3 liga. Dwa nokdauny w Wiązownicy. KS ogrywa Wisłokę Dębica. Zobacz zdjęcia i przeczytaj relację
Kibice zobaczyli dwa mocne nokdauny w tym starciu: na początku pierwszej połowy i na początku drugiej, po których Wisłoka nie mogła się długo pozbierać. Mecz rozpoczął się z półgodzinnym opóźnieniem, bo na kilka minut przed pierwszym gwizdkiem nad Wiązownicą rozpętała się potężna burza.
Na śliskiej murawie zdecydowanie lepiej czuli się gospodarze, którzy już po niespełna 10 minutach wygrywali dwoma golami. Najpierw w 2 minucie kapitalnym uderzeniem z woleja, z lewego narożnika szesnastki, w samo okienko popisał się Arkadiusz Kasia, potem, w 9 minucie do siatki Wisłoki z bliska trafił Grzegorz Janiczak. Dębiczanie byli na kolanach i wydawało się, że mogą się już nie pozbierać, tym bardziej że rozpędzeni gospodarze wciąż atakowali.
Kolejną okazję miejscowi mieli w 14 minucie, ale tym razem piłka tylko ostemplowała poprzeczkę biało zielonych. Nieco wcześniej pierwszą szansę na zmianę wyniku zmarnowali przyjezdni, bo strzał z dogodnej pozycji Łukasza Siedlika wybronił Mateusz Zając. W 20 minucie Serhij Melinyshyn faulował w polu karnym Krzysztofa Zawiślaka i sędzia wskazał na wapno. Bramkarz Wiązownicy wprawdzie wyczuł intencje Damiana Łanuchy, ale uderzenie kapitana Wisłoki było na tyle silne, że wpadło tuż przy słupku. Od tego momentu mecz zrobił się bardziej wyrównany i trochę spokojniejszy.
W 32 minucie z dystansu obok bramki gości strzelał Janiczak. W 34 minucie natomiast nad bramką gospodarzy hukną Siedlik. W 37 minucie blisko doprowadzenia do remisu był Łanucha, ale uderzył zbyt silno i piłka poleciała za wysoko. W 44 minucie golkipera Wisłoki próbował zaskoczyć Kasia, ale ten wyciągnął się jak długi i zdołał wybić futbolówkę.
Druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza, od szybkiego gola. Kornel Kordas wykorzystał dynamiczną akcję Wesleya Omuru. Wisłoka znowu była mocno zepchnięta do defensywy. W 65 minucie tuż nad poprzeczką przyjezdnych główkował Janiczak, a pięć minut później celnie z kilku metrów przymierzył Marcin Bacza i KS Wiązownica miała już na koncie cztery gole. Wisłoka próbowała coś naprawić jednak jak udało się jej przebić przez defensywę miejscowych, to fatalnie pudlowała.
Dopiero w 85 minucie Przemysław Nalepka wykorzystał błąd Jana Maca i będąc w sytuacji sam na sam z bramkarzem Wiązownicy trafił na otarcie łez.
– Ciężko mi powiedzieć, co się z nami stało na początku meczu. Tracimy dwa gole w 10 minut, po zmianie stron, gdy mamy kontakt dzieje się podobnie, szybka bramka i gospodarze mają ułożone spotkanie. Mogę jedynie przeprosić naszych kibiców, którzy przez cały czas nas wspierali – mówił po meczu Bartosz Zołotar, trener Wisłoki. napisał:– Myślę, że mogę to wytłumaczyć – wtrącił szkoleniowiec KS-u Wiązownica Waldemar Warchoł – byliśmy mocno podrażnieni ostatnim meczem w Tarnowie, gdzie wygrana dosłownie się nam wymknęła. Chłopcy bardzo chcieli szybko zrobić bezpieczną przewagę, wyszli na boisko mocno zdeterminowani. Cieszę się z kolejnego dobrego występu - podsumował Warchoł. napisał:KS Wiązownica - Wisłoka Dębica 4:2 (2:1)
BRAMKI: 1:0 A. Kasia 2, 2:0 Janiczak 9, 2:1 Łanucha 20 karny, 3:1 Kordas 48, 4:1 Bacza 70, 4:2 Nalepka 85.
Wiązownica: Zając - Tonia, Melinyshyn ż (68. Mac), Cieśla, Kordas - Omuru (68. Bacza), A. Kasia, Michalik (80. Magdziak), Janiczak - Rak ż, Tabor (80. Musik) Trener: Waldemar Warchoł.
Wisłoka: Kramarz - Szczodry (75. Kulon), Grasza, Bogacz, Smoleń (83. Kontrabecki) - Łanucha, Strózik (83. Nazarenko), Iwanicki ż (62. Żmuda), Bednarz - Zawiślak ż, Siedlik (62. Nalepka). Trener: Bartosz Zołotar.
Sedziował: Tatarzyński (Kraków). Widzów: 250.