dla kibiców śląskiego klubu ostatnie mecze to z pewnością dobry prognostyk, choć warto pamiętać, że po zakończeniu sezonu drużynę opuszczą dwie największe gwiazdy: Paweł Olkowski i Prejuce Nakoulma. Bez nich o osiąganie dobrych wyników w następnym sezonie może być ciężko.
W nieco eksperymentalnym składzie spotkanie z Pogonią rozpoczęła warszawska Legia, która chciała zrehabilitować się kibicom za porażkę z Ruchem. W ekipie ze stolicy wystąpił m.in. Konrad Jałocha, Jakub Kosecki, Daniel Łukasik, Helio Pinto, Orlando Sa czy Raphael Augusto. Szczególnie obecność tego ostatniego mogła dziwić fanów mistrza Polski. Nie jest bowiem tajemnicą, że Brazylijczyk po sezonie opuści Legię, wydawać by się więc mogło, że zamiast niego ogrywać mógłby się któryś z młodych Polaków. Nie bez trudu, ale legioniści zdołali jednak pokonać Pogoń po efektownym trafieniu Michała Kucharczyka i nie dali Lechowi zmniejszyć dystansu, jaki dzieli te dwie ekipy. Ciekawe, jak będzie wyglądał mecz tych drużyn, który zakończy zmagania w tym sezonie. Wiele wskazuje na to, że w Warszawie będziemy mogli obejrzeć sporo radosnego futbolu, bowiem na obu zespołach nie ciąży już żadna presja.
Wyniki 36. kolejki T-Mobile Ekstraklasy
- Śląsk Wrocław 1:0 Cracovia
- Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:0 Zagłębie Lubin
- Jagiellonia Białystok 4:4 Korona Kielce
- Widzew Łódź 2:1 Piast Gliwice
- Zawisza Bydgoszcz 0:1 Górnik Zabrze
- Lech Poznań 4:0 Ruch Chorzów
- Lechia Gdańsk 2:2 Wisła Kraków
- Pogoń Szczecin 0:1 Legia Warszawa
Statystyki 36. kolejki T-Mobile Ekstraklasy
- Liczba goli – 24
- Średnia goli na mecz – 3
- Zwycięstwa gospodarzy – 4
- Remisy – 2
- Zwycięstwa gości – 2
- Żółte/czerwone kartki – 30/1
- Liczba widzów – ok. 56 tys.
- Średnia frekwencja – ok. 7 tys.