Pogoń – Legia Warszawa 2:1. Mistrz Polski bezradny w Szczecinie [ZDJĘCIA]
Pogoń Szczecin potwierdziła świetną dyspozycję z ostatnich tygodni i pewnie pokonała mistrza Polski. Legia dopiero w doliczonym czasie gry zdobyła bramkę.
[xlink]1d85e278-35b4-fcd7-63bd-1219d346b0e2,1a2b1c86-e0dc-8449-ac80-036cfb063514[/xlink]
Mecz na szczycie nie mógł się dla Portowców lepiej rozpocząć. Od pierwszego gwizdka podopieczni Kosty Runjaica byli aktywniejsi, szukali okazji na szybkie akcje. Z pressingiem zapędzali się na pole karne Legii, a goście mieli problemy z konstruowaniem akcji. Jednym słowem – nic nowego, bo w takim stylu Pogoń punktowała w ostatnich kolejkach. Szybko szczecinianie potwierdzili przewagę bramką. W 12. minucie z rożnego wrzucał Radosław Majewski, a Kamil Drygas ubiegł obrońców i bramkarza i z bliska strzelił do siatki główką. Niemal identycznie strzelił również rok temu, gdy Pogoń przegrała z Legią 1:3. Wtedy Portowców prowadził awaryjnie Rafał Janas, a po tym spotkaniu dowodzenie w drużynie przejął Runjaic.
Legia długo nie potrafiła właściwie zareagować. Sprawiała wrażenie bezradnej na świetnie usposobionych Portowców. Ci atakowali, mieli wyraźną przewagę w środku boiska, a dzięki temu próbowali podwyższyć prowadzenie. Legioniści dopiero w 34. minucie wprowadzili piłkę w pole karne Pogoni, ale łatwo David Niepsuj zażegnał niebezpieczeństwo. Minutę później było jeszcze groźniej – po rogu piłkę strącał Artur Jędrzejczyk. Trafił jednego z obrońców i poszła kontra. Goście domagali się karnego za zagranie ręką Huberta Matyni, ale sędzia Daniel Stefański był pewny tego, że wycelował w głowę obrońcy, a za protesty ukarał żółtą kartką Marko Vesovicia.
Mecz się jednak wyrównał. Goście na dobre się przebudzili i coraz więcej pracy miał Łukasz Załuska. Pogoń czas odpoczynku przetrwała bez strat, więc do przerwy miała fantastyczny wynik.
Zaraz po przerwie Legia przejęła inicjatywę, ale Portowcy nie byli bierni – próbowali kontrować. Załuskę szybko sprawdził Adam Hlousek, ale z jego główką bramkarz sobie poradził. Po drugiej stronie boiska brakowało akcji kończonych uderzeniem. Spokojny przez godzinę Runjaic coraz częściej podskakiwał i pokrzykiwał na zawodników, by jeszcze wyżej wyszli, a nie czekali tylko na wyrównanie.
Poskutkowało, bo jego zawodnicy zaczęli piłkę szanować, nie silili się na szybkie i ryzykanckie akcje. Raczej trzymali się przy piłce, wymieniali dużo podań. Kibice kilka razy zawołali „ole”, ale faktycznie profesorska gra przypadła wszystkim do gustu.
Zwieńczeniem tej dobrej gry był fantastyczny gol Zvonimira Kozulja. Bośniak kropnął z 30. metrów, a piłka wpadła pod poprzeczkę bramki Legii. Ten gol padł w doskonałym momencie, bo chwilę wcześniej kontuzji doznał filar obrony Sebastian Walukiewicz i musiał opuścić boisko.
Legia nie miała nic do stracenia, więc przez kilka minut mocno przycisnęła. Pogoń broniła się skutecznie. Goście w doliczonym czasie gry (sędzia przedłużył spotkanie o 5 minut) zdobyli honorowego gola, akurat wtedy, gdy kibice zaintonowali hymn państwowy.
Pogoń Szczecin – Legia Warszawa 2:1 (1:0)
Bramka: Drygas (12.), Kozulj (76.) - Martins (92.)
Pogoń: Załuska – Niepsuj Ż, Walukiewicz (76. Rudol), Dwali Ż, Matynia – Kowalczyk Ż (61. Delew), Kozulj (88. Guarrotxena), Drygas, Podstawski, Majewski - Buksa.
Legia: Majecki – Vesović Ż, Wieteska, Jędrzejczyk, Hlousek Ż – Kucharczyk (60. Kulenović), Martins, Antolić (60. Cafu), Szymański, Nagy - Carlitos.
Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów: ok. 13 564