menu

PKO Ekstraklasa. Tęgie lanie przy Bułgarskiej. Lech Poznań rozgromił osłabioną Wisłę Kraków

5 października 2019, 19:24 | Maciej Lehmann

PKO Ekstraklasa. Grająca bez kilku podstawowych piłkarzy Wisła Kraków nie miała nic do powiedzenia w starciu z Lechem Poznań. Przy Bułgarskiej Kolejorz rozbił "Białą Gwiazdę" 4:0. Na listę strzelców wpisali się Darko Jevtić, Christian Gytkjaer, Kamil Jóźwiak i Filip Marchwiński. Na trybunach poznańskiego obiektu zasiadło 15 809 widzów.

Lechici zdeklasowali Wisłę Kraków
fot. Grzegorz Dembiński
Lechici zdeklasowali Wisłę Kraków
fot. Grzegorz Dembiński
Lechici zdeklasowali Wisłę Kraków
fot. Grzegorz Dembiński
Lechici zdeklasowali Wisłę Kraków
fot. Grzegorz Dembiński
Lechici zdeklasowali Wisłę Kraków
fot. Grzegorz Dembiński
Lechici zdeklasowali Wisłę Kraków
fot. Grzegorz Dembiński
Lechici zdeklasowali Wisłę Kraków
fot. Grzegorz Dembiński
Lechici zdeklasowali Wisłę Kraków
fot. Grzegorz Dembiński
Lechici zdeklasowali Wisłę Kraków
fot. Grzegorz Dembiński
1 / 9

PKO Ekstraklasa: Lech Poznań - Wisła Kraków 4:0


[przycisk_galeria]
Pierwszą połowę w wykonaniu Lecha można by podsumować krótko - wynik lepszy niż gra. Kolejorz przez kwadrans miał olbrzymie problemy z pressingiem Wisły. A spodziewano się przecież czegoś zupełnie innego. "Biała Gwiazda" przyjechała do Poznania bardzo osłabiona. Za kartki pauzować musieli podstawowi stoperzy Sadlok i Janicki. Goście mieli też problemy na bokach obrony. Na prawej stronie występował Boguski, a na lewej rok temu oddany bez żalu do Krakowa wychowanek Lecha - 19-letni Marcin Grabowski. Aż prosiło się, by energiczniej zaatakować, zmusić tę awaryjnie zestawioną defensywę do błędu.

Tymczasem poznaniacy byli ospali, anemiczni, łatwo tracili piłkę w środkowej strefie i zamiast wziąć sprawy w swoje ręce, czekali raczej na to, co zrobią goście. W 4. min. Kamil Wojtkowski poradził sobie z dwoma lechitami i huknął z ostrego kąta w boczną siatkę. Potem w środek bramki uderzył Marcin Grabowski. Słabo wyglądali nasi środkowi pomocnicy Moder i Muhar, którzy przegrywali pojedynki z szybszymi i bardziej zdeterminowanymi rywalami.

Na szczęście Lech powoli zaczął łapać swój rytm. Duża w tym zasługa Kamila Jóźwiaka, który był zdecydowanie najaktywniejszym piłkarzem Kolejorza. Z jego indywidualnymi akcjami wiślacy mieli sporo problemów. W 28. min. przedarł się pod bramkę Wisły i znokautował mocnym strzałem swojego byłego kolegę Rafała Janickiego. Dobrze grał też Robert Gumny. Po jego dośrodkowaniu efektownym "szczupakiem" popisał się Moder, ale Buchalik był na posterunku.

W 40. min stało się to, co powinno się stać dużo wcześniej. Obrona gości popełniła kuriozalny błąd. Michał Buchalik podał na lewą stronę do Marcina Grabowskiego. Niedoświadczony obrońca chyba przestraszył się biegnącego na niego Kamila Jóźwiaka. Ten wślizgiem zagarnął piłkę i podał w pole karne do Darko Jevticia. Szwajcar ustawił sobie piłkę na lewej nodze i precyzyjnym, technicznym strzałem skierował ją w lewy dolny róg bramki.

Przed przerwą Kolejorz przeprowadził jeszcze jedną ładną akcję. Jakub Moder przedarł się z lewej strony do pola karne, mijając dwóch rywali jak slalomowe tyczki. Jego strzał zmierzający w bramkę w ostatniej chwili zablokował Rafał Janicki.

Po przerwie Janickiego nie zobaczyliśmy już na boisku. Odczuwał skutki strzału Jóźwiaka i poprosił o zmianę. Na boisko wszedł kolejny obrońca związany wcześniej z Lechem - Serafin Szota. W 56. min. młodzieżowy reprezentant Polski miał mnóstwo szczęścia, bo źle główkował i piłka odbiła mu się od ręki. Arbiter jednak nie zareagował, za co zebrał przeraźliwe gwizdy z trybun.

W tym momencie Kolejorz powinien prowadzić już wyżej, bo po dobrym podaniu Kamińskiego w świetnej sytuacji znalazł się Moder. 20-letni pomocnik, który znów zastępował kontuzjowanego Tibę, strzelił jednak wprost w Buchalika. Widać było jednak, że poznaniacy zmienili swoje podejście do tego meczu. Podkręcili tempo, walczyli z determinacją, zaczęli kreować sobie sytuacje strzeleckie.

W boczną siatkę strzelił Jóźwiak, ale był to wynik tego, że długo zupełnie bezproduktywny był Christian Gytkjaer. Nadeszła jednak 74. minuta i kolejny raz z dobrej strony pokazał się Kuba Kamiński, który mocno strzelił z 16 metrów. Buchalik zdołał obronić jego strzał, ale piłka spadła pod nogi Duńczyka, który z bliska skierował ją do siatki.

Chwilę później było już 3:0. Świetnym prostopadłym podaniem na wolne pole popisał się Joao Amaral. Będący w pełnym biegi Kamil Jóźwiaka uderzył z pola karnego, po dalszym rogu i Buchalik znów był bez szans.

Czwarty gol był popisem umiejętności Filipa Marchwińskiego. Otrzymał on prezent w postaci dobrego podania od Grabowskiego, naciskanego przez Jóźwiaka i Gumnego. Potem jednak młody lechita zachował się jak profesor. Balansem ciała na linii pola karnego Zmylił rywali i uderzył z 18 metrów precyzyjnie w prawy róg.

Piłkarz meczu: Kamil Jóźwiak
Atrakcyjność meczu: 6/10

[xlink]788d4774-a993-6b67-51d5-6fdb22a3c15e,6426dc67-3c16-87b5-afe7-3169740e4b26[/xlink]


Polecamy