menu

Konstantinos Triantafyllopoulos najlepszy w Pogoni i nie tylko dzięki bramce

13 sierpnia 2019, 13:13 | Jakub Lisowski

Piłkarska ekstraklasa. Pogoń Szczecin latem zatrudniła sześciu nowych zawodników. Najmocniej komentowany i oczekiwany był transfer greckiego obrońcy - 26-letniego Konstantinosa Triantafyllopoulosa.

Konstantinos Triantafyllopoulos z Pogoni Szczecin
Konstantinos Triantafyllopoulos z Pogoni Szczecin
fot. Sebastian Wołosz

Grek przed przyjazdem do Szczecina był piłkarzem anonimowym, ale ciekawość wzbudzała jego wytatuowana sylwetka, długie i trudne w wymowie i piśmie imię i nazwisko. Ba... spojrzeniem miał mrozić rywali.

Tyle, że liderem defensywy miał być bardziej doświadczony Benedikt Zech z Austrii, a jego partnerem Mariusz Malec, który wracał do treningów po wyleczeniu kontuzji. Obecnie jest całkowicie inaczej - Malec miał pecha, bo kontuzja mu się odnowiła i konieczna była operacja przez co wróci do gry wiosną, a Zech pozostaje w cieniu Triantafyllopoulosa.

Pogoń nie straciła bramki w trzech ostatnich meczach. Owszem miała sporo szczęścia i Dante Stipicę między słupkami, ale trzeba koniecznie podkreślić dobrą, momentami bardzo dobrą współpracę środkowych obrońców - Triantafyllopoulosa i Zecha.

- To powiedzmy wspólnie nazwisko strzelca bramki: Konstantinos Trianta... - zainicjował spiker Adam Wosik w sobotę.

-...fyllopoulos - bez problemów odpowiedzieli fani Pogoni. Chyba na żadnego gola nie czekali, jak właśnie „greckiej skały”. „Kostas” błyskawicznie zyskał sympatię kibiców i trenera Kosty Runjaica. W tej chwili nikt nie myśli o zmianach w defensywie i cierpi Igor Łasicki, którego również sprowadzono latem. A w mediach społecznościowych wysyp śmiesznych memów z Triantafyllopoulosem w roli głównej.

Bez wątpienia był najrówniej grającym Portowcem z Wisłą Kraków. Pewny w obronie, skuteczny przy rzucie rożnym. Może nie był to występ idealny, ale w pełni zasłużył na tytuł „piłkarza meczu”. Zresztą nie tylko „Głos” tak twierdzi.

- Gol oczywiście cieszy, ale dla nas defensorów najważniejsze jest to, że nic nie straciliśmy. To mój pierwszy gol dla Pogoni i stąd taka radość. W dodatku zakończyło się wynikiem 1:0, więc to było kluczowe trafienie - mówił „Kostas” po meczu. To dodajmy, że wychowanek Panathinaikosu Ateny w tamtej lidze ostatnią bramkę strzelił w sezonie 2014/15.

- Fantastycznie było znów wygrać. Atmosfera jest bardzo dobra. Po tych kilku meczach w Polsce mogę powiedzieć, że liga jest trudna. Nie można się spodziewać żadnego wyniku przed spotkaniem. Każdy mecz jest inny i trudny. Trzeba byś silnym i szybkim. Podoba mi się ta liga, cieszę się grą - twierdzi.

W jego cieniu jest Zech. Austriak sprawia wrażenie pewnego siebie. Nie boi się mieć piłki przy sobie, świetnie czyta grę i często po wyprzedzeniach przechwytuje piłkę. Ale ma też takie błędy wynikające z nonszalancji lub złego ustawienia.

W sobotę słabszy występ zanotował Stipica, którego wyróżnialiśmy po trzech poprzednich meczach. Tym razem Chorwat miał mniej pracy, ale i popełnił dwa błędy przy dośrodkowaniach. Na szczęście - bez konsekwencji.

Pod mocniejszą obserwacją w meczu z Wisłą był Marcin Listkowski. Młody pomocnik po raz pierwszy zagrał w podstawowym składzie. Pogoń bramki z gry nie zdobyła, ale Listkowski cały czas był pod grą. W pierwszej połowie, gdy Wisła chciała tylko przekopywać piłkę na połowę Portowców, to nasz zawodnik szukał różnych rozwiązań - próbował strzelać z dystansu lub takie pozycje wypracować kolegom, a gdy trzeba było odpalał skrzydła. Zabrakło konkretów, ale tak wyglądał cały mecz z wiślakami. Gdy rywal będzie bardziej odważniejszy - skorzysta i Listkowski. Na pewno zasłużył, by utrzymać miejsce w „11” na mecz z Koroną Kielce. Te spotkanie zakończy 5. kolejkę - w poniedziałek, 19 sierpnia.


Polecamy