Plizga: Chcieliśmy się zrehabilitować za mecz z Lechią
Po wygranym meczu z Wisłą Kraków (5:2), zawodnicy białostockiej Jagiellonii byli, co zrozumiałe, w bardzo dobrym nastroju. Jednym z nich był Dawid Plizga, który przeciwko Białej Gwieździe rozegrał znakomite spotkanie. Po spotkaniu wychowanek klubu Stadion Śląski Chorzów cieszył się, że zespołowi udało się zrehabilitować za kiepski występ i porażkę w czwartkowym starciu z Lechią Gdańsk.
fot. Maciej Gilewski/jagiellonia.pl
- Wiedzieliśmy, że gorszego meczu niż z Lechią, to nie zagramy. Chcieliśmy się za to zrehabilitować – może nie mówiliśmy tego głośno, bo często ocenia się nas po tym, ale cieszymy się, że udało nam się zrehabilitować i pokonaliśmy Wisłę - komentował zwycięski pojedynek ofensywny piłkarz Jagiellonii, który w tym sezonie, z siedmioma trafieniami, przebił już swoje najlepsze osiągnięcie strzeleckie w jednych rozgrywkach.
Mimo to, były gracz Zagłębia nie przywiązuje do tego wielkiej wagi. - Nieważne, kto strzela, ważne, żebyśmy zwyciężali. Może to jakiś slogan, ale na pewno prawdziwy, bo w tym meczu strzelali wszyscy i to jest ważne, że strzelanie goli rozkłada się to na cały zespół - mówił Plizga, który przyznał też, że zamierza jeszcze poprawić swoje osiągnięcie. - Jeszcze zostało trochę meczów do końca, potem ta runda finałowa i może nazbieram tych goli trochę więcej.
Choć Jaga dzisiaj zaprezentowała się bardzo dobrze w ofensywie, to jej 28-letni zawodnik zauważył, że łyżeczką dziegciu w tej beczce miodu są dwie łatwo stracone bramki. - Dzisiaj mieliśmy dużo więcej okazji, ale wykorzystaliśmy to, co nam się udało. Myślę, że pięć goli to i tak sporo przy bardzo solidnej obronie Wisły. Cieszymy się z tego, ale z drugiej szkoda, że straciliśmy dwie bramki. Można je stracić, ale po ładnych akcjach, a nie stałych fragmentach gry - zakończył były reprezentant naszego kraju.