Podział punktów w Zabrzu. Lechici stracili prowadzenie po przerwie
W trzecim niedzielnym meczu Ekstraklasy, Górnik Zabrze podzielił się punktami z Lechem Poznań przed własną publicznością. W obu drużynach skutecznością wykazali się napastnicy: dla Lecha trafił Łukasz Teodorczyk, a bramkę dla Górnika strzelił Mateusz Zachara.
fot. Arkadiusz Ławrywianiec
Goły kibic wbiegł na murawę podczas meczu Górnika z Lechem (ZDJĘCIA)
Mecz w Zabrzu zaczął się po myśli przyjezdnych. Lech od pierwszej minuty był stroną przeważającą i już w pierwszym kwadransie było kilka okazji do zdobycia gola. Obrońcy Górnika najwięcej problemów mieli z Łukaszem Teodorczykiem, który po raz pierwszy w tym sezonie zagrał od pierwszej minuty. Popularny "Teo" unie musiał długo czekać, żeby uczcić swój powrót do wyjściowej jedenastki. W 19. minucie reprezentant Polski otrzymał dokładne podanie od jednego z partnerów, pobawił się jeszcze trochę z defensorami rywala i silnym strzałem pokonał Pavelsa Steinborsa.
Od tego momentu inicjatywę przejęli zabrzanie. Najpierw po dośrodkowaniu z rzutu rożnego na bramkę Buricia groźnie strzelał Augustyn, potem po krótkim rozegraniu rzutu wolnego niebezpiecznie strzelał Gancarczyk, a później Radosław Sobolewski strzelając z bliskiej odległości trafi w leżącego na murawie Zacharę. Można więc powiedzieć, że piłkarze obu drużyn rozgrzali publiczność, lecz niektórzy nie potrafili sobie z tym poradzić. W pewnym momencie jeden z kibiców zdjął z siebie ubranie i wbiegł na murawę.
Na początku drugiej połowie mecz się nieco zaostrzył co skutkowało czterema żółtymi kartkami w ciągu 15 minut. Jednak przewaga optyczna wciąż byłą po stronie Górnika i wydawało się, że z taką grą zabrzanie w końcu doprowadzą do wyrównania. Udało im się to w 58. minucie, choć trzeba przyznać, że przy akcji Rafał Kosznika zespołowi z ulicy Roosevelta dopisało szczęście. Kosznik prawdopodobnie chciał oddać strzał, ale piłka po jego zagraniu trafiła Mateusza Zacharę i wpadła do siatki obok bezradnego Jasmina Buricia.
Zabrzanie powinni uznać remis za korzystny wynik, bowiem rywalem był w końcu wicemistrz Polski, który rozpoczął sezon od efektownego zwycięstwa z Piastem Gliwice. Jednak ekipa czternastokrotnych mistrzów Polski nie zamierzała się zadowolić jednym punktem i na szczęście dla widowiska wciąż atakowała. Lechowi też nie podobał się wynik 1:1 i niewiele brakowało, by po uderzeniu Lovrencsicsa rezultat uległ zmianie. Groźniejszą okazję stworzyli zabrzanie. na dziesięć minut przed końcem spotkania Madej posłał znakomite podanie do Gergela, a ten w doskonałej sytuacji uderzył wprost w bramkarze. To mogła być piłka meczowa!
Remis można uznać za sprawiedliwy wynik, choć trzeba oddać Lechowi, że miał więcej celnych strzałów (5-2) i mógł zapewnić sobie zwycięstwo w pierwszej połowie. A Górnik? Rafał Musioł z Dziennika Zachodniego słusznie zauważył na Twitterze, że w Zabrzu chyba jeszcze wszyscy żyją Mundialem.