Podział punktów w Siedlcach, Pogoń urwała punkty liderowi
Wisła Płock przyjeżdżała do Siedlec w roli faworyta, ale już po pierwszych dwóch kwadransach tylko najwięksi optymiści mogli sądzić, iż goście wrócą do domu z punktami. Po czerwonej kartce Kwiatkowskiego sytuacja zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni, dzięki czemu fani zgromadzeni na stadionie byli świadkami fascynującego widowiska. Ostatecznie Wisła zremisowała z Pogonią 2:2.
fot. Daniel Jastrzębski
Przed pierwszym gwizdkiem na faworyta spotkania typowano gości, którzy dosyć komfortowo usadowili się na pozycji lidera. Początek meczu nie zapowiadał tak wielkich emocji w późniejszych fragmentach - pierwszy, niegroźny celny strzał fani zgromadzeni na stadionie oglądali dopiero po dziesięciu minutach gry.
Arbiter poczynił pierwsze wpisy w notesie w czternastej minucie, kiedy to musiał ukarać Magdonia, a już chwilę później odnotował także premierowe trafienie. Adam Czerkas świetnie odnalazł się w szesnastce po rzucie rożnym, uderzył bardzo dokładnie, a piłka po locie parabolicznym zatrzepotała w siatce przeciwnika.
Drugi kwadrans to okres kluczowych wydarzeń w kontekście końcowego wyniku. Kosiec świetnie przedzierał się z piłką przy linii końcowej, a po wbiegnięciu w pole karne padł na murawę. Łukasz Nadolski nie widział innego sposobu na zatrzymanie przeciwnika jak atak wślizgiem - arbiter po tym zagraniu bez wahania wskazał na wapno. Do jedenastki podszedł Adam Czerkas i pewnym strzałem w prawy róg po raz drugi w dzisiejszym meczu umieścił piłkę w bramce. Siedlczanie mogli być w komfortowej sytuacji, gdyby nie idiotyczne zachowanie Kwiatkowskiego, który bezpardonowo zaatakował Burkhardta wyprostowanymi nogami. Od tej chwili siedlczanie musieli radzić sobie w dziesiątkę.
Końcówka pierwszej odsłony to głównie kontuzje, przepychanki oraz interwencje masażystów. Po jednej z takich sytuacji Góralski powinien był oddać rywalom piłkę w geście fair play, jednak postanowił kontynuować grę. Spotkało się to z ogromną porcją gwizdów z trybun, które towarzyszyły zawodnikom do końca spotkania. Należy jeszcze wspomnieć, że z akcji Góralskiego nie wynikło żadne zagrożenie.
Druga odsłona rozpoczęła się od dwóch mocnych ciosów. Wykonawcami byli piłkarze Wisły - Łukasz Sekulski i Tomasz Grudzień. Najpierw pierwszy z nich precyzyjnie przymierzył z linii szesnastki, a kilkadziesiąt sekund później drugi z wymienionych graczy pokonał Kozaczyńskiego uderzeniem głową z bliskiej odległości. Już niespełna dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej odsłony na tablicy świetlnej widniał wynik 2:2 i trudno było doszukiwać się jakichkolwiek argumentów po stronie gospodarzy. W 60. minucie golkiper gości po raz pierwszy po zamianie stron dostał szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności. Wójcik zdeycdował się na bezpośredni strzał z rzutu wolnego - piłka zmierzała w okienko, jednak Szczepankiewicz wykazał się znakomitym refleksem i uchronił swój zespół przed utratą trzeciej bramki.
Po ciekawszym fragmencie przyszedł czas na spokojniejszy moment spotkania. Goście nie mogli wykreować sobie dogodnych okazji, zaś Pogoń nieskutecznie kontratakowała. W 84. minucie Janus uderzał z ostrego kąta, ale Kozaczyński stał na posterunku i efektownie wybronił strzał pomocnika Wisły. W ostatniego gwizdka wynik nie uległ już zmianie. Robert Kwiatkowski jest niekwestionowanym zwycięzcą plebiscytu na anty-bohatera meczu. Gdyby nie jego bezsensowne zagranie Pogoń zapewne bezpiecznie dowiozłaby korzystny wynik do końca, a tak doszło do podziału punktów. Wisła może pluć sobie w brodę, gdyż przez większość meczu grali w przewadze, a mimo to nie udało im się wywalczyć kompletu punktów w Siedlcach.
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida