menu

3 liga grupa IV. KS Wiązownica wygrywa w Dębicy mecz o „sześć punktów”. Zobacz zdjęcia

23 marca, 20:46 | Sławomir Oskarbski

Nie potrafią w tym sezonie piłkarze Wisłoki punktować u siebie. Ostatni raz wygrali 21 października ze Świdniczanką, potem przyszły rozczarowujące remisy z Czarnymi i Karpatami oraz seria porażek. Przegrana z Wiązownicą jest już trzecią z rzędu na własnym stadionie, a bolesną tym bardziej, że poniesioną z konkurentem w walce o utrzymanie.


fot. Sławomir Oskarbski

fot. Sławomir Oskarbski

fot. Sławomir Oskarbski

fot. Sławomir Oskarbski

fot. Sławomir Oskarbski

fot. Sławomir Oskarbski

fot. Sławomir Oskarbski

fot. Sławomir Oskarbski

fot. Sławomir Oskarbski

fot. Sławomir Oskarbski

fot. Sławomir Oskarbski

fot. Sławomir Oskarbski

fot. Sławomir Oskarbski

fot. Sławomir Oskarbski

fot. Sławomir Oskarbski

fot. Sławomir Oskarbski

fot. Sławomir Oskarbski

fot. Sławomir Oskarbski

fot. Sławomir Oskarbski
1 / 19

Zanim jednak przyjezdni otworzyli wynik, swoje okazje mieli biało-zieloni. W 19 minucie ładną akcją popisał się Tomasz Bała, jednak kiedy przyszło ją zakończyć strzałem, z kilku metrów uderzył nad poprzeczką. Kilka minut później wykazał się Kacper Piechota, który obronił mocny strzał zza pola karnego. W 30 min. przez chwilę z gola cieszyli się przyjezdni. Ich radość przerwała uniesiona w górę chorągiewka sędziego liniowego. Później ładnym rajdem lewą flanką popisał się Jakub Ożóg, który mijał każdego, kogo spotkał na swojej drodze. Dopiero odważna interwencja Filipa Kramarza, który rzucił się zawodnikowi gości pod nogi, zażegnała zagrożenie dla Wisłoki. W rewanżu z dystansu uderzył Dominik Kulon, ale trafił prosto w bramkarza, który nie miał problemu ze złapaniem piłki. Kiedy wszyscy oczekiwali już na gwizdek kończący pierwszą odsłonę, ruchliwy Ożóg wywalczył rzut karny, a Arkadiusz Kasia zmylił Kramarza i wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

Po przerwie biało-zieloni zaatakowali z większym animuszem. Dość szybko przyniosło to efekt. Miejscowi wykonywali serię rzutów rożnych. Po jednym z nich groźnie uderzył Geniec, ale Piechota wybił piłkę z linii bramkowej. Po kolejnym kornerze musiał już jednak wyciągnąć piłkę z siatki. Wydawało się, że wyrównanie jeszcze bardziej uskrzydli piłkarzy Wisłoki, którzy niesieni dopingiem kibiców postarają się o kolejne gole. Nic takiego się jednak nie stało. Biało-zieloni mieli problem ze stwarzaniem klarownych sytuacji, a na swoje nieszczęście sprezentowali drugą bramkę dla przyjezdnych. Totalne pogubienie w szeregach obronnych Wisłoki wykorzystał Arkadiusz Kasia, który przejął piłkę i bez wysiłku drugi raz pokonał Kramarza. W razie porażki w Dębicy, Wiązownica zostałaby przeskoczona w tabeli przez Wisłokę, natomiast zwycięstwo pozwoliło jej odskoczyć od tego konkurenta na pięć punktów.

– Dwa ostatnie mecze pokazały, że jesteśmy w dobrej formie, jednak troszeczkę sędziowie, troszeczkę brak szczęścia i kończyło się remisami. Dzisiaj konsekwentnie chcieliśmy powalczyć o trzy punkty, bo zdawaliśmy sobie sprawę z sytuacji w tabeli. To był mecz o sześć punktów i cieszę się, że sprostaliśmy zadaniu – skomentował zadowolony ze zwycięstwa Waldemar Warchoł, trener Wiązownicy.

Wisłoka Dębica – Wiązownica 1:2 (0:1)


Bramki: 0:1 A. Kasia 45+1-k., 1:1 Markiewicz 57-sam., 1:2 A. Kasia 74.

Wisłoka: Kramarz – Geniec ż, Bednarz, Bogacz (77 Siedlik), Grasza – Iwanicki ż (69 Maik ż), Tyl, Łanucha – Smoleń (61 Zawiślak), Bała, Kulon (61 Czernysz). Trener Bartosz Zołotar.

Wiązownica: Piechota – Tonia ż, Cieśla ż (70 Melinyshyn), Tabor, Markiewicz – Ożóg ż (59 Omuru), Serafin ż, Janiczak (83 Wójcik), Rak ż, Płaneta – A. Kasia. Trener Waldemar Warchoł.

Sędziował Łukiewicz (Rzeszów). Widzów 400.


Polecamy