menu

Podział punktów w Siedlcach, Pogoń urwała punkty liderowi

11 maja 2013, 19:41 | Maciej Frelek

Wisła Płock przyjeżdżała do Siedlec w roli faworyta, ale już po pierwszych dwóch kwadransach tylko najwięksi optymiści mogli sądzić, iż goście wrócą do domu z punktami. Po czerwonej kartce Kwiatkowskiego sytuacja zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni, dzięki czemu fani zgromadzeni na stadionie byli świadkami fascynującego widowiska. Ostatecznie Wisła zremisowała z Pogonią 2:2.

Z perspektywy całego spotkania podział punktów wydaje się być zasłużonym wynikiem.
Z perspektywy całego spotkania podział punktów wydaje się być zasłużonym wynikiem.
fot. Daniel Jastrzębski

Przed pierwszym gwizdkiem na faworyta spotkania typowano gości, którzy dosyć komfortowo usadowili się na pozycji lidera. Początek meczu nie zapowiadał tak wielkich emocji w późniejszych fragmentach - pierwszy, niegroźny celny strzał fani zgromadzeni na stadionie oglądali dopiero po dziesięciu minutach gry.

Arbiter poczynił pierwsze wpisy w notesie w czternastej minucie, kiedy to musiał ukarać Magdonia, a już chwilę później odnotował także premierowe trafienie. Adam Czerkas świetnie odnalazł się w szesnastce po rzucie rożnym, uderzył bardzo dokładnie, a piłka po locie parabolicznym zatrzepotała w siatce przeciwnika.

Drugi kwadrans to okres kluczowych wydarzeń w kontekście końcowego wyniku. Kosiec świetnie przedzierał się z piłką przy linii końcowej, a po wbiegnięciu w pole karne padł na murawę. Łukasz Nadolski nie widział innego sposobu na zatrzymanie przeciwnika jak atak wślizgiem - arbiter po tym zagraniu bez wahania wskazał na wapno. Do jedenastki podszedł Adam Czerkas i pewnym strzałem w prawy róg po raz drugi w dzisiejszym meczu umieścił piłkę w bramce. Siedlczanie mogli być w komfortowej sytuacji, gdyby nie idiotyczne zachowanie Kwiatkowskiego, który bezpardonowo zaatakował Burkhardta wyprostowanymi nogami. Od tej chwili siedlczanie musieli radzić sobie w dziesiątkę.

Końcówka pierwszej odsłony to głównie kontuzje, przepychanki oraz interwencje masażystów. Po jednej z takich sytuacji Góralski powinien był oddać rywalom piłkę w geście fair play, jednak postanowił kontynuować grę. Spotkało się to z ogromną porcją gwizdów z trybun, które towarzyszyły zawodnikom do końca spotkania. Należy jeszcze wspomnieć, że z akcji Góralskiego nie wynikło żadne zagrożenie.

Druga odsłona rozpoczęła się od dwóch mocnych ciosów. Wykonawcami byli piłkarze Wisły - Łukasz Sekulski i Tomasz Grudzień. Najpierw pierwszy z nich precyzyjnie przymierzył z linii szesnastki, a kilkadziesiąt sekund później drugi z wymienionych graczy pokonał Kozaczyńskiego uderzeniem głową z bliskiej odległości. Już niespełna dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej odsłony na tablicy świetlnej widniał wynik 2:2 i trudno było doszukiwać się jakichkolwiek argumentów po stronie gospodarzy. W 60. minucie golkiper gości po raz pierwszy po zamianie stron dostał szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności. Wójcik zdeycdował się na bezpośredni strzał z rzutu wolnego - piłka zmierzała w okienko, jednak Szczepankiewicz wykazał się znakomitym refleksem i uchronił swój zespół przed utratą trzeciej bramki.

Po ciekawszym fragmencie przyszedł czas na spokojniejszy moment spotkania. Goście nie mogli wykreować sobie dogodnych okazji, zaś Pogoń nieskutecznie kontratakowała. W 84. minucie Janus uderzał z ostrego kąta, ale Kozaczyński stał na posterunku i efektownie wybronił strzał pomocnika Wisły. W ostatniego gwizdka wynik nie uległ już zmianie. Robert Kwiatkowski jest niekwestionowanym zwycięzcą plebiscytu na anty-bohatera meczu. Gdyby nie jego bezsensowne zagranie Pogoń zapewne bezpiecznie dowiozłaby korzystny wynik do końca, a tak doszło do podziału punktów. Wisła może pluć sobie w brodę, gdyż przez większość meczu grali w przewadze, a mimo to nie udało im się wywalczyć kompletu punktów w Siedlcach.

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida


Polecamy