Podbeskidzie – Korona LIVE! Ostatni dzwonek dla bielszczan
W pierwszym meczu 35. kolejki Ekstraklasy Podbeskidzie Bielsko-Biała zmierzy się u siebie z Koroną Kielce. Dla gospodarzy, którzy zajmują ostatnie miejsce w tabeli, to ostatnia szansa na przebudzenie i skuteczną walkę o utrzymanie w lidze.
fot. Jakub Ziemianin
Wiosna 2013. Podbeskidzie po trzech kolejnych meczach bez zwycięstwa jest ostatnie w tabeli i na trzy kolejki przed końcem traci sześć punktów do bezpiecznego, czternastego miejsca. Jest już jedną nogą w pierwszej lidze, ale później w trzech spotkaniach zdobywa komplet punktów i w dramatycznych okolicznościach pozostaje w lidze. Dziś właśnie tę historię sprzed trzech lat wspomina się w Bielsku-Białej najchętniej. To ona daje „Góralom” nadzieję, że także tym razem uda się uciec spod topora.
Z przetrąconym kręgosłupem
Ale poza góralskim charakterem, który w poprzednich latach pozwalał Podbeskidziu wychodzić z największych opresji, na próżno szukać argumentów przemawiających za drużyną Roberta Podolińskiego. Bielszczanie w kiepskim stylu przegrali wszystkie cztery mecze w rundzie finałowej, a do pojedynku z Koroną Kielce przystąpią osłabieni, jak nigdy wcześniej w tym sezonie. W piątkowy wieczór mecz z trybun obejrzą Marek Sokołowski, Damian Chmiel (obaj kartki) i Mateusz Szczepaniak (kontuzja). Czyli zawodnicy, którzy przez większość sezonu tworzyli kręgosłup wyjściowej jedenastki.
- Podobnie było pod koniec roku, gdy też mieliśmy problemy kadrowe. Ale wydaje mi się, że jesteśmy w lepszej sytuacji, niż wtedy. Cieszy mnie powrót Olega Veretilo, zdrowy jest też Jozef Piacek. Obaj dużo wnoszą do naszej gry defensywnej – zachowuje optymizm Podoliński.
Według trenera Podbeskidzia problemem jego drużyny nie jest brak wystarczającego zaangażowania, a zbyt duża nerwowość. – W Białymstoku rozegraliśmy bardzo dobry mecz, nie pozwalaliśmy Jagiellonii na zbyt wiele, a mimo to zdarzyło nam się zbyt dużo indywidualnych błędów. Siedzi w nas sportowa złość, każda seria kiedyś się kończy – zaznacza Podoliński.
Największe stadionowe zadymy w ostatnich latach w Polsce
O krok od utrzymania
By sięgnąć w piątek po komplet punktów, Podbeskidzie musi przełamać dwie serie – zarówno swoich niepowodzeń, jak i meczów bez porażki Korony Kielce. Ostatnia przegrana zespołu Marcina Brosza? 27 lutego w Łęcznej (2-3). Od tamtej pory kielczanie punktowali w dziesięciu kolejnych spotkaniach, remisując m.in. w Bielsku-Białej. - Korona to bardzo solidny zespół, który z każdego meczu potrafi wycisnąć minimum punkt, to jest jego charakterystyczna cecha. Nie jest żadnym odkryciem, że atutami kielczan są Cabrera i dwóch bardzo kreatywnych bocznych pomocników – komplementuje rywala trener Podbeskidzia.
Wygrywając pod Klimczokiem, Korona zapewni sobie utrzymanie w Ekstraklasie. – Chcemy to załatwić jak najszybciej. Wiemy, jakie rywale mają problemy. Wypadło im kilku bardzo ważnych zawodników, są w kryzysie, przede wszystkim mentalnym. Postaramy się to wykorzystać – deklaruje pomocnik Korony, Rafał Grzelak.
Spotkanie na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej rozpocznie się o godzinie 18:00, a poprowadzi go sędzia Tomasz Kwiatkowski z Warszawy.