Piotr Włodarczyk, doradca zarządu Arki Gdynia ds. sportowych: Skład, na który postawił trener, spisuje się bardzo dobrze [rozmowa]
Rozmowa z Piotrem Włodarczykiem, byłym reprezentantem Polski, doradcą zarządu Arki ds. sportowych, przyjacielem Dominika Midaka, właściciela żółto-niebieskich.
fot.
Za nami dziesięć kolejek w Lotto Ekstraklasie. Jak Pan ocenia postawę Arki w tym okresie?
Rzeczywiście, minęła już jedna trzecia sezonu. Przed jego rozpoczęciem wprowadzono w Arce Gdynia duże zmiany. Odeszło wielu zawodników. Sprowadzono w ich miejsce innych piłkarzy. Jest też nowy trener. Jednak realizacja celów, jakie postawiliśmy sobie przed sezonem, na razie zmierza w dobrym kierunku. Wszyscy zdawali sobie na początku sprawę po tych zmianach, że potrzeba nam trochę czasu. Jednak z każdym dniem, z każdym treningiem, z każdym meczem coraz to lepiej wygląda. Oczywiście, każdy po dziesięciu meczach chciałby mieć trzydzieści punktów, ale niestety tak się nie da. Żadnej drużynie to się jeszcze nie udało. Jednak pomału te punkty łapiemy i miejmy nadzieję, że tak będzie dalej.
Jest Pan w Arce doradcą ds. sportowych. To dość nietypowa funkcja. Wcześniej Arka miała, podobnie, jak większość innych klubów, dyrektora sportowego. Na czym polegają Pana codzienne obowiązki i z czego jest Pan rozliczany?
Współpracuję z Antkiem Łukasiewiczem, który jest kierownikiem ds. pionu sportowego. Razem z trenerem Zbigniewem Smółką dyskutujemy na tematy personalne w zespole, omawiamy transfery. Jest to funkcja podobna do dyrektora sportowego. Tylko jej nazwa jest nieco inna.
Nie jest tajemnicą, że ma Pan dobre relacje z właścicielem klubu. Czy ma Pan informacje, czy w okienku zimowym znajdą się pieniądze na transfery? Arce potrzebni są kolejni, nowi zawodnicy?
W każdym okienku transferowym najczęściej są jakieś ruchy, do klubu i z klubu. W tym wypadku jednak mamy jeszcze troszeczkę czasu. Nie ukrywam, że zastanawiamy się z trenerem nad tą kwestią i analizujemy pewne sprawy. Jeśli dojdziemy do wniosku, że gdzieś są potrzebne jakieś ewentualne wzmocnienia i uzupełnienia składu, to na pewno takie ruchy będą.
Jak wygląda sytuacja z Luką Zarandią? Jeśli utrzyma wysoką formę i zimą większy od Arki klub zdecyduje się zapłacić za niego klauzulę odstępnego, stać Was, aby zaproponować mu kolejną podwyżkę i spróbować zatrzymać w Gdyni?
Nie ukrywam, że chcielibyśmy zatrzymać Lukę. To jest zawodnik, który bardzo dobrze obecnie wygląda, gra regularnie, niemal wszystkie mecze w pełnym wymiarze czasu, ewentualnie schodzi w końcówkach, gdy opadnie trochę z sił. Jednak kontuzje go omijają. Chcielibyśmy budować zespół tak, aby z każdym sezonem Arka była coraz lepsza i w tym planie na pewno jest miejsce dla Luki. Jest potrzebnym nam zawodnikiem. W tym momencie trudno jest mi jednak cokolwiek powiedzieć, bo nie wiadomo, czy w ogóle będą dla niego konkretne oferty z innych klubów, a jeśli tak, to jakie i czy Luka się uprze, aby odchodzić.
Kolejny, czołowy zawodnik, Michał Janota, ma kontrakt tylko do końca sezonu. Teoretycznie już zimą może rozmawiać z innymi klubami. Uważa Pan za pilne, aby przedłużyć z nim umowę?
W tym wypadku mogę powiedzieć, że Michał ma podpisany kontrakt w ten sposób, że praktycznie automatycznie mu się przedłuży. Proszę się o niego nie martwić. Miejmy nadzieję, że zostanie.
Zawodnicy którzy nie grają, jak Nabil Aankour, Goran Cvijanović, czy Christian Maghoma, mogą być już określani mianem niewypałów transferowych, czy jest na to jeszcze za wcześnie?
Za nami dopiero dziesięć spotkań. Maghoma to jest zawodnik, który przyjechał z innego kraju i nie zna jeszcze języka. Potrzebuje moim zdaniem troszeczkę czasu na aklimatyzację. Aankour i Cvijanović to są dobrzy zawodnicy. Akurat ostatnio nie występują, bo ten skład, na który postawił trener, spisuje się bardzo dobrze. Myślę jednak, że to są potrzebni piłkarze, bardzo wartościowi i nie można ich tak szybko skreślać. Na pewno jeszcze Arka będzie miała z nich pożytek.
Mistrzostwa świata siatkarzy 2018. Jakub Kochanowski: Każda krztyna energii była na wagę złota. Dosłownie!