PKO Ekstraklasa. Legia Warszawa zaczyna przypominać drużynę. Trzy punkty z Zagłębiem Lubin
PKO Ekstraklasa. Legia Warszawa łapie rytm. W 5. kolejce sięgnęła po drugi komplet punktów. U siebie pokonała Zagłębie Lubin 1:0 (1:0). Zadecydowała akcja, po której trafił Marko Vesović. Był to ostatni sprawdzian przed spotkaniem z Rangers FC w IV rundzie eliminacji Ligi Europy.
Mecz Legia Warszawa - Zagłębie Lubin 1:0
Do konferencji po meczu z Zagłębiem nie będę rozmawiał o spotkaniu z Glasgow Rangers. Muszę skupić się na ligowym rywalu, który jest bardzo wymagający – podkreślał w piątek trener Legii Aleksandar Vuković.
Serb niedzielne spotkanie potraktował bardzo poważnie. Choć w środę jego drużyna rozegrała 90 minut w upalnych Atenach, a w czwartek czeka ją jeden z najważniejszych meczów w sezonie – pierwsze starcie z Rangersami o awans do fazy grupowej Ligi Europy – nie dokonał żadnej zmiany w stosunku do zwycięskiego składu na Atromitos.
Na ławce rezerwowych tradycyjnie już pozostał najskuteczniejszy napasnik Legii Carlitos. W trzech poprzednich meczach ekstraklasy zanotował on kolejno 22. minuty i dwa zera. W dwóch ostatnich meczach pucharowych wchodził z ławki na końcówki. Hiszpan ustępuje miejsca 19-letniemu Sandro Kulenoviciowi, choć Chorwat wielkiego sezonu nie rozgrywa W ośmiu poprzednich meczach (552 minuty) zdobył tylko dwie bramki.
I tym razem Kulenović nie dał Legii prowadzenia. Wyręczył go Marko Vesović, który wykończył głową dośrodkowanie Waleriana Gwilii z rzutu rożnego. Gruzin wyrasta zresztą na jeden z najlepszych transferów Wojskowych w ostatnich latach. W pucharach miał bezpośredni udział (gol lub asysta) w trzech z sześciu zdobytych przez legionistów bramek. W lidze – licząc trafienie z Zagłębiem – w trzech z czterech.
Czort wie, jak ktoś umie nałożyć linię, to proszę. #LEGZAG pic.twitter.com/lZUPFzompm— Damian Smyk (@D_Smyk) August 18, 2019
W pierwszej połowie prowadzenie gospodarzy podwyższyć mógł Luquinhas. Aktywny Brazylijczyk trafił jednak w słupek po podaniu Kulenovicia. Blisko szczęścia był też Gwilia, którego strzał bezpośrednio z rzutu wolnego poszybował minimalnie nad poprzeczką.
W drugiej połowie obraz meczu był podobny. Gra toczyła się w środku pola i okolicach pola karnego Zagłębia. Goście pod bramkę Legii zapędzali się zdecydowanie rzadziej. Klarownych sytuacji jednak brakowało. Drużyna Vukovicia szanowała piłkę i stroniła od ryzykownych zagrań. Nieco ponad 20 minut przed końcem regulaminowego czasu gry Patryk Szysz wyprzedził obrońców, dopadł do prostopadłego podania i wykorzystał sytuację sam na sam z Radosławem Majeckim.
„Hello darkness, my old friend” – zagrało pewnie w uszach niektórych kibiców. Sędzia skorzystał jednak z systemu VAR i po obejrzeniu powtórki bramki nie uznał – Szysz był na pozycji spalonej.
Nie obyło się bez nerwów w końcówce - obie drużyny stworzyły sobie świetne sytuacje strzeleckie, ale Legii udało się utrzymać wynik i to ona zdobyła trzy punkty. Teraz całą energię stołeczna drużyna musi poświęcić na przygotowanie się do czwartkowego meczu z Rangers (rewanż tydzień później w Glasgow). Jedno z najważniejszych pytań przed tym meczem brzmi: Kto zagra w ataku? Kulenović znów zagrał na zero z przodu, gdy schodził z boiska, kibice bezlitośnie go wygwizdali. Zmieniał go jednak nie Carlitos, a... Mateusz Wieteska. Hiszpan nawet nie powąchał murawy.
Piłkarz meczu: Marko Vesović
Atrakcyjność meczu: 5/10